Polskie dzieci tyją teraz najszybciej w Europie [ROZMOWA]
O tym, że nadwaga to kłopot nie tylko estetyczny, ale przyczyna wielu niebezpiecznych chorób – rozmawiamy z doktor Katarzyną Krekorą-Wollny, specjalistką leczenia otyłości.
W Polsce, jak wynika z danych Instytutu Żywności i Żywienia, mamy prawdziwą epidemię otyłości nie tylko wśród dorosłych, ale także dzieci – otyły jest już co piąty gimnazjalista. Jakie są tego przyczyny?
Jest ich wiele. Zmiana stylu życia, znaczne ograniczenie aktywności fizycznej, przesiadywanie przed komputerem i telewizorem, zalew niezdrowego jedzenia, objadanie się wieczorami. Obecnie w czasach, gdy jest bardzo duże tempo życia, mnóstwo stresów i wymagań, wiele osób „zajada” swoje emocje. W momencie, gdy jesteśmy zdenerwowani, smutni najłatwiej jest siegnąć po batoniki czy lody. Wieczorem z kolei, kiedy czujemy się wykończeni po całym dniu, napychamy się tym, co mamy pod ręką, żeby zagłuszyć lęk, kłopoty finansowe albo samotność. „Zajadamy” kłopoty i niezaspokojone potrzeby.
Eksperci ostrzegają, że jak nie zaczniemy zdecydowanie działać, to zaleje nas fala chorób...
Oczywiście. Zawał, udar, cukrzyca typu 2, choroby układu krążenia, nadciśnienie tętnicze, rak jelita grubego, sutka, stłuszczenie watroby, zaburzenia hormonalne, zespół policystycznych jajników, zmiany zwyrodnieniowe, bóle kregosłupa – to wszystko grozi osobom z nad¬wagą. Otyłe kobiety przed menopauzą są dwukrotnie częściej zagrożone rakiem macicy, a po przekwitaniu trzykrotnie częściej nowotworem piersi i nerek.
Co trzeba robić, żeby tę złą tendencję odwrócić?
Potrzebna jest zmiana nawyków żywieniowych u osób dorosłych i nauka zdrowego jedzenia u dzieci. Trzeba wdrożyć programy edukacyjne do szkół i uczulać na skutki złego odżywiania od najmłodszych lat, już od przedszkola. Na problem powinni zwracać uwagę zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Poza tym każdy powinien wziąć odpowiedzialność za swój stan zdrowia i wagę, nie czekać do momentu, aż zachoruje. Odchudzanie się w przypływie emocji nie daje trwałego efektu, najważniejsza jest codzienna racjonalna dieta. Z nadwagą można się uporać, tylko trzeba się nią zająć na poważnie i być konsekwentnym przez lata.
Pani doktor, perspektywy nie są więc optymistyczne?
Nieszczególnie, bo osoby z nadwagą i otyłością prędzej czy później staną się pacjentami diabetologów, kardiologów, onkologów, ginekologów, ortopedów, endokrynologów, a także psychologów i psychiatrów. Coraz więcej mamy w szpitalach pacjentów z otyłością olbrzymią, co stanowi bardzo duże obciążenie diagnostyczne, terapeutyczne i ekonomiczne dla systemu ochrony zdrowia. Popularne i konieczne stają się u nas operacje bariatryczne, zmniejszenia żołądka, wykonywane też w Kielcach, których dawniej nie było. Z tym problemem od dawna nie mogą poradzić sobie Amerykanie, teraz dotarł do nas.
Będziemy społeczeństwem starszych, otyłych ludzi?
Otyłe dzieci mogą się stać otyłymi dorosłymi. A u dorosłych panów, którzy objadają się mięsem, wędliną, golonką, piją dużo piwa, otyłość też będzie się pogłębiać. Kobiety gustujące w słodyczach i ciastkach bez zdecydowanych działań nie będą chudnąć. Wielu ludzi ma takie przyzwyczajenia, że zamiast kilku małych posiłków, jedzą dwa ogromne, ostatni przed samym snem, to fatalny nawyk.
Otyłe dzieci zapadają na te same choroby co ich otyli rodzice?
Oczywiście. Mają problemy z oddychaniem, cukrzycą, krążeniem i zwyrodnieniami stawów. Często za otyłość dzieciaków odpowiadają dziadkowie, bo z uporem przekarmiają swoje wnuki. To też efekt dzisiejszego stylu życia, dawniej po pracy rodzice szli z dziećmi pograć w piłkę czy badmintona. Dobrze, że coraz więcej osób jeździ na rowerach.