Rozmowa z prof. JAROSŁAWEM NOCONIEM, politologiem z Uniwersytety Gdańskiego o stylu władzy PiS.
„PiS w minionym tygodniu stracił wizerunek partii, która skutecznie rozprawi się z patologiami i która nie jest w nie umoczona - napisał - raczej sympatyzujący z władzą - Rafał Ziemkiewicz w „Interii”.
W coraz większym stopniu PiS traci taki wizerunek. To efekt centralizacji w partii. Już za Leszka Millera działy się takie rzeczy. Skupienie władzy w jednym ręku powodowało, że nie mógł on kontrolować wszystkich ruchów partyjnych „dołów”. A tam, aktywiści i funkcjonariusze mniejszego kalibru często robili interesy podpierając się szyldem premiera. Leszek Miller o tym nie wiedział. Dziś mamy w PiS podobną sytuację. Jarosław Kaczyński nie może wiedzieć o wszystkim, co robią działacze jego partii. Wielu polityków z PIS ma ochotę w końcu wybrać konfitury, na które tak długo czekali. Wizerunkowo partią traci, bo media pełne są informacji o zatrudnianiu przysłowiowych pociotków i znajomych.
Kiedy w SLD królował nepotyzm i kolesiostwo, to oni już byli na równi pochyłej. Dziś są nieobecni w Sejmie.
Te procesy zaczynają się od momentu przejmowania władzy. Zaczynają się roszady, nikt nie patrzy na kompetencje, tylko na lojalność partyjną i interesy. Żadna partia nie jest od tego wolna. Partia, niezależnie od tego, że jest to grupa dążąca do władzy, to również grupa różnych interesów skupiająca udział we władzy i w tym, co władza niesie - w dobrach i konkretnych korzyściach.
Były minister skarbu to kozioł ofiarny? Zatrudniał w radach nadzorczych ludzi, których nie wskazał prezes?
Nie znamy szczegółów, ale były minister był wdzięcznym obiektem do zwolnienia, nie miał wysokich notowań w PiS i nikogo w PiS to nie zaboli. Może być ostrzeżeniem dla innych funkcjonariuszy partyjnych, którzy chcieliby zachowywać się podobnie. Mama na myśli Antoniego Macierewicza, bo precedens z Misiewiczem stał się symboliczny dla praktyk PiS.
W sprawie Misiewicza czy aby premier Szydło nie wpadła w pułapkę? Jeśli Macierewicz nie odsunie go z rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, to będzie oznaczało, że minister ma silniejszą pozycję niż premier Szydło.
Premier Szydło w ogóle jest w niekomfortowej sytuacji, bo to nie ona gra pierwsze skrzypce w PiS. Tylko rozmowa Jarosława Kaczyńskiego z ministrem Macierewiczem mogłaby zdecydować o losie Misiewicza. A Beata Szydło firmuje funkcję, za którą nie stoją faktyczne wpływy.
Co będzie oznaczało pozostawienie Misiewicza w radzie nadzorczej PGZ?
Potwierdzenie arogancji władzy. U schyłku swoich rządów Platforma najmocniej była krytykowana za arogancję władzy. W ogóle nie liczyli się z opinią publiczną, a przecież PiS od początku wszedł w buty PO. Robią to samo, tylko bardziej.
Leszek Miller jako szef partii objął stanowisko premiera. A Jarosław Kaczyński?
Prezes PiS jest nieprzewidywalny. Stawiałbym, że odważy się na ten manewr. Co prawda już ma realną władzę, ale zawsze miał większe ambicje. Sam deklarował, że interesuje go nie stanowisko prezydenta, a premiera. To polityk z krwi i kości, władza jest motorem jego działań.
Kto z ministrów powinien jeszcze zostać wymieniony?
Gdyby Jarosław Kaczyńskie kierował się przewidywalnymi kryteriami, to mógłbym odpowiedzieć na to pytanie. Politycy z jego otoczenia dobrze wiedzą, co zapewni im utrzymanie przy władzy. Nieprzypadkowo Antoni Macierewicz mocno angażuje się w sprawę smoleńską oraz w kult braci Kaczyńskich. Tę płaszczyznę prezes Kaczyński najbardziej dowartościowuje. I takie zaangażowanie najbardziej może utrzymać polityków przy władzy. A technokraci, co się nie angażują, będą odwoływani.