Podchodzą do sprawy jak jeż do psa
To byłaby gruba przesada, żeby powiedzieć, iż suwalskie służby porządkowe podchodzą do problemu niezgodnego z przepisami parkowania jak pies do jeża.
Bo w tym wyrażeniu występuje element działania, tzn. ktoś zaczyna coś robić, tyle że niechętnie, nieporadnie, czy z nadmierną ostrożnością. A kiedy regularnie widzę radiowóz przejeżdżający obok aut zaparkowanych na chodniku tak, że przejść już nie można (np. zjazd z Noniewicza w kierunku domu handlowego „Arkadia”), albo samochód straży miejskiej przemykający obojętnie wobec identycznego zjawiska (tyły ulicy Chłodnej), to nie ma w tym ani krzty działania.
Tu należałoby powiedzieć raczej, że nasze służby podchodzą do problemu, jak jeż do psa, czyli w ogóle nie podchodzą. Może i trudno się dziwić, skoro, jak pisaliśmy kilka tygodni temu, na łamaniu przepisów związanych z parkowaniem przyłapany został nawet komendant suwalskiej policji. Kiedyś to już napisałem, ale powtórzę - za kierownicą ujawnia się pełny charakter człowieka, ze wszelkimi jego defektami. I naprawdę bardzo trudno to ukryć. A jak ktoś niczego złego w nieprawidłowym parkowaniu nie dostrzega, to i na innych nie zwraca uwagi. Szkoda jednak, że do służb przyjmują ludzi z defektami. Tyle, iż mają oni przełożonych - zarówno w policji, jak i w ratuszu. Czyżby i tam defektów było za dużo?