Polak potrafi palić w piecu nawet tym, co się... nie pali
Z mistrzem kominiarskim, Krzysztofem Jujeczką z Poznania na temat palenia w piecach i kominkach oraz tego, czym Polacy potrafią w nich palić rozmawia Marta Danielewicz.
Czym dzisiaj ludzie palą w piecach?
O, długo by wymieniać. Szybciej chyba powiedzieć czego nie palą. Bo palą wszystkim - od węgla i drewna, poprzez śmieci aż po stare meble, płyty wiórowe, OSB. Nawet nie trzeba być kominiarzem by to wiedzieć. To czuć, gdy się wchodzi do takiego budynku. Zdarza się nawet, że palą styropian, plastikowe butelki. To wszystko przeraźliwie śmierdzi.
Ale nie tylko zapach jest kłopotliwy...
Oczywiście, że nie. Paląc takie rzeczy trują siebie, środowisko, ale też niszczą piece, kominy. Dodatkowo dochodzi jeszcze brak wiedzy i umiejętności czym i w jaki sposób palić. A potem czarna sadza wydobywa się przez komin, a z nią czasami resztki niespalonych śmieci.
Śmieci palą tylko biedni?
Wbrew pozorom to nieprawda. Oczywiście, że biednym zależy tylko na tym, by mieć w domu ciepło, by móc się ogrzać. Ale biedny załatwi sobie do palenia na przykład zwyczajne palety. A bogaty?
Bogatemu czasem wszystko jedno co wrzuci do swojego kominka. Nie interesuje go to, co można palić w normalnym piecu, czego się nie powinno. Zdarza się, że w kominku lądują nawet puszki, rzeczy, które się nie spalają. Ci, którzy niedawno postawili swoje domy poza Poznaniem, myślą że zaoszczędzą na kredycie paląc śmieci w kominku. A potem wydają fortunę na naprawę kominków.
Wspomina Pan, że nieumiejętnie palimy. Co to znaczy? Jak powinniśmy palić?
Oczywiście w dużym stopniu palimy świństwem i to powód dlaczego zanieczyszczamy środowisko. Ale w dużej mierze przyczynia się także do tego nieumiejętność palenia. Nie zachowujemy odpowiednich propozycji, tzn. za mało jest powietrza do ilości spalanego węgla. By przyoszczędzić, chcemy by jak najdłużej się paliło, przez co zamykamy drzwiczki do pieca.
Straż Miejska tłumaczy, w jaki sposób kontroluje się piece
Źródło: nowiny24.pl / x-news
Z jednej strony robimy wszystko, by przyoszczędzić, a z drugiej wydajemy potem fortunę na wymianę pieca, czyszczenie komina. Nie jest tak?
Owszem, jest. Ludzie patrzą bardzo krótkowzrocznie. Zależy im na tym, by tu i teraz przyoszczędzić. Nie liczą się z tym, że za chwilę być może wydadzą fortunę na nowy sprzęt. Kiedy palimy świństwa w piecu to wszystko osadza się na kominie, przykleja się do niego i zapycha. Czyszczenie takiego komina nie dość, że jest pracochłonne to jeszcze zmusza nas do wywiercania w nim otworów. Koszt wywiercenia jednej dziury i następnie jej zamurowania to około 250 złotych. Czasem takich dodatkowych dziur musimy wykonać kilka. Koszt całej operacji związanej z samym tylko wyczyszczeniem komina może wynieść około tysiąc złotych. Ale to jest wszystko kwestia mentalności. Trudno przemówić takiej osobie do rozumy, by zmieniła swoje nawyki, by zaczęła dbać o jakość paliwa, które spala w piecu.
A czym najlepiej palić?
W piecach kaflowych, w przydomowych kotłowniach tylko dobrej, wysokiej jakości węglem. W kominkach można palić drzewo liściaste. Iglaste także bardzo osadza się na kominie.
Jest Pan mistrzem kominiarstwa od wielu lat. Czy sytuacja wygląda lepiej z biegiem czasu?
Tak. Chociaż przyczynia się do tego fakt, że wiele kamienic i domów wielorodzinnych w Poznaniu przyłączonych jest do miejskiej sieci ciepłowniczej, lub ma ogrzewanie na gaz. Na 12-15 rodzin mieszkających w danej kamienicy tylko dwie, trzy palą w piecu. Inaczej sytuacja wygląda na obrzeżach Poznania.
A w których rejonach Poznania sytuacja jest najgorsza?
Na Wildzie, zwłaszcza w tej części oddalonej od centrum. Nie najlepiej jest także na Jeżycach.