Podpalenia w Kusowie i oferta syna wojewody
- Pięć pożarów w cztery miesiące to nie może być przypadek - mówi Marcin Paprocki, właściciel gospodarstwa. Sprawę prowadzi prokuratura.
- Nikomu jeszcze nie postawiono w tej sprawie zarzutów - mówi prokurator Adam Lis, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Przesłuchujemy świadków, analizujemy dowody. Za wcześnie, by powiedzieć, kiedy i jak może zakończyć się to postępowanie.
Śledczy bydgoskiej prokuratury jednak nie kryją tego, że pożary w gospodarstwie w Kusowie, w gminie Dobrcz nie były dziełem przypadku. Ktoś podkładał tam ogień. I to nie raz i nie dwa. Strażacy od sierpnia do początku listopada aż pięć razy gasili gospodarstwo.
- Z początku, kiedy miał miejsce ten pierwszy pożar, w sierpniu, byłem po prostu przybity i załamany - mówi Marcin Paprocki, prezes spółki Gosp-Rol, zarządca gospodarstwa. - Za drugim razem również. Ale gdy ktoś podpalił obiekt po raz trzeci, czwarty i ostatnio - 4 listopada, to wiadomo, w takich sytuacjach różne myśli chodzą człowiekowi po głowie. Wiem jedno, że to nie jest dziełem przypadku.
Paprocki zarządza gospodarstwem, ale nie jest jego właścicielem. Dzierżawi tych około 300 ha gruntów od Agencji Nieruchomości Rolnych.
- Umowa dzierżawy obowiązuje do 2025 roku - mówi Agnieszka Szwesta, rzeczniczka prasowa ANR w Bydgoszczy.
Potwierdza również, że do agencji wpłynęło pismo sygnowane przez kilkunastu rolników uprawiających ziemię po sąsiedzku z gospodarstwem Paprockiego: - Wyrażają chęć dzierżawy tych gruntów.
Wśród podpisanych znajduje się Marcin Mes, syn byłej wojewody kujawsko-pomorskiej. Mes jest prezesem „Nadwiślanki” Sp. z o.o. zrzeszającej okolicznych gospodarzy. Twierdzi, że Paprocki źle gospodaruje na ziemi należącej do ANR. - Pożary to jest kwestia zaniedbań i niedopilnowania. Proszę zobaczyć, jaki bałagan tam jest. Kto stawia stogi tak blisko zabudowań?
Na te zarzuty Paprocki odpowiada zdecydowanie: - Wytyka mi się błędy i zaniedbania, a tymczasem czterech okolicznych gospodarzy stawia stogi równie blisko budynków. Zarzuca mi się, że nie mam firmy ochroniarskiej. A sam nie widziałem, żeby na którymkolwiek gospodarstwie w okolicy pracowała agencja ochrony.
Prokuratorzy badający sprawę wykorzystali w śledztwie wariograf. - O wynikach nie mogę mówić, to element prowadzonego śledztwa - zaznacza nadkom. Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Prokurator Lis: - Mieliśmy wytypowaną jedną osobę w sprawie podpaleń. To pracowników spółki rolnej, ale te ustalenia nie potwierdziły się.
Tłem sprawy jest plan budowy trasy S5. Miałaby biec właśnie przez część terenów, które Paprocki dzierżawi od ANR. - Komuś zależy, bym zerwał umowę z agencją? - pyta gospodarz.