Polityka otwartych drzwi się nie sprawdziła [wideo]
Niemiecki rząd robi ostry zwrot w polityce imigracyjnej. Członkowie gabinetu w końcu przyznają: Nie chcemy już kolejnych uchodźców.
Zamiast przekonywać inne państwa do przyjmowania cudzoziemców, członkowie niemieckiego gabinetu mówią, że w Europie nie ma miejsca dla kolejnych uchodźców. Kanclerz A-gela Merkel, która niebawem musi się wypowiedzieć, czy będzie po raz czwarty walczyć o fotel kanclerski, zdaje sobie sprawę z niechęci rodaków do przyjmowania tak dużej fali imigrantów i mówi teraz, że Irakijczycy i Syryjczycy wrócą do swoich krajów, kiedy sytuacja w regionie się ustabilizuje.
Niemcy obawiają się powtórki z ubiegłego roku, kiedy to do kraju przybyło ponad 1,1 mln cudzoziemców. Poparcie dla rządu maleje, coraz częściej i głośniej krytykowana jest też Merkel. Niemieckie władze nie miały wyjścia, musiały zmienić nastawienie wobec imigrantów.
"Sankcje muszą zostać utrzymane. Nie zrealizowano porozumień z Mińska". RUPTLY/x-news
Obywatele nie wierzą zapewnieniom kanclerz, że większość uchodźców ucieka przed wojną. Przyjeżdżają za pracą, zasiłkami. Merkel przekonuje teraz, że trzeba powstrzymać kolejne fale uchodźców napływające do Europy. Minister pracy i spraw społecznych Andrea Nahles grozi, że obetnie świadczenia tym, którzy nie chcą się integrować z Niemcami. Jej zdaniem zasiłek należy się tylko tym, którzy nauczą się języka niemieckiego i poznają miejscową historię.
Sylwia Arlak