Bo tak zdecydował pewien Antoni? A dlaczegóż nie?! Podczas wieczorów kabaretowej improwizacji grupy Siedem Razy Jeden wszystko może się zdarzyć.
Również to, że w zmarzniętej ziemi grzebie łopatką esbek, któremu towarzyszy ex-prostytutka ze Słubic. A całość komentuje niejaki Wołoszański...
Katarzyna Piasecka, Wojtek Kamiński (Jurki), Janusz Pietruszka (Zachodni), Przemysław Żejmo (Jurki) już po raz 54. zaprosili w poniedziałek, 7 grudnia, na swój wieczór do zielonogórskiej Piwnicy Artystycznej Kawon.
Ostatnio „szyli” fabułę na zadany przez widzów temat blisko dwie godziny! „Szyli”, bo improwizacja to jeden wielki spontan. Satyryk wychodzi na scenę bez scenariusza, bez pomysłu na postać. To wszystko podsuwa publiczność... A potem jest szaleństwo wyobraźni. Również Alberta Bezdziczka, który pomysłowo podgrywa kabareciarzom klimat kolejnych scenek czy dialogów.
To tak a propos kondycji Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego, które 31. rocznicę swej działalności uczciło powrotem festiwalu. Wypełniony Kawon, a potem aula Uniwersytetu Zielonogórskiego i każdorazowo salwy śmiechu przez trzy i pół godziny na koncrtach Festiwalu Kabaret 2015 - mówią same za siebie. A jeszcze warto wiedzieć, że Zagłębiacy zorganizowali ogólnopolską imprezę za „psie” pieniądze, dokładając doń kilka tysięcy zł. Dlaczego? Bo tak. Bo im się ciągle chce!