- 29 grudnia zgłosiliśmy zaginięcie mojej mamy, a policja zaczęła poszukiwania dopiero 3 stycznia- mówi rozżalona Jolanta Koch. Dzień później ok. 15 znaleziono kobietę martwą w lesie na obrzeżach miasta
Zdzisława Płoszczyniec od pięciu dni nie dawała znaku życia.
- Mama mieszka sama, ale na tym samym osiedlu co ja, widzimy się z okien, ale praktycznie codziennie się spotykamy, czy rozmawiamy telefonicznie. W środę mieliśmy z nią kontakt ostatni raz, ja byłam chora, dzwoniłam do niej w czwartek, ale telefon milczał, w końcu w czwartek poprosiłam syna, by sprawdził co u babci - opowiada Jolanta Koch, córka zaginionej 74 latki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień