„Polacy nie szanują rządu i siebie”
Według najnowszego sondażu Polska Press Grupy PiS zostawił daleko w tyle partie opozycyjne, zdobywając ponad 37 proc. poparcia. Lewica poniżej progu wyborczego.
Wyniki sondażu Polska Press Grupy wskazują, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj PiS zdeklasowałby rywali osiągając ponad 37 proc. poparcia. Tymczasem w mediach widzimy na ulicy tysiące niezadowolonych. Skąd ten rozdźwięk?
Dr hab. Kazimierz Kik: sondaże wyborcze nie potwierdzają ogólnej tezy o powszechnej krytyce polityki rządu PiS. Pokazują wręcz coś odwrotnego. Wyniki sondażu wskazują na to, że połączone siły opozycji nie sięgają poziomu poparcia społecznego dla PiS. Oznacza to, że polityka rządów PiS jest akceptowana przez tę samą lub lekko zwiększającą się liczbę wyborców. Duża część społeczeństwa utrzymała nadzieję związaną z polityką, programem i rządem PiS.
Opozycja wypadła przy nich blado. Połączone siły Nowoczesnej i PO nie dorównały wynikowi PiS. Czy uda się im odrobić stratę?
Opozycja jest rozbita z trzech powodów. Po pierwsze głosy wyborcze się nie sumują jeśli chodzi o PO i Nowoczesną. Z jakiegoś powodu ktoś, kto nie głosuje na PO, głosuje na Nowoczesną i odwrotnie. Nawet gdyby doszło do zjednoczenia tych dwóch partii nie byłaby to suma głosów, gdyż wiele głosów by się rozeszło. Po drugie opozycja jest niewiarygodna. Jej niewiarygodność wynika z tego, że na jej czele próbuje stanąć PO, która przegrała wybory i jest niewiarygodna z punktu widzenia odbioru społecznego. W łonie opozycji trwa wyścig o przywództwo, panuje tam konflikt wewnętrzny, który może doprowadzić do przejęcia inicjatywy przez Petru albo przez KOD, jeśli ten przekształci się w partię polityczną. Trzecią przyczyną jest brak konstruktywnego programu. Co prawda opozycja zapowiada taki program na lato, ale opozycja, żeby stworzyć program wiarygodny, musi zaprzeczyć programowi , który przegrał. Czyli musi zaprzeczyć samej sobie.
Partie lewicowe nadal pod progiem wyborczym. Nie wyciągnęły wniosków z ostaniach wyborów?
Nowoczesna jest siłą neoliberalną i jest niezrozumiałe co w tym zestawie ludzi robi lewica, która powinna wreszcie nauczyć się wyciągać wnioski z historii, że związek lewicy z neoliberalizmem w całej Europie zakończył się ogromną klęską lewicy. Tzw. lewica w Polsce poczynając od SLD poprzez innego rodzaju partie sytuuje się ciągle we froncie ugrupowań o charakterze neoliberalnym. Lewica nie ma przed sobą żadnej perspektywy. Cały socjalny elektorat lewicowy zostanie przy PiS-ie, który przebije zarówno ewentualny skręt centrolewicowy PO, jak i próby łączenia się ugrupowań lewicowych, socjalnym charakterem swojego programu. W lewicy znajdującej się w kręgu neoliberalizmu nie ma miejsca na socjalny aspekt programów wyborczych. Dzisiaj cała tajemnica sukcesu PiS kryje się w tym, że Jarosław Kaczyński dobrze odczytał skutki i przyczyny klęski SLD w 2005 r. i przejął postulaty programowe, które zdradziła lewica w latach 2001-2005. Inaczej jest z partią Razem, ale to jest zaciąg mądrych, młodych, ale naiwnych ludzi.
Na tle wyniku PiS nie powala wynik prezydenta Dudy. Prawie 40 proc. badanych zadeklarowało obojętność w stosunku do jego osoby, a ponad 30 proc. się go wstydzi. Jedynie 29,2 proc. jest z niego dumna. Jak to się stało, że sympatia dla głowy państwa tak zmalała od czasu wyborów prezydenckich?
Jest to w dużym stopniu wynikiem nagonki na prezydenta, czyli politycznej narracji, którą udało się narzucić wszechogarniającym działaniom opozycji. Pod Pałacem Prezydenckim co chwilę odbywają się wycieczki KOD-u i hasła „Duda oddaj dyplom”. Deprecjonowanie najwyższych urzędów w państwie, czyli prezydenta i premiera, jest tradycyjne w Polsce. Kiedyś deprecjonowano prezydenta Komorowskiego. Mamy bardzo złą dla demokracji tradycję braku szacunku i poważania dla najwyższych godności polskich. To oznacza, że Polacy nie szanują swojego państwa. Gdyby je szanowali, to przede wszystkim szanowaliby fundamenty tego państwa. Wszyscy uderzają w najbardziej znaczący punkt władzy, a jest nim prezydent. Te wysiłki odnoszą propagandowy skutek, bo osoba, która nie jest zorientowana w polityce, wszędzie widzi, że Duda musi oddać dyplom. To jest przejaw choroby jaka toczy Polaków, którzy nie dorośli do demokracji. Zwłaszcza tak wysoko rozwiniętej jak na Zachodzie. Polacy nie szanują samych siebie, biją się miedzy sobą, więc nie szanują przeciwnika. Tak nakręca się spirala, która prowadzi do osłabienia państwa. I tak koło się zamyka. Coraz słabsze państwo to coraz bardziej skłóceni obywatele.
Pomimo wymienionej niedawno całej litanii sukcesów rządu Beaty Szydło, z okazji półrocznych rządów, ankietowani byli podzieleni w ocenie obecnego rządu mniej więcej po równo. Czy faktycznie społeczeństwo jest rozczarowane, a może wynika to z ogólnej niechęci do władzy?
Sześć pokoleń Polaków w ciągu 170 lat wychowywanych było w atmosferze nieufności do władzy. Przyjmujemy postawę, że rząd się krytykuje, rządu się nie chwali. Ponadto udało się opozycji, która reprezentuje inteligencję wprowadzić pewną narrację i sposób patrzenia na rząd i władzę. To tworzy zamieszanie wśród tych, którzy nie interesują się polityką, tylko przyjmują wszystko na wiarę.
Na posiedzeniu Rady Ministrów szefowa rządu delikatnie upominała niektórych ministrów. Myśli pan, że faktycznie trzyma ona rząd twardą ręką, czy był to tylko chwyt?
Ministrowie dyscyplinowali się wobec Jarosława Kaczyńskiego. Premier Szydło jest instrumentem. Jest dobrą wykonawczynią planu strategicznego opracowanego przez Jarosława Kaczyńskiego. Rządzenie utrudnia spojrzenie na sprawę polityki i Polski z dystansu i uniemożliwia strategiczne myślenie. Moim zdaniem ten układ jaki teraz się pojawił jest idealny do tego, aby strateg ugrupowania rządzącego, nie umoczywszy się w działaniach codziennych polityki, pilnował kursu. Od tego ma swoich polityków, którym ufa, żeby realizowali ten kurs. Nieprawdziwe są zarzuty, że Kaczyński nie jest za nic odpowiedzialny, a rządzi. On ma ministrów, którzy znają granice odpowiedzialności. Natomiast Beata Szydło jest sprawnym politykiem. Widać było to w jej wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, gdzie wygrała z całą śmietanką polityczną.
Niezadowolenie młodych ludzi widać także ich stosunku do UE. W grupie wiekowej 18-29 lat aż 30,3 proc. osób zdecydowanie źle ocenia nasz pobyt w UE, a 26,5 proc chce zdecydowanego wyjścia ze Wspólnoty.
Młodzież nie odczuwa pozytywów naszego bycia w Unii Europejskiej. Sytuacja osób poniżej 30 lat pogorszyła się od wejścia do Wspólnoty. Mamy umowy śmieciowe, mamy emigrację. Polska III Rzeczpospolita nie stworzyła perspektywy dla ludzi młodych.
Autor: Leszek Rudziński
Sondaż Polska Press Grupy. Zgodnie z sondażem przeprowadzonym dla Polska Press Grupy, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższych dniach PiS mógłby liczyć na poparcie na poziomie 37,1 proc. Gorzej wypadają partie opozycyjne - PO z wynikiem 19 proc., a Nowoczesna 18 proc. Stawkę zamyka Kukiz’15 z 9-procentowym poparciem.SLD (4, 0 proc.) i PSL (3,9 proc.) ponowie znalazłyby się poza parlamentem.