Zaledwie kilka tygodni po otwarciu drogi, zsunęły się części jezdni nad zalanym jeziorem przy zaporze. Wykonawca tłumaczy się, że ostrzegał inwestora przed osuwiskami, ale ten uparł się na taki projekt.
Kilka tygodni temu oddano oficjalnie do użytku 2,5 kilometrowy odcinek nowej drogi na tzw. Leśniówkę, od Świnnej Poręby, przez most pod zaporą, Gołębiówkę, Brańkówkę, do Zagórza.
Wyjątkowy widok
Według założeń, ma ona służyć nie tylko mieszkańcom tych terenów, ale i pełnić rolę objazdu dla drogi krajowej nr 28, z którego korzystaliby też turyści, bo nowa szosa biegnie przez bardzo malownicze miejsca.
Prowadzi na przykład po zboczu góry, tuż nad niedawno zalanym jeziorem przy zaporze. Tylko, że przejazd w tym miejscu może nie być bezpieczny i to nie tylko dlatego, że w niektórych miejscach trasa ma ponad 18 proc. nachylenia, o czym ostrzegają znaki drogowe.
W ubiegłą środę doszło tu do obsunięcia się osuwiska na ostrym zakręcie od strony zapory, poniżej drogi. Kierowcy boją się teraz, że w każdej chwili reszta może zjechać do jeziora.
- Można było drogę zrobić w poprzek góry, a nie po zboczu. Przecież to musiało się stać - przekonuje Michał Kątny z Wadowic.
Od czwartku na miejscu pracuje już ekipa budowlańców. Na razie zabezpieczają osuwisko folią i drzewem. Prace mają potrwać do środy. Jednak to tylko prowizorka.
Spora część terenu wokół nowego jeziora to czynne osuwiska, które zagrażają domom
- Trudne zadanie przed nami. Ziemia zsunęła się tu i jeszcze w innym miejscu. W każdej chwili może się to stać na kolejnych odcinkach. Szkoda gadać - rozkłada ręce jeden z robotników. Nazwiska nie poda, bo, jak tłumaczy, on, jego koledzy, a nawet szefowie ostrzegali, że tak będzie, ale nikt ich słuchać nie chciał.
Przyczyną osunięcia się ziemi miały być opady deszczu, które spowodowały dociążenie świeżo wykonanych skarp.
Wykonawca ostrzegał
Głównym wykonawcą prac była firma „Energopol” z Krakowa. To część inwestycji związanej z budową zapory Świnna Poręba. Drogę wybudowała za 12 mln zł., na zlecenie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, na podstawie przekazanej, przez inwestora dokumentacji projektowej.
Firma tłumaczy się, że zrobiła to, co jej kazano, na podstawie tego projektu. Nikt nie słuchano rad jej przedstawicieli.
- Obiekt został wykonany zgodnie z projektem i nadzorami autorskimi. Energopol jako wykonawca inwestycji wnioskował do projektanta i inwestora o wzmocnienie powierzchniowe skarp obiektu ze względu na to, iż droga przebiega po terenie górskim i ma tendencje osuwiskowe. Inwestor nie wyraził na to zgody - tłumaczy Krzysztof Łuszczki z Energopolu, dyrektor kontraktu.
- Zabezpieczyliśmy skarpę, mimo, że powstałe osuwisko w żadnym wypadku nie wynika z wady wykonawczej. Nie ma ono wpływu na trwałość konstrukcyjną obiektu oraz bezpieczeństwo użytkowników - przekonuje.
To nie nasza sprawa
Nasze pytania do RZGW, m.in. o sens budowy drogi w terenie osuwiskowym, rzecznik tej instytucji, Konrad Myślik ucina, tłumacząc, że to już nie jest problem inwestora.
- To sprawa nadzoru budowlanego, który drogę odebrał i wykonawcy, na którym ciążą zobowiązania z racji gwarancji i rękojmi - twierdzi.
Samorządowcy z gmin Mucharz i Stryszów krytykują RZGW. Ich zdaniem, to efekt tego, że RZGW bagatelizuje problemy z osuwiskami. A tych wokół jeziora jest sporo, z czego część zagraża domom.
- Konieczne jest między innymi zabezpieczenie trzech osuwisk. Jedno z nich jest w gminie Mucharz, a dwa w naszej. Zagrażają one spokojnemu życiu ośmiu rodzin, których domy stoją nieopodal zbiornika - mówi Jan Wacławski, wójt Stryszowa.