Pomagają bezdomnym, organizują warsztaty, stworzą murale. Stowarzyszenie Młodzi Lokalni to nastolatkowie, którzy chcą zmieniać miasto.
Jak narodziła się idea, by założyć stowarzyszenie Młodzi Lokalni?
Długo wahaliśmy się czy formalizować swoje działania, czy może jednak pozostać grupą nieformalną. Jednak po tym, jak osiągnęliśmy nasz najważniejszy cel, czyli stworzenie młodzieżowej rada miasta, stwierdziliśmy, że nie chcemy kończyć naszych działań tylko na tym jednym wydarzeniu. Założyliśmy stowarzyszenie, które pozwoliło nam na więcej - możemy otrzymywać wsparcie finansowe, dotacje, czy to z miasta, czy różnych konkursów.
Niedawno wygraliście konkurs na stworzenie murali. Skąd ten pomysł?
W zeszłym roku, biorąc udział w budżecie obywatelskim, mieliśmy trochę inne priorytety, chcieliśmy pokazać, że młodzi ludzie potrafią działać i pomagać tym, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy. Stworzyliśmy skrzynkę „Pomocnik”, do której mieszkańcy mogą wrzucać bezdomnym rzeczy pierwszej potrzeby. To był dla nas wszystkich szok, że udało nam się zmobilizować, zebrać aż tyle głosów na ten projekt, patrząc na to, że mieliśmy wtedy tylko dwie osoby pełnoletnie w naszej grupie. W tym roku stwierdziliśmy, że chcemy zrobić coś typowo młodzieżowego, stąd też narodził się pomysł murali. Jako ludzie żyjący i działający w mieście, chcemy je w jakiś sposób zmieniać. Wyliczyliśmy, że kwota 50 tys. najprawdopodobniej wystarczy nam na 4-5 murali na ścianach zielonogórskich budynków. Chcemy, żeby murale stworzyli nie tylko lokalni graficiarze, ale również artyści z całej Polski. Warto takich ludzi zaprosić, bo Zielona Góra ma potencjał.
Oprócz murali organizujecie też szereg wydarzeń, prowadzicie warsztaty Młodych Liderów…
To już druga tura warsztatów. Prowadzą je między innymi wykładowcy z poznańskiego uniwersytetu, specjalizujący się w debatach czy treningach mentalnych. Warsztaty są skierowane do młodych ludzi, by mogli zdobyć umiejętności, które przydadzą im się w życiu zawodowym lub prywatnym.
[b]Jaki jest wasz najważniejszy sukces w trakcie dwóch lat działalności?
Myślę, że powołanie młodzieżowej rady miasta. Ale także dwa zwycięstwa w budżecie obywatelskim. Dla grupy nastolatków to jest ogromny sukces, ale i olbrzymie doświadczenie. Na pewno nie spoczniemy na laurach, i póki mamy siłę, czas i chęci, to będziemy działać i się rozwijać.
Jesteście uczniami, jak łączycie obowiązki szkolne z działalnością w stowarzyszeniu?
Na pewno nie jest to łatwe, ale większość z nas dopiero w przyszłym roku zdaje maturę, więc mamy jeszcze czas, by spełniać się w stowarzyszeniu. Jestem zdania, że wszystko się da połączyć. Dużo osób poza tym, że jest w naszym stowarzyszeniu, spełnia również swoje pasje. To pokazuje, że naprawdę da się to pogodzić. Wiadomo, czasem rodzice nie są zadowoleni, że wychodzimy z domu o szóstej rano, a wracamy o dwudziestej, ale po to mamy te kilkanaście lat, żeby cieszyć się życiem i działać. Czasem zdarzają się momenty, kiedy człowiek zaczyna tracić wiarę w to, co robi, ale potem przychodzą takie wydarzenia, jak warsztaty, gdy widzi się uśmiechy innych ludzi, pozytywne reakcje i wiara we własne siły wraca. Chcielibyśmy, żeby zielonogórzanie w naszym wieku brali przykład może nie z nas, ale z naszych działań, pokazać im, że to rozwija i zmienia otoczenie. Ktoś, kto by usłyszał, jeszcze parę lat temu, że grupa nastolatków może zdobyć ponad 1.300 podpisów w budżecie obywatelskim z własnej inicjatywy, powiedziałby, że to jest niemożliwe. A my pokazujemy, że jednak się da.
Czyli warto działać?
Każdemu młodemu człowiekowi, który się zastanawia, czy brać udział w takich aktywnościach, czy angażować się w zmianę otoczenia, mówię trzy raz tak, naprawdę. Nie ma rzeczy, która mówiłaby, że nie warto tego robić.