Pokora, zaduma, modlitwa...
Początek listopada wprowadza nas w poważny nastrój związany z uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym, jak również z państwowym świętem Niepodległości. Wszystkie te święta skupiają nasze zainteresowanie na człowieku, który żyje, umiera i odnajduje się w innym świecie, który - jak wierzymy - trwa wiecznie.
Znajomość prawdy o sobie i przyznanie się do niej to wielka cnota pokory
Uroczystość Wszystkich Świętych zwraca uwagę, że mieszkańcami w domu Ojca, który jest w niebie, są nie tylko święci kanonizowani czy beatyfikowani, ale także ogromne rzesze ludzi zbawionych, przebywających na ziemi od początków ludzkości.
Kościół katolicki od początków chrześcijaństwa, głosem wiernych i biskupa, wskazywał, zwłaszcza męczenników, którym należy oddawać szczególną cześć i prosić ich o wstawiennictwo u Boga w różnych ludzkich sprawach. Taką praktykę ma także Kościół prawosławny.
Jakieś dziecko zapytało mnie kiedyś: „Ilu jest tych świętych i gdzie oni mieszkają?” Zapewne wielu dorosłych chciałoby o tym wiedzieć. Odpowiedź może być tylko bardzo ogólna. Jest to ogromny, niezliczony tłum ludzi, których liczba jest znana samemu Bogu. Każdy z nich był za życia na ziemi grzesznikiem, ale w Kościele - przez wiarę, nadzieję i miłość - osiągnął nieśmiertelność.
Kościół bowiem nie jest porównywalny do jakiejkolwiek wspólnoty, a tym bardziej instytucji świeckiej, bo ma charakter mistyczny, wynikający ze ścisłej i trwałej więzi z Chrystusem, który go uświęca. Jest zakorzeniony na ziemi, bo to Chrystus, stale obecny w nim, zwołuje ludzi do swojej owczarni, by już tu na ziemi weszli do niej przez chrzest obmycia i czerpali duchową siłę bezpośrednio od Niego, jak gałązki wszczepione w winny krzew, który ich doskonali, czyni świętymi, przygotowuje ich do zwycięskiego przejścia przez śmierć i do zmartwychwstania.
Pamiętam, że zanim dorosłem, miałem problem z Księgą Żywota, do której Bóg, czy - jak to sobie wyobrażałem - Jego słudzy, czyli aniołowie, skrzętnie spisywali wszystko, co dotyczyło każdego człowieka, jego myśli, pragnienia, czyny dobre i złe, by można ich było sprawiedliwie rozliczyć na Sądzie Ostatecznym. Dziś zarówno pytanie o liczbę zbawionych, jak i o Księgę Żywota, nie budzi zdziwienia. Bóg nie posługuje się komputerami, ma bowiem wiedzę doskonałą i niezawodną pamięć, mogącą pomieścić wszystko co się dzieje na świecie i w człowieku.
Człowiek, by określić swoje miejsce w świecie, musi odkryć prawdę o sobie samym. Każdy z nas jest jak kropla wody w stosunku do oceanów, albo jak ziarenko piasku w porównaniu z pustyniami. A wydaje się, że jest ich tak dużo.
Patrząc na niebo pełne gwiazd, podziwiamy wielkość wszechświata, a widzimy tylko małą część naszej galaktyki, liczącej miliardy gwiazd. Ale takich galaktyk we wszechświecie są miliardy, których człowiek, mimo ciągle ulepszanych instrumentów, nigdy nie ogarnął.
Znajomość prawdy o sobie i przyznanie się do niej to wielka cnota pokory, na którą naprowadzają nas groby wielkich tego świata i mogiły bohaterskich obrońców ojczyzny. Za kogo się mieli za życia ziemskiego? Trudno oceniać, byli bowiem tacy, którzy przeszli przez życie dobrze czyniąc, a byli także i tacy, których ręce ociekały krwią - niektórzy z nich mają na sumieniu miliony ofiar.
Nie nam osądzać. Nam pozostaje zaduma i modlitwa, za wszystkich, którzy odeszli.