Poczuli powołanie do służenia innym. Wyjadą na misje do Zambii
Budowa farmy, służba w sierocińcu czy nauka angielskiego dzieci z Zambii - z takimi wyzwaniami zmierzą się wolontariusze z Torunia.
- Zdecydowałam się na udział w misji dlatego, że od zawsze czuję potrzebę dzielenia się sobą z innymi, a ostatnio czułam poczucie bezsensowności - zdradza Dagmara Mercało, 27 lat. - Czułam, że to kim byłam jeszcze kilka miesięcy temu mi nie wystarczało, chciałam czegoś więcej.
Grupa wolontariuszy licząca 8 osób już w sierpniu br. wyruszy do miejscowości Kasisi. Przez okrągły miesiąc będzie ona wspierać lokalną ludność, by stworzyć dla niej realną pomoc socjalną.
- Mieszkańcy Zambii, a w szczególności dzieci reagują bardzo pozytywnie na wolontariuszy -dodaje Dagmara. - Jest to dla nich pewnego rodzaju odskocznia od życia codziennego, ale także impuls do nauki i poprawy życia.
Rekrutacja na wolontariat składa się z kilku etapów. Pierwszym z nich jest spotkanie organizacyjne, na którym uczestnicy poznają główne założenia projektu. Kolejny etap to wysłanie w określonym czasie swojego CV i kwestionariusza osobowego. Ostateczne zakwalifikowanie na misje zależy od rozmowy z o. Rafałem Huzarskim i liderem poprzedniej grupy wolontariuszy.
-Przede wszystkim trzeba być silnym psychicznie i fizycznie, nie mieć barier językowych i umieć odnaleźć się w grupie - podkreśla Joanna Lasek, studentka prawa. - Ważna jest też iskra w oku, która wręcz krzyczy - pragnę pomóc drugiemu człowiekowi.
Przygotowania do wyjazdu trwają ok. 9 miesięcy. W tym czasie wolontariusze prowadzą przede wszystkim zbiórki pieniędzy na budowę miejscowej farmy. Oprócz tego często organizują spotkania integracyjne, by móc się dobrze poznać i podczas misji polegać na sobie w trudnych warunkach.
- Moim marzeniem było wydostać się wreszcie z napiętego grafiku, który narzucają mi moje studia, z tego biegania wokół własnych spraw, by znaleźć się w miejscu, w którym będę wyłącznie dla kogoś - opowiada Maksymilian Krzak, student.
Jak przekonują wolontariusze plan zagospodarowania farmy jest bardzo konkretny. Nadal potrzeba wielu rąk do pomocy przy budowie ogrodzenia oraz budynków gospodarczych czy administracyjnych. - Chciałabym choć odrobinę móc im pomóc, przytulić spragnione czułości dzieci i uczestniczyć w bogatych w wiedzę rekolekcjach - przekonuje Ksenia Kopko, studentka prawa. - Jestem gotowa pracować w pocie czoła, nie oczekując nic więcej.
Organizatorem projektu jest Kościół Akademicki pw. Ducha Świętego w Toruniu. Grupie patronuje Jezuickie Centrum Społeczne „W Akcji”, które wspiera misje oraz organizuje wolontariaty zagraniczne.
Olga Taszka