I o mały włos znów nie zabił kolegi od kieliszka. Teraz resztę życia może spędzić w więzieniu . Lata w celi niewiele go nauczyły.
Henryk M. jest dobrze znany w Policach, szczególnie w środowisku miłośników wyskokowych trunków. Ma 63-lata, a w jego mieszkaniu alkoholowe imprezy nie były czymś wyjątkowym. Aż do 16 listopada ubiegłego roku, gdy chwycił za nóż po awanturze z kolegami.
Według prokuratury usiłował zabić kompana zadając mu kilka ciosem. Śledztwo w tej sprawie właśnie zakończyła Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód. To będzie już druga sprawa Henryk M. za najpoważniejsze przestępstwo.
Na koncie ma już jedno zabójstwo za które odsiedział kilkanaście lat. Ale zacznijmy od ostatnich wydarzeń z listopada 2016.
Popołudniowa libacja
- Ustalono, że podejrzany z trzema innymi mężczyznami, w tym pokrzywdzonym pili alkohol w mieszkaniu Henryka M.- mówi prokurator Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Była godz. 14.30 gdy między panami atmosfera mocno się popsuła. Doszło do awantury. Nie znamy na razie wszystkich szczegółów, ale wiemy, że Henryk M. chwycił za nóż. Zadał koledze cztery ciosy, które o mały włos nie spowodowały zgonu jednego z uczestników libacji.
- Podejrzany czterokrotnie ugodził pokrzywdzonego nożem w okolice barku, podbródka, karku i pleców. W wyniku zadanych ciosów pokrzywdzony doznał obrażeń w postaci ran kłuto-ciętych, w tym dwóch głębokich ran podbródka oraz pleców, które realnie zagrażały jego życiu - dodaje prok. Wojciechowicz.
Awantura była głośna, bo sąsiedzi zawiadomili policję. Gdy funkcjonariusze weszli do mieszkania, pierwsze co zrobili, to zadzwonili po karetkę. Lekarzom udało się uratować rannego uczestnika imprezy.
Henryk M. był pijany. Badanie wykazało ponad 1,5 promila alkoholu. Nie przyznał się do winy. Trafił do aresztu, w którym przebywa do dziś.
Biegli psychiatrzy orzekli, że w czasie czynu działał w warunkach ograniczonej poczytalności, co oznacza, że nie do końca miał rozeznanie w tym co robi. To może być jedyna okoliczność łagodząca.
Przynajmniej teoretycznie grozi mu nawet dożywocie. Przeszłość zapewne nie będzie działała na jego korzyść.
W wiezieniach spędził ponad 15 lat. W latach 80. zabił człowieka za co trafił za kratki na 13 lat. Na koncie ma też wyrok za rozbój dokonany w ramach recydywy. Dostał wtedy pięć lat więzienia.
Proces ruszy jesienią.