Polska sadzi drzewa. W Poznaniu chcą zaś wyciąć stuletni platan
We wtorek odbędzie się protest przeciwko masowej wycince drzew - zasadzą ich tysiące w całym kraju. Na prywatnych działkach wciąż dochodzi do rzezi drzew. Stuletniego platana można jednak ochronić.
W samym centrum Poznania, pomiędzy jednym blokiem a budynkiem prokuratury wojskowej był skwer. Mieszkańcy spacerowali tam ze zwierzętami, wiosną mieli widok na kwitnące drzewa. Był, bo ze skweru przy ulicy Solnej nie pozostało już nic. A raczej prawie nic, bo ostały się cztery drzewa, w tym stuletni platan. Jednak i on ma iść pod topór. Mieszkańcy są przerażeni, bowiem drzewo, mimo że nie jest pomnikiem przyrody, stanowi dla nich ogromną wartość. Rada osiedla Stare Miasto apeluje do właściciela gruntu o rozwagę, jednak wszystko wskazuje, że i platan zostanie ścięty.
- Usłyszeliśmy, że drzewo jest spróchniałe i trzeba je wyciąć. Nie chcemy do tego dopuścić. Zwłaszcza, że takich platanów w mieście już nie ma, trzeba o nie dbać. To dorodne drzewo, które w obwodzie pnia ma trzy metry - mówi Michał Kondella z rady osiedla Stare Miasto.
Mieszkańcy zwracają też uwagę na to, że od marca trwa okres lęgowy ptaków.
- Na drzewach znajdowały się gniazda. Chociaż zgłosiliśmy sprawę policji, trudno nam udowodnić, że zostały one zrzucone w trakcie wycinki
- zauważa radny Marcin Liminowicz.
Konserwator na ratunek
To historia jakich wiele, o których słychać w całej Polsce od początku roku. Wówczas to zaczęły obowiązywać bardzo liberalne przepisy faktycznie pozwalające na wycinkę bez większych problemów. Zgodnie z nimi na prywatnym gruncie właściciel może robić co chce. Wydział Ochrony Środowiska ma związane ręce. Tak było już w przypadku wycinki drzew w Rogalinie, nad Strumieniem Junikowskim, na poznańskich Naramowicach, Morasku, wymieniać można by długo.
- Niestety, tak jak w przypadku innych wycinek na terenie Poznania na prywatnych działkach, nad tą także nie mamy żadnej jurysdykcji -
przyznaje Krzysztof Konieczny, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Poznań.
Sprawa platana jest jednak wyjątkowa, bo okazuje się, że mimo wszystko wycinka nie jest do końca legalna i jest szansa, że stuletnie drzewo da się uratować. Teren, na którym doszło do wycinki leży bowiem w strefie ochrony konserwatorskiej.
W tym przypadku, zgodnie z nowymi przepisami, miejski konserwator zabytków powinien być poinformowany wcześniej o planowanym wyrębie. Co więcej, to on podejmuje decyzje o tym czy dane drzewo może zostać wycięte, czy też nie.
- Nie wpłynęła do mnie żadna informacja z prośbą o wyrażenie zgody na wycięcie drzew na tym terenie
- mówi Joanna Bielawska-Pałczyńska, miejska konserwator zabytków w Poznaniu. - Jednak przepisy są na tyle nieprecyzyjne, że nawet nie mówią o tym jakie mam narzędzia, by wyciągnąć z nielegalnej wycinki konsekwencje - dodaje.
Cała Polska sadzi
Nie tylko mieszkańcy, samorządy czy pracownicy wydziałów ochrony środowiska mają dość efektów nowelizacji ustawy o ochronie przyrody autorstwa ministra Szyszko. Także politycy opozycji twierdzą, że na nowych przepisach korzystają tylko uprzywilejowane grupy - deweloperzy. - Niestety, ale doszło do masowej wycinki, a nie jak zakładano, wycinki drzew przez pojedyncze osoby - mówi Adam Kasprzyk z Platformy Obywatelskiej.
Jarosław Kaczyński o wycinkach drzew
Dlatego z okazji Światowego Dnia Lasu w całej Polsce będą sadzone drzewa. Także w Poznaniu, przy Lasku Marcelińskim i Suchym Lesie. W akcji wezmą udział mieszkańcy, społecznicy, przedstawiciele miasta i różnych opcji politycznych. - Samorządy straciły miliardy na wycince. Według ekspertów przez dwa miesiące wycięto w Polsce około 1,5 mln drzew. Za tę katastrofę ekologiczną będą płacić nasze dzieci i wnuki - alarmują organizatorzy dzisiejszej akcji.
Przypomnijmy, że podobną akcję już wcześniej zainicjowali politycy PSL-u. Chodzi o „Drzewo dla Polski”, w której sadzi się drzewa i nominuje kolejne osoby. - Sam nominowałem ministra środowiska, by posadził drzewo, zwłaszcza że sadzonki już dostał - mówi wicemarszałek województwa wielkopolskiego, Krzysztof Grabowski.