"Polska Rosja. Historia obsesji, obsesja historii". Czy w 1939 roku Polacy powinni iść z Armią Czerwoną na Berlin?
Skąd się wzięła polsko-rosyjska obsesja? Dlaczego ciągle nam z Rosją nie po drodze? Które momenty w historii stosunków Polski z Rosją okazały się decydujące dla Polaków, Europejczyków i świata? O tym piszą w książce „Polska Rosja. Historia obsesji, obsesja historii” prof. Andrzej Chwalba i Wojciech Harpula.
Fragment książki "Polska Rosja. Historia obsesji, obsesja historii”
Po kryzysie sudeckim w 1938 roku Polska nie mogła dłużej prowadzić polityki zbliżenia z Niemcami utrzymując jednocześnie polityczną niezależność od Berlina?
Nie mogła, bo Hitler uznał, że musimy się wreszcie zdecydować. W połowie lat trzydziestych doszedł do wniosku, że Polska może mu się przydać do realizacji planów budowy germańskiego imperium na gruzach ZSRR. Rzeczpospolita miała atuty: odgradzała Rzeszę od Związku Radzieckiego, miała ponad 30 milionów ludności, potencjał wojskowy i kilkusetletnią tradycję walk z Moskwą. W opinii Führera dobrze nadawała się partnera w planowanej wyprawie na wschód wschód, po niemiecką „przestrzeń życiową”. Hitler widział Rzeczpospolitą jako satelitę Niemiec.
Zabiegi o pozyskanie Polski trwały od 1935 roku aż do marca roku 1939. Celował w tym zwłaszcza Hermann Göoering, jedna z najważniejszych postaci w III Rzeszy. O wspólnym ataku na ZSRR wspominał już w lutym 1935 roku podczas rozmowy z Piłsudskim, później Berlin stale ponawiał propozycje. Hitler oferował Polsce nabytki na Białorusi i Ukrainie, wraz z dostępem do Morza Czarnego. Konsekwentnie odmawialiśmy, nie rezygnując przy tym z zachowania dobrych stosunków z Niemcami. Były nam potrzebne, bo Beck widział, że Paryż i Londyn są gotowe zaspokajać kolejne żądania Hitlera. Dbał, by nie były one zaspokajane kosztem Polski. W Monachium mocarstwa zadecydowały, że Czechosłowacja ma oddać Niemcom Sudety. Równie dobrze mogły zdecydować, że Rzeczpospolita powinna oddać Pomorze i Górny Śląsk. Hitler takich żądań nie wysunął, bo wciąż liczył, że Polska będzie sojusznikiem III Rzeszy w wojnie przeciwko ZSRR.
Niecały miesiąc po Monachium, Ribbentrop przedstawił polskiemu ambasadorowi w Berlinie, Józefowi Lipskiemu, żądania włączenia Gdańska do Rzeszy, budowy eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez Pomorze oraz przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego - porozumienia Niemiec, Włoch i Japonii skierowanego przeciw Międzynarodówce Komunistycznej. Polska miałaby także konsultować politykę zagraniczną z Rzeszą. W zamian Hitler proponował gwarancję granicy polsko-niemieckiej i przedłużenie paktu o nieagresji na 25 lat.
Jakie było polityczne znaczenie tych propozycji?
Przed atakiem na Moskwę Hitler chciał pokonać Francję, żeby uniknąć koszmaru cesarskich Niemiec z czasów I wojny światowej - walki na dwa fronty. Po konferencji w Monachium führer oczekiwał, że Polacy nie tylko zaakceptują rolę pomocnika Niemiec w wyprawie na Związek Radziecki, ale całkowicie zerwą z mocarstwami zachodnimi i będą zabezpieczać Rzeszę od wschodu podczas operacji Wehrmachtu przeciwko Francji. Dopiero później przyszedłby czas na wojnę z ZSRR. Niemieckie żądania miały być testem naszej uległości.
Co by się stało, gdyby zostały przez Polskę przyjęte? Ostatnio popularność zdobywa teza, że przebieg II wojny światowej nie byłby dla Polski i jej obywateli tak tragiczny, gdybyśmy jednak poszli u boku Hitlera na Rosję.
Naprawdę, chcemy o tym rozmawiać?
Dlaczego nie? Węgry i Rumunia uderzyły u boku Niemiec na ZSRR.
Rumunia poszła na wojnę z ZSRR, bo chciała odebrać zajęte przez Stalina w 1940 roku Besarabię i północną Bukowinę, obawiała się dalszych strat terytorialnych na rzecz Węgier i Bułgarii. Węgrzy, dzięki wsparciu Hitlera Hitlera, odzyskali część terenów straconych w wyniku I wojny światowej: południową Słowację, Ruś Zakarpacką, północny Siedmiogród. U boku Niemiec zaatakowali Jugosławię, bo nie oparli się pokusie sięgnięcia po Wojwodinę, która przed 1920 rokiem także należała do Węgier. Te państwa mogły mieć interes we współpracy z Niemcami. Polsce Białoruś i Ukraina do niczego nie były potrzebne. Sami oddaliśmy Rosjanom Mińsk w 1920 roku, a ukraińscy nacjonaliści z Galicji skutecznie uprzykrzali nam życie przez całe międzywojnie. W Warszawie nikt nie miał wątpliwości, że przyjęcie niemieckich żądań oznaczałoby utratę niezależności.
W marcu 1939 roku Hitler przestał chować głowę w piasek. Złamał podpisany pół roku wcześniej układ monachijski: zajął Czechy, a na Słowacji utworzył marionetkowe państwo. Wszyscy zobaczyli, jak kończy się ustępowanie Niemcom. Jestem przekonany, że gdybyśmy zgodzili się na niemieckie żądania z października 1938 roku, to niedługo później Beck usłyszałby o pretensjach Rzeszy do Górnego Śląska. A później Pomorza. W jaki sposób mielibyśmy się przed nimi bronić, skoro wcześniej Francja zostałaby pobita przez Niemców przy naszej biernej postawie? Bylibyśmy na łasce i niełasce człowieka, którego obsesją było budowanie germańskiego imperium na drodze mordowania „niższych ras”. Znane były poglądy Hitlera na temat Słowian. Polska była dla wodza III Rzeszy potencjalnym terenem do zajęcia i eksploatacji.
Hitler szanował Piłsudskiego. Polską i Polakami gardził. Stanowisko polskiego społeczeństwa i wszystkich sił politycznych - sanacji i opozycji - było jednoznaczne: niepodległość jest zbyt wielką wartością i zbyt wiele krwi kosztowała, żebyśmy mieli teraz stać się niemieckim protektoratem.
Dobrze zrozumiano, że Hitler nie chce tylko Gdańska i „korytarza” na Pomorzu. Chce czynnego udziału Polski w podpaleniu Europy i budowie niemieckiego imperium. Na to nie mogliśmy się zgodzić.
To może trzeba było rozmawiać z ZSRR?
A o czym? Wielka Brytania i Francja po zajęciu Czech przez Hitlera, porzuciły wreszcie ugodową politykę i w kwietniu 1939 roku udzieliły nam gwarancji pomocy wojskowej na wypadek ataku Niemiec. Wydawało się, że zyskujemy silnych sojuszników.
Jednocześnie państwa zachodnie rozpoczęły rozmowy ze Związkiem Radzieckim w celu zmontowania bloku, który mógłby zatrzymać zapędy Hitlera. Polska konsekwentnie odmawiała współpracy z ZSRR. Beck tłumaczył dyplomatom zachodnim, że angażowanie Moskwy w działania antyniemieckie spowoduje… zagrożenie niemiecką agresją. Kompletnie nie brał pod uwagę, że Hitler i Stalin mogą się porozumieć.
Prawda. Nie przewidział, że geopolityka i gra interesów okażą się ważniejsze od ideologii. Ale nawet jeśli wziąłby to pod uwagę, to i tak nie mógłby się bronić. Piłsudski mówił, że ewentualna współpraca Niemiec i ZSRR to scenariusz tak fatalny dla Polski, że lepiej o nim nawet nie myśleć.
Czy historia mogła potoczyć się inaczej, gdybyśmy w lecie 1939 roku porzucili uprzedzenia i zaangażowali się w montowanie antyhitlerowskiej koalicji Wielkiej Brytanii, Francji, ZSRR, Polski i Rumunii?
Nasza tragedia w 1939 roku polegała na tym, że mieliśmy zawężone pole manewru. W zasadzie znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia. Stalin nie miał żadnego interesu w ratowaniu europejskiego status quo. A niech się faszyści z kapitalistami biją między sobą, dla ZSRR i komunizmu to tylko korzyść. W kwietniu 1939 roku Stalin miał dwie oferty na stole. Mógł współpracować z Wielką Brytanią i Francją, wejść do „klubu mocarstw” i próbować rozszerzać wpływy w Europie Środkowo-Wschodniej. Mógł też postawić na współpracę z Hitlerem, pomóc mu zdemontować cały ład wersalski i dzięki temu „od ręki” rozbudować imperium.
Nie wiedział, że dla Hitlera Rosja to teren niemieckiej ekspansji?
Wiedział, ale nie uważał tych planów za groźne. Może stwierdził, że „Mein Kampf” to tylko propaganda. Bajki. Komuniści mieli wprawę w tworzeniu propagandowych zaklęć, więc być może uznali, że narodowi socjaliści postępują podobnie, opowiadając o germańskiej „przestrzeni życiowej” na wschodzie. Zachód mógł dać Stalinowi wiele, ale nie zgodziłby się na aneksję połowy Polski oraz Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i rumuńskiej Besarabii. A to właśnie umożliwił Stalinowi pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku. Porozumienie z Hitlerem dawało Związkowi Radzieckiemu wolną rękę na wschodzie Europy, możliwość odzyskania wszystkich ziem, które Rosja straciła w chwili słabości po I wojnie światowej i rewolucji.
Oczywiście, że Hitler mógł dać Stalinowi więcej niż alianci. Wrócę do pytania: co mogłoby się stać, gdybyśmy po odrzuceniu żądań Hitlera zaczęli razem z aliantami rozmowy z Moskwą i zgodzili się na jej pomoc wojskową?
Zachód perspektywy sojuszu z ZSRR nie traktował na serio. Wielu historyków zachodnich uważa, że aliancka oferta dla Stalina z lata 1939 roku była tylko narzędziem nacisku na Hitlera i nie kryła się za nią intencja rzeczywistej współpracy z komunistami. Francja i Wielka Brytania nie były niezadowolone, gdy Polska i Rumunia odmówiły negocjacji z Moskwą. Ale jeśli pan pyta, co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy je jednak podjęli, to odpowiedź jest dość prosta: Polska w przeciągu roku byłaby radziecka. Alianci na jakiś czas powstrzymaliby Hitlera, a my stracilibyśmy suwerenne państwo oraz ziemie za Bugiem i Sanem.
Tak pan sądzi?
Gdy Polska walczyła z bolszewikami w 1920 roku, Brytyjczycy nalegali, aby zgadzać się na wszystkie warunki stawiane przez Moskwę: granice na Bugu i Sanie, ograniczenie armii polskiej do 60 tysięcy, wydanie Armii Czerwonej wszystkich zapasów broni i zgodę na jej swobodny tranzyt na terytorium Rzeczpospolitej, stworzenie milicji ludowej… Polscy politycy o tym pamiętali. Zdawali sobie sprawę, że Związek Radziecki nie będzie pomagał w powstrzymaniu Hitlera za darmo. Nie chcieli, aby rachunek został pokryty kosztem Rzeczpospolitej.
Jeżeli doszłoby do rozmów w sprawie pomocy wojskowej ZSRR dla Polski, to Stalin na pewno zażądałby baz Armii Czerwonej w Polsce. A gdyby Armia Czerwona weszła do Polski, to już by nie wyszła. Jest takie powiedzonko: „Tam, gdzie stanie żołnierz radziecki, tam już jest Związek Radziecki”.
Przypisuje się je Stalinowi, ale nawet jeżeli nigdy tak nie powiedział, to jest to bardzo prawdziwe. Gdy wojska radzieckie wchodziły do jakiegoś kraju, to z własnej woli nigdy go nie opuszczały.
Jakie byłyby żądania Stalina wobec Polski?
Przyłączenie do ZSRR ziem za Sanem i Bugiem. Wprowadzenie komunistycznych polityków do rządu. Później pełna sowietyzacja kraju. Likwidowanie i unieszkodliwianie - w różny sposób - wszystkich tych, którzy z powodów politycznych lub klasowych mogliby przeciwstawiać się budowie nowego porządku: przedstawicieli aparatu państwowego, przemysłowców, ziemian, bogatszych chłopów. Wysiedlenia. Zsyłki. Egzekucje. To wszystko, co wydarzyło się na polskich ziemiach zajętych przez ZSRR, poczynając od września 1939 roku. W 1920 roku widzieliśmy z bliska, czym jest komunizm. Wiedzieliśmy też, w jaki sposób Stalin rządzi. Dlatego w Warszawie nikomu przez głowę nie przeszło wpuszczenie go z własnej woli do Polski. Było to tak samo nie do przyjęcia, jak sprowadzenie Rzeczpospolitej do roli wasala Niemiec.
W 1939 roku nie chcieliśmy iść u boku Niemiec na ZSRR i nie chcieliśmy razem z ZSRR bronić się przed Niemcami. Więc Hitler i Stalin unicestwili Polskę, a sojusznicy nam nie pomogli. Potem za pomoc ZSRR w walce z Niemcami alianci i tak zapłacili naszym kosztem: Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów, straciła ziemie za Bugiem i Sanem. Pan uważa, że to samo mogło się wydarzyć pięć lat wcześniej, gdyby Stalin wybrał ofertę Zachodu, a nie Hitlera?
Tak. Stalin zacząłby budować komunistyczny blok w Europie Środkowej w 1940 roku. Za przyzwoleniem aliantów.
Ale wtedy Niemcy nie zaatakowałyby Polski. Wehrmacht uderzyłby na Francję.
Jeżeli Armia Czerwona byłaby w Polsce, to Hitler raczej nie odważyłby się na atak na wschód. Całą energię skoncentrowałby w kierunku zachodnim, aczkolwiek chciałby się wcześniej ubezpieczyć od strony wschodniej. Czy by mu się to udało?
No właśnie. Stalin zaatakowałby Hitlera podczas wojny Niemiec z Francją?
Sądzę, że nie wypuściłby takiej okazji z rąk. Jeżeli Armia Czerwona mogłaby operować z Wielkopolski i Pomorza, i trwałoby już przejmowanie struktur państwa polskiego przez władze komunistyczne, to Rosjanie pomaszerowaliby na Berlin. Pytanie: jak zachowaliby się Polacy? W jak dużym stopniu armia byłaby już podporządkowana komunistom? Można domniemywać, że w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy, polscy komuniści przy wsparciu Armii Czerwonej kontrolowaliby już aparat władzy polskiej republiki radzieckiej.
Gdyby w 1940 roku Stalin zaatakował Hitlera, Niemcy przegraliby wojnę?
Sądzę, że tak. Nawet biorąc pod uwagę ówczesną słabość Armii Czerwonej, to w 1940 roku Niemcy nie wytrzymaliby wojny z ZSRR, Francją, Wielką Brytanią i - prawdopodobnie - radziecką Polską. Niemiecki przemysł wojenny nie pracował jeszcze na pełnych obrotach, Wehrmacht nie był tak silny, doświadczony i świetnie wyposażony jak w kolejnych latach wojny. Co najważniejsze: niemieckie społeczeństwo i wojsko nie było wtedy ślepo wpatrzone w Hitlera. Nastroje w Niemczech, po wybuchu wojny z Polską, Francją i Wielką Brytanią Brytanią, nie wszędzie były entuzjastyczne. Niemcy zaczęli bezgranicznie ufać wodzowi dopiero po paśmie zwycięstw w kampaniach przeciwko Polsce, Holandii, Belgii, Norwegii, Francji, Jugosławii i Grecji. Wtedy uwierzyli, że obietnica budowy germańskiego imperium zostanie dotrzymana. W rozpatrywanej przez nas wersji zdarzeń, nie mieliby za sobą doświadczenia zwycięskiego pochodu Wehrmachtu przez pół kontynentu.
Wojna dla Niemiec rozpoczęłaby się nie lokalnym konfliktem z osamotnioną Polską, ale starciem na dwa fronty z najsilniejszymi państwami Europy. W dodatku dodatku, Armia Czerwona ruszałaby do boju zaledwie 200 kilometrów od Berlina.
Europa uniknęłaby wojennego koszmaru, a Polska niemieckiej okupacji. Wojna z 1940 roku zakończyłaby się podobnymi rozstrzygnięciami politycznymi, jak II wojna światowa. Stalin podporządkowałby sobie Europę Wschodnią.
Tego wykluczyć nie można. W Czechosłowacji, po usunięciu okupantów niemieckich przez Armię Czerwoną, na pewno zostałyby zainstalowane władze komunistyczne. Potem Stalin zacząłby naciskać na Węgry i Rumunię. Pytanie, czy powstałaby Polska Rzeczpospolita Ludowa, czy polska republika w ramach ZSRR. To zależałoby pewnie od postawy Polaków podczas wojny z Niemcami oraz targów Stalina z aliantami.
Jeżeli w 1940 roku, po pokonaniu Niemiec, powstałaby komunistyczna Polska poza Związkiem Radzieckim, to dla Rzeczpospolitej i jej obywateli byłby to scenariusz lepszy niż ten, który znamy z rzeczywistości.
W czasie drugiej II wojny światowej zginęło blisko sześć milionów obywateli Rzeczpospolitej. Z punktu widzenia potencjału demograficznego, żadne inne państwo nie poniosło tak olbrzymich strat. Ci ludzie pewnie by żyli.
Kraj nie zostałby zrujnowany. Warszawa nie byłaby morzem gruzów. Świat nie zaznałby makabry Holocaustu, więc ocalałaby obecna w Polsce od tysiąca lat kultura żydowska. Jeżeli ZSRR i alianci zdołaliby w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy pokonać Hitlera, to Polska z pewnością nie poniosłaby tak dotkliwych strat jak podczas II wojny światowej.
Nie wiadomo natomiast, czy radziecka Polska odniosłaby jakieś korzyści terytorialne w wyniku wojny z Niemcami. Być może tak. Stalin już w 1941 roku sygnalizował, że Polska po wojnie w zamian za Kresy otrzyma ziemie na zachodzie. Ale ta kwestia wiąże się z kolejną: jak ZSRR i alianci potraktowaliby pokonane Niemcy? Czy byłyby okupowane tak jak w 1945 roku i podzielone później na RFN i NRD? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi.
To może jednak trzeba było rozmawiać ze Stalinem w 1939 roku?
Dziś wiemy, jak zakończyła się II wojna światowa. Okazała się największą tragedią w historii Polski. Beck i ludzie sprawujący władzę w Polsce w 1939 roku nie mogli tego przewidzieć. Postępowali racjonalnie. Przecież trudno spodziewać się, żeby Beck zaproponował Mołotowowi: panie komisarzu, oddajemy ziemie wschodnie, jutro marszałek Edward Rydz-Śmigły odda buławę marszałkowi Klimientowi Woroszyłowowi, pojutrze Armia Czerwona może zacząć obsadzać twierdzę w Modlinie. A na wiosnę idziemy razem na Berlin. Władze Rzeczpospolitej liczyły, że sojusz Polski z Wielką Brytanią i Francją powstrzyma Hitlera. W chwili, gdy te rachuby zawiodły, po rozbiorze Polski między III Rzeszę i ZSRR, nic już nie zależało od nas. Od momentu klęski wrześniowej los Rzeczpospolitej był uzależniony od przebiegu działań wojennych i woli mocarstw. Traktat wersalski przywrócił Rzeczpospolitą na mapę Europy. Hitler i Stalin unieważnili go, więc Polska musiała z mapy zniknąć.
Czy gdyby nie było paktu Ribbentrop-Mołotow, Hitler i tak zaatakowałby Polskę?
Hitler ruszyłby na Polskę i bez współpracy z Moskwą. Pakt został zawarty, kiedy wojska niemieckie były już gotowe do ataku. Porozumienie ze Stalinem ułatwiało mu zadanie i dawało pewność, że nie zostanie zaatakowany przez ZSRR, gdy będzie rozprawiał się z Rzeczpospolitą, a później z krajami zachodnimi. Hitler znalazł po prostu wspólnika do akcji demontowania Europy wersalskiej Europy.
Więc chyba trudno dziwić się dziś oburzeniu Rosjan, kiedy czasami słyszą od Polaków, że są tak samo jak Niemcy odpowiedzialni za wybuch II wojny światowej.
Ich oburzenie nie może być dla nas zaskoczeniem. W czasach Związku Radzieckiego cały czas byli przekonywani, że winę za wybuch wojny ponoszą wyłącznie hitlerowskie Niemcy. Dziś to samo słyszą obywatele Federacji Rosyjskiej. Trudno więc wymagać od nich innej reakcji. Nie znają polskiej opinii w tej sprawie i nie są nią zainteresowani. Natomiast z polskich doświadczeń wynika, że we wrześniu 1939 roku mieliśmy dwóch wrogów, a później dwóch okupantów. I to jest fakt. Czy można stawiać znak równości między rolą III Rzeszy i Związku Radzieckiego w rozpętaniu II wojny światowej? Hitler chciał wojny, marzył o niej, planował ją. Stalin nie miał zamiaru ratować pokoju i także przygotowywał się do wojny. Widząc nadciągającą pożogę, postanowił wykorzystać ją do zdobycia ziem, które dawniej były częścią imperium carów.
Jeżeli dziś dworscy historycy Kremla próbują wymazać pamięć o współpracy Hitlera ze Stalinem, to Polska ma obowiązek o niej przypominać, bo stała się jej pierwszą ofiarą. I podkreślać, że Rzeczpospolita została zaatakowana przez Niemcy właśnie dlatego, że nie zgodziła się uderzyć razem z Hitlerem na ZSRR.
Zresztą historiografia rosyjska niejednokrotnie ocenia pakt Ribbentrop-Mołotow negatywnie. Błąd Stalina miał polegać na tym, że ułatwił Hitlerowi wojnę z Zachodem, a potem Związek Radziecki musiał dźwigać główny ciężar walki z Niemcami. Jednak historycy rosyjscy w ogóle nie dostrzegają, jakie konsekwencje pakt Ribbentrop-Mołotow miał dla Polski. Ten temat dla nich nie istnieje. Tak jakby uważali, że Armia Czerwona zajęła tereny ukraińskie i białoruskie, które chyba tylko przez dziejową pomyłkę znalazły się pod władzą Rzeczpospolitej. W ich opinii dokonało się zjednoczenie narodów białoruskiego i ukraińskiego w ramach ZSRR. Została przywrócona „dziejowa sprawiedliwość”. Tak uważali Sowieci wkraczając 17 września 1939 roku na nasze ziemie wschodnie. Tak też dziś uważają władze rosyjskie.