Polskie nagrobki znikają z Łyczakowa. Łacinę zastępuje cyrylica
Na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie w zastraszającym tempie przybywa cyrylicy i coraz mniej jest alfabetu łacińskiego. Przedwojenne płyty nagrobne pochowanych tu Polaków znikają, jeśli tylko zdradzają symptomy braku zainteresowania ze strony bliskich zmarłego. W ich miejsce pojawiają się nowe i okazałe w treści i formie nagrobki, ale już komu innemu poświęcone i cyrylicą podpisane.
Starsi mieszkańcy Lwowa, którzy przyznają się do polskich korzeni, mówią, że „Łyczaków się wynaradawia”. Już niemal w głównej bramie do nekropolii wchodzących wita okazały obelisk ku czci Romana Szuchewycza, który kresowych Polakom jak najgorzej zapisał się w pamięci.
Owszem, tymczasem nic nie grozi miejscu spoczynku Marii Konopnickiej, bo jej nagrobek stoi przy jednej z głównych alei nekropolii, jest pierwszym miejscem, do którego zmierzają wycieczkowicze z Polski, nieustająco otoczony płonącymi lampionami. I właśnie dlatego nic mu nie grozi. Na razie. Nic nie grozi pomnikowi Konstantego Juliana Ordona, zbyt okazały jest, by pokusić się o jego „zagospodarowanie”. Choć prochy powstańca listopadowego spoczywają (tymczasowo, ale wciąż od ponad 100 lat) w rodzinnym grobowcu Baczewskich. Temu też nic nie grozi, jest monumentalny i zadbany. Nikt nie ośmieli się tknąć grobu genialnego Stefana Banacha, bo ten też jest obowiązkowym punktem programu zwiedzania cmentarza dla wycieczek z Polski.
Z dala od głównej alei
Takiego poczucia pewności i bezpieczeństwa nie można mieć w odniesieniu do nagrobków oddalonych od głównych alejek Łyczakowa. Zapomnianych, porośniętych chwastami. Gdzie przed rokiem, dwoma latami w omszałym grobowczyku spoczywał Kowalski, nikomu już raczej nieznany, tu dziś pewnie leży Diordijczuk, pod marmurową, nowiutką płytą, opatrzoną fotografią (albo co częstsze - kamieniorytem) zmarłego. Groby Kowalskich będą pewnie rok po roku sukcesywnie znikać z Łyczakowa, zastępują je groby nowe, już bez łacińskich inskrypcji. Im mniej jest lwowskich Polaków, których bliscy spoczywają na Łyczakowie, tym mniej jest tych, którzy na bieżąco są w stanie dbać o zachowanie ducha tej nekropolii, na której przecież spoczywają polscy bohaterowie narodowi. Ci, którzy tworzyli kanon naszej literatury, współtworzyli polską szkołę matematyczną, pisali przedwojenne kodeksy prawa karnego, bili się za Polskę i za nią umierali, czy tworzyli polską prasę.
Dbajmy o pamięć
I właśnie ci ostatni od niemal dekady są pod szczególną opieką grupy dziennikarzy, którzy raz do roku, przez dniem Wszystkich Świętych, jadą na Łyczaków, by zadbać o pamięć swoich poprzedników. Zadbać szczotkami do zmiatania liści z nagrobków, łopatkami do wycinania otaczających groby chaszczy, workami, do uprzątnięcia śmieci, zniczami, które będą sygnalizować potencjalnym „agresorom”, że to nie bezpański, zapomniany grób, w którym pod nową tablicą można położyć nowego zmarłego.
Powołany w 2009 roku Komitet Opieki nad Grobami Dziennikarzy Polskich na Cmentarzu Łyczakowskim doprowadził do odnalezienia i odnowienia nagrobka dziennikarza i wydawcy, założyciela Towarzystwa Dziennikarzy Polskich we Lwowie, Aleksandra Milskiego i innego jeszcze grobu - braci Ludwika i Władysława Inlenderów, również dziennikarzy. Można nie podzielać światopoglądu Bolesława Czerwińskiego, autora „Czerwonego sztandaru”, hymnu polskiego proletariatu, ale był także dziennikarzem „Ziarna”, satyrycznego „Śmigusa” i „Kuriera Lwowskiego”. Rok w rok także na pomniku jego grobowca zawiązywana jest biało-czerwona wstążeczka. Ku pamięci.
Na Cmentarzu Łyczakowskim, jednej z najstarszych nekropolii w Europie i bodaj najstarszej wciąż jeszcze czynnej, spoczywa ok. 50 polskich dziennikarzy tworzących w XIX wieku, a potem w II Rzeczpospolitej polską prasę.
A to przecież Łyczaków, jedno z sanktuariów polskości, na którym polskości z roku na rok jest coraz mniej. A są jeszcze inne polskie nekropolie: Cmentarz Janowski we Lwowie i ten w Winnikach na peryferiach miasta, które „wynaradawiają się” jeszcze szybciej.
****
Sprzątanie, porządkowanie, a także odkrywanie zapomnianych grobów dziennikarzy i literatów polskich pochowanych we Lwowie to pomysł Jolanty Danak-Gajdy z Polskiego Radia Rzeszów. Akcja organizowana jest od 2009 roku. Oprócz przedstawicieli rzeszowskich mediów w tegoroczne sprzątanie mogił zaangażowali się dziennikarze z innych miast, a także przedstawiciele rzeszowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej oraz bibliotekarze ze Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Oprócz grobów na Cmentarzu Łyczakowskim porządkowane były mogiły na Cmentarzu Janowskim.
ula