Polacy nie chcą imigrantów nie dlatego, że są złymi ludźmi. To wyobraźnia i instynkt... [FELIETON]
Którego zabrakło lewicującej Europie przez ostatnie kilkadziesiąt lat - i dopiero tu powinien kończyć się tytuł tego tekstu. Tekstu o tym, że w tej Europie to nam się robi bałagan, przy którym mityczna stajnia Augiasza nabiera wymiaru przestrzeni uporządkowanej.
W ramach leczenia kompleksów niektórych dawnych krajów kolonialnych i nastawionych przez wieki na zdobywanie obcych ziem, jako skutek uboczny, pojawiła się tzw. hiperpoprawność kulturowo-historyczna. Ostatnio byłem na spotkaniu z udziałem znamienitej pani profesor okulistyki, nie chciała być tytułowana profesorką - że od razu wyjaśnię specom od tej poprawności, na którym usłyszałem coś, co wydawało mi się, że jest zakazanym, nieistniejącym i dla niektórych odrażającym... Otóż pani profesor mówiąc o specyfice budowy oka użyła określenia: a u rasy żółtej... Ups, dobrze że na sali nie było żadnego przedstawiciela myśli bardzo nowoczesnej, która uważa zgodnie z wymuszonymi pewnymi dokumentami, że nie ma ras ludzkich, że wszyscy jesteśmy dokładnie tacy sami i w ogóle. I tylko okulistyka twierdzi inaczej i ma z tym problem? Myślę, że nie. Jesteśmy różni, i w tym problem obecnej Europy, która uwierzyła, że jest inaczej. By udowodnić ten pogląd, ludzie posuwają się do przedziwnych manipulacji. Na przykład ostatnio na jednym z portali nasz były minister finansów Jacek Rostowski obwieścił, że tzw. patrioci powinni wiedzieć, iż kilkaset lat temu do Polski Tatarzy przybyli też jako uchodźcy. I przytoczył cytat z Wikipedii. Myślę, że gdyby nasz były minister, który kiedyś chciał zamieszkać „w Bydgoszczu”, miał wiedzę historyczną sięgającą poza ową internetową encyklopedię, to doczytałby, że owszem tak, ale przyjęci tu zostali w sposób kontrolowany, pod określonymi ściśle warunkami, by jak najrzadziej trafił nam się jakiś Azja Tuhajbejowicz.
Już za Jagiellonów i Wazów wiedziano, że nie wpuszcza się każdego imigranta, który ma tylko ochotę, ale pod pewnymi warunkami, aby nie mogli „palić, rabować, wycinać”, jak to ładnie opisał znający realia historyczne Henryk Sienkiewicz. Inny obrazek z ostatnich dni. W internecie spece od hiperpoprawności propagują filmik, a w nim, że w USA w latach 2005-2015 podczas ataków terrorystycznych z rąk islamistów zginęło tylko 25 osób, a wypadkach samochodowych tyle, od napadu z bronią tyle. Tylko dlaczego ktoś się uparł na datę początkową 2005? A zapomnieliśmy o 2001 roku?! Gdy podczas czterech ataków w Nowym Jorku zginęło 2996 osób?!
W Polsce Tatarów, którzy wprowadzając swoje obyczaje uszanowali nasze, polubiliśmy i od dawna traktujemy jak swoich, bo przez kilkaset lat stali się Polakami z krwi i kości. Tak zresztą było i z innymi nacjami. Kwestia dotarcia i poszanowania swojej przestrzeni. Jak sąsiad przychodzi do mnie do domu, to nie powinien zdejmować obrazów ze ścian, bo mu się nie podobają. Jak jest dobrze wychowany, to nawet mi o tym nie powie. A ja nie jestem masochistą o naturze hipokryty, by je chować, gdy zapuka kolejny raz. A za szczyt hipokryzji uważam poglądy „hiperpoprawców”, którzy cały czas walczą o prawa kobiet, gdy nawet one już je mają, a z otwartymi rękami witają ludzi, w których kulturze kobieta uważana jest za istotę pod-rzędną i w wielu wypadkach toleruje się wielożeństwo. Czyli feministka w haremie. Pytanie tylko, czy to mógłby być tytuł łzawego romansu, komedii czy horroru. Gubię się. Przed wiekami miałem przyjemność bawić się w hokej na lodzie. Mój pierwszy opiekun już na początku mi rzekł: „To gra dla twardych, albo mi uwierzysz, albo przekonasz się o tym, gdy stracisz pierwszy ząb”. Myślę, że większość Polaków, obserwując co się dzieje we Francji, Belgii czy Anglii, widzi problem bez konieczności utraty zęba.