Z Anną Walkowiak, prawniczką Fundacji Panoptykon, rozmawia Szymon Zięba.
Misją Fundacji Panoptykon jest „działanie na rzecz wolności i ochrony praw człowieka w społeczeństwie nadzorowanym”. Pani mówi, że obawia się proponowanych zmian w prawie...
Mówimy o przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekcie ustawy, który ma wprowadzić przepis dotyczący tzw. konfiskaty rozszerzonej. Zgodnie z zamierzeniem ustawodawcy, chodzi o to, by państwo miało narzędzia do konfiskowania majątków pochodzących z przestępstwa. Ten cel sam w sobie jest dobry i do niego nie mamy zastrzeżeń. Pośrednio jednak, w drodze do osiągnięcia tego celu, rozszerza się uprawnienia służb. To sprawia, że poszukiwanie majątku pochodzącego z przestępstwa angażuje zbyt daleko idące środki.
Na przykład jakie?
Na przykład stosowanie kontroli operacyjnej, czyli np. zakładanie podsłuchów. W przypadku gdyby przepisy weszły w życie, pojawiłyby się nowe przesłanki, umożliwiające stosowanie tej kontroli. W obecnym stanie prawnym, wspomnianą kontrolę operacyjną można stosować w ściśle określonych w poszczególnych ustawach warunkach, zasadniczo za zgodą sądu. Po ewentualnej nowelizacji pojawiłaby się ku temu nowa przesłanka, dość nieprecyzyjna. Oznacza to, że kontroli operacyjnej poddane mogłyby zostać osoby całkowicie niewinne, które na przykład prowadziły jakiekolwiek legalne interesy z podejrzewaną przez służby osobą, czy po prostu tylko się z nią kontaktowały. Oczywiście zakładanie podsłuchów to ostateczność, dopuszczalna przy wyczerpaniu innych środków, które mają odpowiednie organy. W praktyce jednak nadzór nad kontrolą operacyjną jest niewystarczający - już przy obecnych regulacjach - a proponowane zmiany mogą te problemy jeszcze pogłębić.
Jakie ma Pani wątpliwości?
Obawiam się, że zwykli obywatele, a właściwie ich prywatność, może ucierpieć niejako rykoszetem w ramach poszukiwania prawdziwych przestępców i majątków, które zdobyli oni dzięki działalności przestępczej. Niejasne przepisy rozszerzają pole do nadinterpretacji, a tym samym zwiększają katalog osób, które mogą być dotknięte inwigilacją. Podkreślam - przyznawanie dodatkowych uprawnień państwu w pewnych przypadkach jest zasadne, ale potrzebna jest kontrola nad nimi i gwarancje ochrony praw obywateli.
A czy przypadkiem proponowane zmiany nie są krokiem w kierunku wykonania dyrektywy unijnej?
Samo wprowadzenie konfiskaty rozszerzonej było wymogiem unijnym. Ale droga do osiągnięcia tego celu - czyli takie rozszerzenie uprawnień służb, nie była przez Unię Europejską narzucana. Dyrektywa wskazuje jedynie, że państwa mają podejmować niezbędne środki, by zapewnić skuteczne wykrywanie i konfiskatę majątków pochodzących z przestępstwa.
Jak więc Pani ocenia - skąd takie ruchy władzy?
Być może chodzi tu faktycznie o dobre intencje i chęć walki z przestępcami? Mimo to jednak uważam, że proponowane narzędzia do realizacji tego celu są niewspółmierne. Wydaje mi się, że politykami nie kieruje o tyle zła wola, o ile krótkowzroczność, bo przyznawanie takich uprawnień służbom bez kontroli może się zemścić.
Może dochodzić do nadużyć?
Już przy obecnych regulacjach takie nadużycia się pojawiają. Kolejne więc, niejasne w dodatku, przepisy moim zdaniem tylko tę sytuację pogorszą.
Przeciętny Kowalski może się w jakiś sposób bronić przed podsłuchami?
Kowalski może się po prostu nigdy nie dowiedzieć, że był podsłuchiwany. Nie ma i nie będzie obowiązku informowania osób, które w ostatecznym rozrachunku okażą się niewinne o tym, że zajmowały się nimi służby. A bez informacji nie można przecież dochodzić swoich praw czy choćby dowiedzieć się, jak zdobyte dzięki kontroli operacyjnej informacje zostały wykorzystane.
Panoptykon zamierza coś zrobić w związku z proponowanymi zmianami?
Jeżeli zostaną ogłoszone konsultacje na poziomie ministerstwa, będziemy się starali w nich uczestniczyć. Jeżeli tych konsultacji nie będzie, będziemy się starali wpłynąć na posłów, by nie głosowali za zmianami, gdy trafią do Sejmu.