Politolog dr Grzegorz Krzeszowski: Ważą się losy nie tylko Ukrainy, ale i Europy
Rozmowa z doktorem Grzegorzem Krzeszowskim, wykładowcą WSPiA Rzeszowskiej Szkoły Wyższej.
Od ponad 8 miesięcy z niepokojem obserwujemy sytuację za wschodnią granicą. Krwawa wojna nadal się toczy. Czy wkrótce możemy liczyć na zakończenie tego niezwykle krwawego konfliktu zbrojnego?
Na chwilę obecną trudno, niestety, mówić o zakończeniu wojny na terenie Ukrainy. Wydaje się, że rysują się co najmniej trzy możliwe scenariusze, zależne od rozwoju sytuacji nie tylko na froncie rosyjsko-ukraińskim.
Pierwszy, najbardziej pesymistyczny, to szeroko rozumiane wsparcie materiałowe Federacji Rosyjskiej przez Chińską Republikę Ludową. Działanie to przyczyniałoby się do skutecznych kontrdziałań Moskwy, a tym samym przełamania na niekorzyść Kijowa w wielu rejonach frontu. W następnej kolejności, ze względu na skupienie uwagi militarnej świata anglosaskiego i sojuszników na Ukrainie i krajach wschodnich NATO - do prowadzenia realnych czynności siłowych przez Pekin celem podporządkowania wyspy Tajwan.
Drugi scenariusz prowadziłby do kontynuowania wojny, w której żadna ze stron nie mogłaby uzyskać wystarczającej przewagi militarnej (niezbędnej do zakończenia konfliktu zbrojnego). Jednocześnie wojny rozumianej jako zwycięstwo zakładane przez obie strony w pierwszych tygodniach inwazji Rosji na Ukrainę.
Trzeci wydaje się najbardziej optymistyczny nie tylko dla Ukrainy, ale również dla Polski i całego wolnego świata. Stanowi go zdecydowana przegrana Rosji, odzyskanie wszystkich ziem przez Kijów, łącznie z Krymem. Co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do dekolonizacji Moskwy, wybicia się na niepodległość wielu narodów i społeczności Eurazji, a więc zakończenia projektu imperialnego Rosji, konsekwentnie realizowanego od blisko czterech stuleci przez elity i służby carskie, sowieckie, a następnie putinowskie.
Niestety, na pozór szalona determinacja Putina i charakterystyczna dla Moskwy brutalność działań militarnych prowadzi do przedłużania konfliktu, który w sensie politycznym jest starciem dwóch cywilizacji - cywilizacji umiłowania wolności, reprezentowanej przez Ukrainę (mającej kulturowe i historyczne konotacje z XVII-wiecznym „kręgiem wolności” tożsamym z geograficznym pasem bałtycko-czarnomorskim) z cywilizacją hołdującą bezwzględnej władzy totalitarnej, tkwiącej w strukturach rządów charakteryzujących się niezwykle brutalną mentalnością ordyńską.
Czy Rosja poniesie jakieś poważne konsekwencje swoich działań na terenie Ukrainy?
Rosja już ponosi konsekwencje swoich działań, staje się pariasem w świecie zachodu - zwłaszcza anglosaskim. Nakładane na Moskwę od miesięcy sankcje poważnie ograniczają potencjał gospodarczy. Dziesiątki tysięcy młodych Rosjan ucieka przed putinowskim reżimem w obawie przed wcieleniem do armii i wysłaniem na front ukraiński.
Niestety, poniesienie poważnych konsekwencji przez osoby personalnie odpowiedzialne za atak na Ukrainę, zbrodnie wojenne, mordowanie bezbronnej ludności cywilnej i wywołanie światowego kryzysu na rynkach surowców energetycznych, wymaga przede wszystkim zdecydowanej przegranej Rosji. Nikt przecież nie osądził zbrodniarzy z sowieckiej Rosji za zbrodnię katyńską, za wspólną z III Rzeszą inwazję na II Rzeczpospolitą w 1939 roku, za zajęcie krajów bałtyckich, atak na Finlandię. Stało się tak, ponieważ Moskwa znalazła się w 1945 roku w gronie państw zwycięskich nad Niemcami i Japonią. Dlatego we współczesnych realiach, w XXI stuleciu, nie możemy pozwalać sobie na powielanie błędów przeszłości.
Które państwo może odegrać ważną rolę w tym brutalnym konflikcie?
W światowej dyplomacji - w zmierzchu wojny na Ukrainie istotną rolę mogą odegrać Chiny. Pytanie - czy i jaką ewentualną cenę może wystawić Pekin w zamian za presję na Moskwę, by zakończyła tę wojnę? Ponadto wydaje się zasadne postawienie innego, może nawet istotniejszego pytania: czy ewentualne zakończenie konfliktu zbrojnego w Europie wschodniej jest zbieżne z geopolitycznymi interesami Pekinu? Dodać należy, że Moskwa uzyskuje realne wsparcie ze strony północnokoreańskiego reżimu komunistycznego. Takim wsparciem są także zakupy sprzętu wojskowego z Iranu, zwłaszcza dronów kamikadze, które przyczyniają się do niszczenia systemu energetycznego Ukrainy oraz licznych ofiar cywilnych.
W jaki sposób ta wojna odbija się na Polsce i krajach europejskich?
Paradoksalnie, ten straszny i niezwykle brutalny konflikt poprzez dwa niezwykle istotne czynniki doprowadził do zmiany obecnej i przyszłej geopolityki europejskiej. Po raz pierwszy od prawie czterystu lat, w wyniku zwycięstwa Ukrainy w bitwie kijowskiej, odniesionego kilka miesięcy temu, doszło do upodmiotowienia narodów pasa bałtycko-czarnomorskiego tożsamego historycznie z terenem XVII-wiecznej Rzeczpospolitej - Rzeczy Wspólnej Narodów. Ponadto zagrożenie krajów bałtyckich, wojna na terenie Ukrainy, bardzo silna kooperacja Kijowa z Warszawą, wsparcie Białorusinów walczących z reżimem Łukaszenki o niepodległy kraj, prowadzi do katastrofy polityki realizowanej przez Moskwę od czterech stuleci względem narodów Europy wschodniej. Od XVII wieku Rosja wspierała i inspirowała szereg antagonizmów pomiędzy narodami opisywanego obszaru, celem podporządkowania ziem od Morza Bałtyckiego do Czarnego. Szczególnie istotne w XX stuleciu, zwłaszcza z perspektywy Rosji, wydawało się budowanie antagonizmów polsko-ukraińskich, które w praktyce gwarantowały kontynuowanie polityki imperialnej w tej części Europy. Wyjście narodów pasa bałtycko-czarnomorskiego poza narzucane celowo z Moskwy antagonizmy pomiędzy Polakami, Litwinami, Łotyszami, Estończykami, Białorusinami i Ukraińcami, w dłuższym przedziale czasowym może oznaczać zakończenie polityki imperialno-kolonialnej Rosji na Starym Kontynencie. Możliwy jest też powrót do rozmowy nad historyczną wielowektorową dziejową tożsamością narodów tego obszaru, liczących łącznie ponad 100 milionów ludzi. Tym samym Polska, w kooperacji z USA, Wielką Brytanią i Ukrainą, może stanąć przed historycznym poważnym zadaniem łączenia Europy z jej wschodem.
Powiedział Pan kiedyś, że ta wojna to największy konflikt zbrojny po II wojnie światowej. Podtrzymuje Pan te słowa?
Tak rzeczywiście powiedziałem. Niestety, ostatnie 9 miesięcy wojny na terenie Ukrainy, światowy kryzys energetyczny i żywnościowy, utwierdziły mnie w wypowiedzianych słowach. Dodatkowo na utwierdzenie w powyższym przekonaniu wpływają podnoszone przez Moskwę sugestie odnośnie do użycia broni nuklearnej oraz skala prowadzonych działań.
Od pierwszych godzin wojny Polacy bardzo zaangażowali się w pomoc Ukrainie. Co możemy robić nadal, aby wesprzeć naszych sąsiadów?
Pomagamy zarówno na poziomie państwa - instytucjonalnym, jak i indywidualnym - społecznym. Zbiorowa atencja narodu polskiego, niosąca wyjątkowe słowo „solidarność” względem Ukraińców cierpiących z powodu wojny, pomaga w utrzymaniu słusznej presji na pomoc humanitarną, materiałową, opiekę nad uchodźcami wojennymi, dostarczanie amunicji i broni. Ponadto wsparcie moralne i dyplomatyczne władz dla Kijowa.
A na jaką pomoc może liczyć Ukraina od krajów europejskich?
Przede wszystkim na zwiększanie presji na Moskwę celem zakończenia wojny. Nakładanie kolejnych sankcji na Rosję, alienację agresora z życia politycznego Starego Kontynentu. Jednakże jeszcze istotniejsze jest wsparcie finansowe, materiałowe, humanitarne, dostawy broni, amunicji, kontynuowanie szkolenia ukraińskich wojskowych.
A co z Białorusią, która również zaangażowała się w pomoc Ukrainie?
Bezpośrednie zaangażowanie militarne białoruskiej armii w konflikt na terenie Ukrainy w perspektywie czasu może doprowadzić do obalenia promoskiewskiego reżimu Łukaszenki. Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że obecnie przed inwazją rosyjską bronią Ukrainy co najmniej 2 tysiące ochotników z Białorusi. A to już przyczynek do powstania realnej siły mogącej w przyszłości, skutkiem kolejnych błędów Łukaszenki, doprowadzić do szeroko rozumianej demokratyzacji Mińska.
Do czego tak naprawdę dąży Rosja i dokąd się posunie w swoich działaniach?
Putin na początku 2022 roku wyraźnie zaznaczył, że celem Rosji jest wyparcie NATO za Odrę i Nysę Łużycką. Tym samym odzyskanie wpływów w Europie środkowo-wschodniej. Oczywiście w marzeniach strategów rosyjskich może pojawiać się (ponownie) idea Europy od Lizbony po Władywostok, kontroli świata prawosławnego czy odbudowy Rosji w granicach przed rozpadem Związku Sowieckiego.
Trzeba wyraźnie zdać sobie sprawę, że Rosja od początku istnienia (czyli moim zdaniem około 400 lat) prowadzi niezwykle rabunkową politykę względem podbijanych terytoriów, ludności i zasobów naturalnych. Oparcie władz w Moskwie na konceptach wyniesionych z podległości Złotej Ordzie sytuuje kraj w kategoriach mentalności turańskiej. Niebywała brutalność na wybranych obszarach zainteresowania czy też buntu, wielkie przestrzenie, sprawnie funkcjonujące służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze (mające pewną kontynuację od czasów carskich do współczesności) charakteryzują szokujące świat zachodu działania - mordy, przesiedlenia, dehumanizację.
Konflikt za wschodnią granicą zmienił nas wszystkich. Jacy z niego wyjdziemy?
Paradoksalnie, wspólne zagrożenie przyczynia się do odbudowania historycznych więzi i idei wolności narodów pasa bałtycko-czarnomorskiego tożsamych terytorialnie obszarowi Rzeczy Wspólnej Narodów z początku XVII stulecia. Mamy wspólne cele, pragnienie znane z historycznych słów: „Za wolność naszą i waszą!”.
Wielka tragedia narodu ukraińskiego otworzyła drzwi do budowania przyszłości, której kręgosłupem na poziomie gospodarczym, tożsamościowym, politycznym i kulturowym może stać się geograficzny równoprawny fundament polsko-ukraiński. Z perspektywy Moskwy współcześnie spełnia się jej najgorszy koszmar polegający na wyjściu Warszawy i Kijowa ponad celowo i skutecznie „zadane” podziały, i podjęcie w imię wspólnych wartości działań prowadzących do zażegnania niebezpieczeństwa ze wschodu.
Wojna na Ukrainie sprawiła i sprawia, że naród ukraiński wiele traci, ale chyba też zyskuje?
Naród ukraiński stracił wielki potencjał ludzki - bohaterskich obrońców walczących o wolność z najeźdźcą. Kijów zmaga się z wielkimi zniszczeniami wojennymi, gospodarczymi, problemami finansowymi. Jednakże należy przyznać, że danina krwi złożona przez Ukraińców na „czarnych ziemiach” ojczyzny buduje nowy heroiczny rozdział pełnej tożsamości narodowej narodu ukraińskiego. Odzyskał on „starożytnych” przyjaciół, w tym Polskę, i kreśli nie tylko własną przyszłość, ale także przyszłość całej Europy.