Polski wątek w aferze Panama Papers [wideo]
Z dokumentów, które wyciekły, wynika, że Paweł Piskorski miał spółkę w Panamie i za jej pośrednictwem planował robić interesy w Azji.
Z mojej perspektywy to, że się znajduję na jednej liście z takimi ludźmi, jak: Putin, Kaddafi, Mubarak czy Messi, budzi raczej uśmiech - powiedział dla TVP Info Paweł Piskorski, były prezydent Warszawy.
Nazwisko lidera Stronnictwa Demokratycznego znalazło się w dokumentach, które wyciekły z kancelarii adwokackiej. Wynika z nich, że Piskorski miał spółkę w Panamie i za jej pośrednictwem planował interesy w Azji. Usiłowała ona otworzyć rachunek w panamskim banku oraz w banku na Cyprze. Obsługujące go firmy robiły to tak, by o jego zagranicznych rachunkach nie dowiedziały się banki w Polsce.
Paweł Piskorski zapewnił, że wszystko odbywało się zgodnie z prawem, a firma w Panamie miała jedynie pomóc w realizacji pewnego przedsięwzięcia gospodarczego.
- Faktycznie, z powodu pewnego pomysłu gospodarczego zarejestrowałem firmę na Panamie. Pomysł ten upadł, więc firma została zlikwidowana. Nigdy nie podjęła ona żadnej działalności, nie transferowała żadnych pieniędzy, nie przeszło przez nią ani jedno euro, także była po prostu martwą firmą - tłumaczył Piskorski. Jakbym chciał coś ukrywać, to nie rejestrowałbym firmy na swoje nazwisko - zapewnia Piskorski w rozmowie z AIP.
Klientami Mossack Fonseca byli również akcjonariusze Grupy ITI Mariusz Walter i Bruno Valsangiacomo oraz Marek Profus, którego firma handluje m.in. paliwami i sprzętem wojskowym.
Autor: Maciej Badowski