Podczaski zadbał o Stablewice [zdjęcia]
„Zastał Stablewice drewniane, a zostawił murowane” - tak można powiedzieć o Witoldzie Podczaskim, wieloletnim dyrektorze Stablewic w gminie Unisław.
Rozbudował wieś
Starsze pokolenie mieszkańców gminy Unisław, a także pracownicy PeGeeRu w Stablewicach, którzy pracowali za czasów jego administrowania, wspominają Witolda Podczaskiego jako dobrego gospodarza. To właśnie on, jak nazwał go siostrzeniec ostatni w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej tego typu gospodarz sprawił, że Stablewice zostały unowocześnione.
- W czasie pobytu w Stablewicach Podczaski ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu - informuje Elżbieta Jendrzejewska, kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Unisławiu. - Funkcję dyrektora w Stablewicach pełnił w latach 1961-1975. W latach administrowania majątkiem w Stablewicach zmodernizował gospodarstwo i wieś. Przeprowadził remonty kapitalne budynków inwentarskich i pałacu, w którym mieściły się biura. Za jego czasów utwardzone i oświetlone zostały drogi dojazdowe do podwórza i inne we wsi. Wybudowano: hydrofornię, garaż oraz stację paliw. Powstało również kilka nowych budynków mieszkalnych - z łazienkami i parkietami - dla pracowników. Zbudowano przedszkole z klubo-kawiarnią, dom dla rencistów i emerytów oraz boisko.
Ponadto, powstał budynek Ochotniczego Hufca Pracy dla młodzieży przybywającej z całej Polski. Młodzi ludzie byli tam zatrudniani przy pracach polowych, a jednocześnie uczyli się w Państwowym Technikum Rolniczym w Grubnie. Sukcesywnie i z mozołem Podczaski wprowadzał dyscyplinę pracy, dzięki czemu z czasem pracownicy otrzymywali lepsze wynagrodzenie.
- Otoczenie pałacu stanowił park liczacy cztery hektary, doskonale utrzymany. Wszystko to było zasługą ogrodnika Szczepana Brzozowskiego, który pracował jeszcze w majątku za dziedzica Dembińskiego - dodaje Elżbieta Jendrzejewska. - Jak wspomina Wanda Lisew-ska, piękne trawniki, klomby z różami i najpiękniejsze lilaki przywożone były z Kutna. Przed pałacem były pawie. Systematycznie rozbudowywano i uzupełniano park maszynowy: kombajny, ciągniki, przyczepy. Kierownikiem gospodarstwa był wtedy Konstanty Kluziński, podobno bardzo dobry kierownik. Podczaski kazał też wybudować wysoki murowany płot wzdłuż głównej drogi od strony Chełmna, by osłaniał przed zabudowaniami inwentarskimi mieszkańców.
Dusza towarzystwa
Na wszystkich drogach polowych i tej biegnącej przez wieś co roku były nasadzane topole i wierzby. Zdaniem dyrektora, drzewa te ściągały deszcz. Opiekę na nimi powierzał dzieciom, by nie były niszczone. Za pielęgnację drzew dostawały nagrody, więc chętnie o nie dbały i starały się, aby ich drzewka było najpiękniejsze - wspominają dawni stablewiczanie.
Podczaski interesował się wszystkim, co miało związek z rolnictwem, uwielbiał konie. Od dzieciństwa jeździł konno. Sławną Menadę zabrał do kolejnego miejsca pracy.
- Podczaski był duszą towarzystwa, jego uroczystości imieninowe, jubileuszowe pełne były starych przyjaciół, a atmosfera spotkań zawsze była miła. Świetnie tańczył, miał dar wznoszenia toastów - długich i rozbudowanych, które zazwyczaj kończyły się: „Zdrowie tych co my ich, a oni nas kochają” - wspomina Włodzimierz Gędek, mąż kuzynki dyrektora Witolda.