Policyjny radar Ultralyte jest niezgodny z prawem?
Tak uważa krośnianin Piotr Witowski. Nie przyjął mandatu i próbuje dowieść swoich racji w sądzie.
Piotr Witowski zdaniem policjantów krośnieńskiej drogówki przekroczył dozwoloną prędkość o 49 km na godz. na krajowej „28”. Konkretnie - na odcinku, który przebiega przez Krosno, pomiędzy skrzyżowaniem ul. Podkarpackiej z ul. Czajkowskiego i Składową a skrzyżowaniem Podkarpackiej z ul. Grodzką i Wyszyńskiego.
Do spornego zmierzenia prędkości doszło w listopadzie ub. roku. - Jechałem zgodnie z przepisami, tak samo jak i inne samochody obok mnie i za mną - twierdzi Witowski.
Urządzenie Ultralyte wykazało zupełnie co innego. Krośnianin jechał za szybko, dlatego kierowca został zatrzymany.
Witowski nie zgadza się wynikiem pomiaru policyjnego urządzenia. Nie przyjął mandatu (300 zł i 6 punktów karnych) i postanowił w sądzie dowieść, że policjanci kontrolowali go w niewłaściwy sposób. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Krośnie.
- Miałem wątpliwości, czy to moja prędkość została zmierzona - mówi. - W internecie czytałem, jakie wymogi ma spełniać miernik prędkości. I z tego co ustaliłem, powinien mieć identyfikator pojazdu. Ten takiego nie posiada, dlatego nie spełnia wymogów ministra gospodarki. Poza tym, żeby pomiar z odległości powyżej dwustu metrów był wiarygodny, urządzenie musi być ustawione na statywie. W tym przypadku, pomimo ponad trzystumetrowej odległości, pomiar został zrobiony „z ręki”. Mogło to spowodować błąd.
Funkcjonariusz drogówki, który wykonywał pomiar stwierdził na pierwszej rozprawie, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że zmierzył prędkość pojazdu Witowskiego. - Mając spore doświadczenie można wizualnie stwierdzić, który samochód jedzie szybciej od pozostałych - zeznał.
Sąd powołał biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków, ruchu drogowego i techniki motoryzacyjnej, który stwierdził, że pomiar został wykonany zgodnie z zasadami użytkowania urządzenia i materiał dowodowy nie wskazuje, by dał on niewiarygodny wynik.
Podobnych procesów, w których kierowcy przekonują, że ten model radaru nie spełnia wymogów prawa, jest w Polsce więcej. Witowski je śledzi i twierdzi, że już w kilkunastu przypadkach postanowienia sądu były korzystne dla kierowców.
- Tak skończył się proces w ubiegłym tygodniu w Lublinie. Kierowcy pomogła opinia biegłego, który uczestniczył w procedurze zatwierdzania miernika Ultralyte - twierdzi Witowski.
O dopuszczenie dowodu m.in. z tej opinii zwrócił się też Witowski. Sąd wyraził zgodę i wyznaczył kolejną rozprawę na maj.