Podatki i życie między wsią a miastem
Na naszym terenie powstaje wiele nowych domów, a osoby, które w nich mieszkają, nie meldują się u nas. Aby wpływy z podatków trafiały do naszego budżetu, nie trzeba się od razu meldować. W apelu jasno wskazuję, że należy w zeznaniu podatkowym jako miejsce zamieszkania wpisać adres z terenu gminy Głusk - mówi w rozmowie z Kurierem Jacek Anasiewicz, wójt sąsiadującej z Lublinem gminy Głusk.
Na stronie internetowej Urzędu Gminy umieścił Pan apel do nowych mieszkańców, aby się meldowali na terenie gminy. Z czego wynika ta prośba?
Z wpływów podatkowych. Gmina otrzymuje 37,5 procent z każdego zapłaconego przez mieszkańca podatku. Dla przykładu, z każdego tysiąca złotych jest to 370 zł do naszego budżetu. Tymczasem od dawna obserwuję taki trend, że na naszym terenie powstaje wiele nowych domów, a osoby, które w nich mieszkają, nie meldują się u nas. Zresztą, aby wpływy z podatków trafiały do naszego budżetu, nie trzeba się od razu meldować. W apelu jasno wskazuję, że należy w zeznaniu podatkowym jako miejsce zamieszkania wpisać adres z terenu gminy Głusk. To wystarczy. Zresztą to nie jest tylko nasz problem, ale wszystkich ościennych gmin Lublina. Ludzie budują domy pod miastem, a formalnie nadal są zameldowani w Lublinie i tam płacą podatki.
Jak Pan ocenia, ile osób mieszka w gminie Głusk, a nie płaci tu podatków?
Da się to oszacować na podstawie złożonych przez mieszkańców deklaracji śmieciowych. Zauważamy, że z wielu domów otrzymujemy deklaracje, ale tak naprawdę żadna mieszkająca w nich osoba nie jest zameldowana. Nasz roczny budżet wynosi około 40 milionów złotych, obecne wpływy z udziału w podatku to jakieś 8 mln złotych. Jest to ok. 20 procent całego budżetu. A może być więcej, jeśli wszyscy mieszkający się zameldują. Gmina liczy 10 tysięcy zameldowanych mieszkańców, a szacuję, że jeśli zameldowaliby się wszyscy mieszkający, to byłoby nas około 30 procent więcej.
Spora różnica. Z czego wynika ta niechęć do meldowania się w gminach pod miastem?
Nie potrafię udzielić jednej odpowiedzi. Na pewno część osób nie wymeldowuje się z Lublina z jakiś względów życiowych, bo może zmiana adresu za bardzo by im skomplikowała sytuację. Może część z tych osób prowadzi pod lubelskim adresem działalność gospodarczą i zmiana siedziby firmy to kolejny problem. Mimo tego musimy powiedzieć wprost, że przybywa nam mieszkańców. Mają oczekiwania i potrzeby, które jako samo- rząd musimy i chcemy zaspokoić. Jednak na to wszystko potrzebne są pieniądze. Jeśli ktoś buduje tu dom i chce do niego dojechać równą, wyremontowaną drogą, to czemu się u nas nie zamel- duje? Przecież dzięki podatkom od takich osób moglibyśmy zająć się tą drogą.
A może chodzi o fakt, że nowi mieszkańcy gminy Głusk mają tu domy, ale spędzają w nich tylko noce i weekendy. Tak naprawdę całe ich życie zawodowe i towarzyskie toczy się w Lublinie. Może takie osoby dochodzą do wniosku, że wolą podatkowo wspierać miasto, w którym spędzają większość aktywnego czasu?
Nie sądzę, żeby ktoś kalkulował w taki sposób. Sądzę, że mieszkańcy nie mają świadomości, jak dzielone są wpływy z podatku dochodowego.
Nawet jeśli część osób nie ma takiej świadomości, to część na pewno kieruje się względami praktycznymi. Na przykład posyłanie dzieci do przedszkoli w Lublinie. Pierwszeństwo przyjęcia do placówki prowadzonej przez miasto mają dzieci zameldowane w Lublinie. Może rodzice nie zmieniają adresu na głu-ski, bo chcą mieć spokojną głowę jeśli chodzi o przedszkole?
Co prawda gmina nie prowadzi ani jednego przedszkola, ale mamy na swoim terenie placówki niepubliczne. 90 procent dzieci w wieku przedszkolnym z naszego terenu chodzi do przedszkoli. Z tego co wiem z rozmów z rodzicami, to są oni z tych placówek zadowoleni. Zresztą współfinansujemy pobyt dzieci w przedszkolach niepublicznych. Finalnie czesne w takich placówkach jest wyższe niż w przedszkolach publicznych. Ale nie tak bardzo wyższe.
Jeszcze kilkanaście lat temu Lublin prowadził politykę wchłaniania ościennych gmin. Obecne władze miasta mają inną optykę. Stawiają na współpracę w ramach tzw. obszaru funkcjonalnego. Może zatem nie ma znaczenia, czy ktoś płaci podatki w Głusku, czy w Lublinie, bo i tak w sumie zasila jeden organizm?
Obszar funkcjonalny to dobre rozwiązanie, ale służy pozyskaniu środków unijnych. I dlatego przystąpiliśmy do tej współpracy. Gdyby nie perspektywa pozyskania funduszy z UE, to byśmy porozumienia nie podpisywali. Nam wpływy z podatku dochodowego są potrzebne. Mamy na swoim terenie komunikację publiczną z Lublina, ale musimy do tych kursów dołożyć potężne pieniądze. Tak samo jak chcemy naszą sieć wodociągową podłączyć do miejskiej oczyszczalni ścieków. Też musimy za to zapłacić. We współpracy z Lublinem nie ma nic za darmo.