Strzał padł około godz. 14.00, gdy autokar firmy przewozowej Wataha jechał w kierunku Bogaczowa. Nagle rozległ sie huk. Dzieci padły na podłogę, a zdezorientowany kierowca był zmuszony zatrzymać pojazd. Był przekonany, że to kamień. Po chwili wszyscy zrozumieli, że ktoś strzelał w ich kierunku...
Jesteśmy na ul. Bogaczow-skiej, w miejscu, gdzie doszło do dramatycznych scen z udziałem dzieci. To droga wylotowa z Nowogrodu Bob-rzańskiego w kierunku Boga-czowa. Ruch jest tutaj niewielki. Od czasu do czasu przejedzie samochód. Nawet przechodniów nie widać. Ulica wydaje się spokojna.
Wiemy, że strzelec posłużył się bronią pneumatyczną. Czy działanie napastnika mogło by celowe?
– Od policjantów prowadzących postępowanie dostaliśmy informację, że cały czas prowadzone jest dochodzenie i poszukiwanie strzelca. Za wcześnie jest jeszcze cokolwiek na ten temat mówić. Postępowanie wykaże, czy był to strzał celowy, czy przypadkowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało i wszyscy bezpiecznie opuścili autobus – podsumowuje Małgorzata Barska z zielonogórskiej policji.
– Nie chcę tutaj wyrokować, ale uważam, że był to jakiś chuligański wybryk, bo tylko to mi przychodzi do głowy. Najprawdopodobniej było to szczenięce zachowanie jakiegoś młodego chłopaka – podkreśliła dyr. Monika Stasilonis-Bedorf.
– Uważam, że był to wygłup. Przecież co i komu mógł zawinić jakiś uczeń? To z jednej strony, a z drugiej, tak na dobrą sprawę mogłyśmy my tam siedzieć – mówi jedna z uczennic gimnazjum. – Generalnie staram się o tym nie myśleć, ale fakt faktem jest to przerażające.
– Smutne jest również to, że nie potrafimy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego ktoś mógł dopuścić się czegoś takiego? – dodaje uczeń.
Po oględzinach zielonogórscy policjanci potwierdzili, że w kierunku autobusu strzelano z broni pneumatycznej. Rzeczywiście, przyglądając się szybie uszkodzonego autobusu, widzimy dziurę po pocisku. Niewykluczone, iż gdyby strzał został oddany kilka centymetrów niżej, mogłoby dojść do tragedii. Pocisk przeleciał tuż obok głowy jednego z małych pasażerów. Warto zauważyć, że siła wystrzelonego pocisku musiała być duża, jeśli zdołał przebić grubą szybę.
– Chcemy jednak zrobić wszystko, by pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności karnej i uniknąć podobnych incydentów w przyszłości – mówi właściciel firmy Wataha, której autokar został ostrzelany, Marek Ziółkowski. Strzelec prawdopodobnie usłyszy zarzuty narażenia na utratę życia oraz uszkodzenie mienia. Grozi mu pięć 5 lat więzienia.