Politolog: PiS dąży do tego, by wygrać wybory i zmienić konstytucję
Rozmowa z doktorem Grzegorzem Balawajderem, politologiem z Uniwersytetu Opolskiego.
Opolszczyzna przestała być bastionem PO i nic nie wskazuje na to, żeby ten trend miał się odwrócić. Wynik partii w regionie jest nawet minimalnie gorszy niż w kraju.
To pokazuje, że PO miała spory elektorat labilny, który w pewnym momencie ją opuścił i zasilił na przykład Nowoczesną. Zresztą jeśli zsumujemy wynik tych dwóch ugrupowań, to mamy ponad 30 proc. poparcia na Opolszczyźnie i 38 proc. w skali kraju. To pokazuje, że gdyby PO i Nowoczesna połączyły siły, mogłyby znacząco wpłynąć na sytuację na scenie politycznej.
Na razie nic tego nie zapowiada.
To prawda, więc PiS może się cieszyć, że opozycja jest podzielona. PO i Nowoczesna walczą o ten sam elektorat, złożony z ludzi wykształconych, mieszkających w dużych miastach, patrzących proeuropejsko. Do tego dochodzą własne interesy polityczne, więc o porozumienie trudno.
Na Opolszczyźnie w przypadku PO problemem może też być ewidentny brak lidera.
Przez długi czas był nim Leszek Korzeniowski, który zdominował opolską PO. Kiedy odszedł okazało się, że nie ma następcy. To naturalne, że przy braku lidera pojawiają się problemy z wyrazistością, a to na pewno przekłada się na słabszy wynik.
PO minimalnie zyskuje w sondażach. To prognostyk czy efekt błędu statystycznego?
Na razie jest za wcześnie, aby mówić o tendencjach. Na pewno jednak protesty związane z kwestią aborcji czy reformy edukacji mogły mieć przełożenie na wyniki. Warto jednak zauważyć, że PO nie traci, więc te 19 proc. może stanowić jej stabilny elektorat. W przypadku kraju tendencja rosnąca może wynikać z niezgody na działania podejmowane przez Prawo i Sprawiedliwość. Przeciwnicy partii rządzącej zaczynają zastanawiać się, które ugrupowanie opozycyjne poprzeć, a większe szanse na zdobycie tego poparcia ma oczywiście silniejszy. Przewagą PO jest to, że - w przeciwieństwie do Nowoczesnej - ma bardziej rozbudowane struktury terenowe. Co więcej, Nowoczesna cierpi teraz z powodu błędów w rozliczeniu kampanii wyborczej, a to będzie kosztowało ją utratę sporych pieniędzy. To nie sprzyja rozwijaniu struktur terenowych.
Zresztą Nowoczesna minimalnie w sondażu traci. Kukiz również, ale za to SLD w końcu jest nad kreską, czyli powyżej progu wyborczego.
To akurat ciekawa tendencja. Tłumaczę ją tym, że w polityce zaczęły pojawiać się tematy społecznie kontrowersyjne, jak chociażby aborcja czy obecność kościoła w życiu publicznym. To skłania niektórych ludzi do zwrotu w stronę lewicy. Prawidłowość generalnie jest taka, że im silniej zaznaczona obecność prawicy, tym bardziej ludzie przypominają sobie o lewicy. Zresztą ten come back był nieunikniony. Trudno wyobrazić sobie państwo rozwiniętej demokracji, w której lewica jest poza parlamentem.
Po osiągnięciu dna, podobno łatwiej o odbicie...
Proszę zwrócić uwagę, że jeśli zsumujemy wynik osiągnięty w kraju przez SLD i Partię Razem, to okazuje się, że lewica ma poparcie na poziomie 10 proc. Sytuacja lewicy jest tym trudniejsza, że sporą część jej elektoratu swego czasu przejął PiS. Dzisiejsza lewica bardziej skupia się na sprawach społecznych, związanych m.in. z laickością państwa, czy z kwestiami takimi jak aborcja. Niewątpliwie, jeśli chce się odrodzić, musi przekonać do tego, że jest atrakcyjna również ludzi młodych.
Na Opolszczyźnie pojawił się też tym razem Ruch Narodowy i to z poparciem przekraczającym 6 proc. W poprzednim sondażu miał u nas nieco ponad 2 proc.
To jest ciekawa sytuacja, choć w skali kraju poparcie dla tej formacji jest minimalne. Opolszczyzna jest regionem, gdzie dominują małe miasta oraz małe miejscowości. W wielu z nich pewnie panuje marazm, który jest doskonałą pożywką dla tego typu formacji. Założenie zwolenników jest takie: partie polityczne są skorumpowane, rozgrywają swoje interesy, więc właściwie nie ma znaczenia czy rządzi PiS czy PO. Stąd zainteresowanie Ruchem Narodowym, który głosi bardziej radykalne hasła i - z punktu widzenia niektórych wyborców - dosadnie nazywa rzeczy po imieniu.
PiS w Polsce nieco traci od ostatniego sondażu. To efekt sytuacji w kraju?
PiS to partia z najsilniejszym, twardym elektoratem, który utrzymuje się na poziomie dwudziestu kilku procent. Pozostałą część tworzą ci, którzy odczuwają korzyści z rządów tej partii i program 500+ niewątpliwie ma znaczenie. PiS zresztą mocno stawia na programy socjalne, atakując przy tym establishment. Myślę, że wyborcy są w stanie poświęcić nawet część swojej wolności, za cenę tego, by mieć lepszą sytuację materialną. Oni nie są zainteresowani sporem wokół Trybunału Konstytucyjnego.
W końcu najłatwiej przemówić do wyobraźni przez pryzmat portfela. Działania PiS przełożą się na wzrost poparcia?
Myślę, że ta kadencja służy temu, żeby przedstawić jak najwięcej programów o charakterze prospołecznym, chociażby zapowiadane Mieszkanie+. Celem PiS jest wygranie wyborów i to w takim stosunku, aby móc realnie zmienić konstytucję.
Zadyma wokół aborcji nie przybliżyła PiS do tego celu.
Jarosław Kaczyński zorientował się w pewnym momencie, że sprawa może spowodować poważne osłabienie poparcia, zwłaszcza jeśli chodzi o elektorat centrowy. Prezes uznał, że sytuacja wymknęła się spod kontroli i zrobił krok w tył.