Po(d)gląd na świat. Z biegiem lat, z biegiem dróg
Chociaż samego mnie to już nudzi i żenuje, nie mogę powstrzymać się przed regularnym przywoływaniem i przypominaniem opowiadającego o Krakowie przełomu XIX i XX wieku rewelacyjnego serialu Andrzeja Wajdy i Joanny Olczak-Ronikier „Z biegiem lat, z biegiem dni”.
Ale tym razem, przy okazji emitowanego w TVP1 nowego serialu pod iście sartre’owskim tytułem „Drogi wolności” (reżyseria Maciej Migas) owo skojarzenie wydaje się całkowicie usprawiedliwione.
Toczące się takoż w Krakowie „Drogi wolności” zaczynają się tam, gdzie kończy się serial Wajdy (czyli wybuch Wielkiej Wojny i wymarsz Legionów), a pomysłodawca „Dróg…” Stanisław Krzemiński sam się do owego powinowactwa przyznaje. Nie mówiąc o tym, że oba filmy łączy odtwórczyni jednej z głównych ról, czyli Anna Polony (u Wajdy grająca panią Anielę Dulską).
Każdy, kto na pierwsze dwa odcinki rzucił okiem, wie już, że to opowieść o trzech siostrach, na tyle na ile to możliwe włączających się w walkę o Niepodległą. Wie być może również, że TVP reklamuje „Drogi wolności” jako najdroższy serial w swej historii. Przyznać trzeba, że realia zostały odtworzone znakomicie - nie widać typowej dla wielu naszych produkcji scenograficznej oszczędności czy wręcz taniochy, nie zauważyłem też, by w scenach plenerowych spod wystroju z epoki wyłaził Kraków współczesny, trudny przecież do przysłonięcia.
Stanowiąca główny zrąb akcji opowieść jest odpowiednio intrygująca (już w pierwszym odcinku pojawiają się rodzinne tajemnice, grzechy młodości i nadciągająca zemsta), jednak materiał literacki nie dorównuje poprzednikowi, co widać chociażby w pozbawionych tzw. feelingu dialogach i jednowymiarowości postaci (i nie dziwota - „Z biegiem lat…” oparto na tekstach klasyków, m.in. Jana Augusta Kisielewskiego, Michała Bałuckiego i Gabrieli Zapolskiej).
Urywany sposób opowiadania i szybki montaż (krótkie sceny, przeplatające się równolegle wątki) nie pozwalają zbudować odpowiedniego napięcia, ani poczuć więzi emocjonalnej z bohaterkami. Ale taka jest zapewne cena dotrzymywania kroku współczesnym filmowym trendom.
Mimo to będę śledził losy bohaterów, czekając zwłaszcza na rozwiązanie zarysowanych na wstępie tajemnic.