Pod topór poszło 2791 drzew. Sprawa umorzona
Skandal z przetrzebieniem leśnego terenu w Białogardzie z zaskakującym finałem.
Po ponad roku od wszczęcia dochodzenia, przesłuchaniu dziesiątek świadków, a nawet obejrzeniu filmu ze zdarzenia, Prokuratura Rejonowa w Białogardzie umorzyła jednak sprawę nielegalnej wycinki kilku tysięcy drzew na terenie należącym do białogardzkiego samorządu.
- Nie oznacza to jednak, że nie stwierdzono przestępstwa. Wręcz przeciwnie, stwierdzono aż dwa - podkreśla Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Potwierdzono zwykłą, ordynarną kradzież, ale także przestępstwo polegające na dokonaniu zniszczeń w świecie roślin o znacznych rozmiarach. I nie ma co do tego wątpliwości. Oba te przestępstwa są zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. Ale niestety, wobec niewykrycia sprawcy, sprawa rzeczywiście została umorzona - przyznaje prokurator.
- Jak to możliwe, że w dużym mieście, na terenie należącym do samorządu, wycięto w pień prawie 3 tysiące drzew i nikt tego nie zauważył? - nie kryje oburzenia Robert Borkowski, radny miejski z Białogardu, który ponad rok temu zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na nielegalnej wycince drzew i narażeniu przez to samorządu na poważne straty, nie tylko w środowisku, ale także straty finansowe. Wczoraj radny Borkowski złożył więc do sądu skargę na postanowienie prokuratury. Według niego wskazówki, które zostały przekazane policji, dają podstawy do postawienia zarzutów.
Prokurator Ryszard Gąsiorowski zapewnia jednak, że umorzenie postępowania nie oznacza, że sprawa zostaje zamknięta i odłożona na półkę. - Owszem, nie trwają już żadne czynności procesowe, ale policja ma nadal obowiązek szukać informacji o ewentualnych sprawcach. Przedawnienie tej sprawy nastąpi dopiero za 10 lat - zauważa jeszcze prokurator.
Przypomnijmy, do wycinki doszło w 2015 roku. Zleciło ją miasto, ale - jak mówił wtedy burmistrz - miały być usunięte tylko krzewy i drzewa do 10. roku życia. Tymczasem, jak stwierdził dendrolog, wycięto aż 2791 drzew, z czego 1135 to drzewa powyżej 10 lat. A na to trzeba było mieć pozwolenie. Zleceniobiorca zapewniał jednak, że tych 10-letnich drzew nie ruszał.