Polskie szafiarki: Młode, piękne, a już wpływowe kreatorki z pomysłem na siebie
Królowe blogosfery dyktują modowe trendy. Zwykłe dziewczyny wyparły wielkich projektantów mody. Teraz Carl Lagerfeld czy Donatella Versace podglądają, w co ubiera się ulica. A ubiera się w to, co pokaże na swoim blogu Jessica, Julia, Claudia czy Tamara - czyli najpopularniejsze obecnie polskie szafiarki.
Początki były podobne: nikomu nieznane dziewczyny brały aparat i pstrykały sobie fotki w wymyślonych przez siebie modowych stylizacjach. Ciuchy kupowały w second handach, w sieciówkach, na wyprzedażach. Żeby było taniej.
Dziś najbardziej ekskluzywne marki modowe, Gucci, Dior czy nawet taki Chanel, same rozdają im ubrania. Byle tylko dziewczyny pojawiły się w nich na swoich blogach.
Nieznane wcześniej dziewczyny zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Królowe blogosfery dyktują modowe trendy. Wyparły wielkich projektantów mody. Teraz Carl Lagerfeld czy Donatella Versace podglądają, w co ubiera się ulica. A ubiera się w to, co pokaże na swoim blogu Jessica, Julia, Claudia czy Tamara - najpopularniejsze polskie szafiarki. Żeby jednak znaleźć się tam, gdzie są - na szczycie - musiały przejść długą drogę.
Sukces w „Vanity Fair”
Na Claudię Adaszewską zainteresowanie spadło nagle i lawinowo. Bloga prowadziła od roku, oglądali go znajomi, rodzina. Aż tu wielkie bum! W 2014 roku prestiżowy magazyn „Vanity Fair” zaliczył ją do Najbardziej Stylowych Ludzi Świata. Polska blogerka pojawiła się wśród takich ikon stylu, jak Cate Blanchett, Lupita Nyong’o czy Emma Watson.
- Wtedy zrobiło się o mnie głośno - mówi Claudia. - Informacje o blogu pojawiały się w telewizji, prasie. Zaczęły się do mnie zgłaszać firmy z propozycją współpracy.
Kiedyś kupowały w szmateksach. Dziś najbardziej ekskluzywne marki modowe, jak Gucci, Dior czy Chanel, rozdają im ubrania.
Stylizacje Claudii są niebanalne, oryginalne. Eleganckie marynarki, spodnie przełamuje sportowymi butami. Często pokazuje się w kapeluszach. Obok samej Claudii (delikatnej, dziewczęcej blondynki) i ubrań, na zdjęciach pięknie prezentuje się też Warszawa. Autorką fotografii jest jej siostra, Patrycja.
- Dobrze mi się z nią pracuje, ona też lubi ubrania, modę, potrafi złapać motyw, moment, o który mi chodzi. Na początku nie wiedziałam, jak się ustawić, nie do końca to czułam.
Dziś nie ma problemu, żeby pozować w centrum Warszawy, przy ruchliwej ulicy. Nie peszą jej męskie spojrzenia, komentarze, nierzadko gwizdy. Przyzwyczaiła się. Wcześniej nigdy by nie pomyślała, że znajdzie w sobie tyle spokoju i odwagi.
Jeszcze przed sesją układa w głowie, co chce pokazać. Zastanawia się nad wyborem miejsca, szuka nieogranych plenerów. Zdjęć nie obrabia, nie retuszuje, wystarczy dobre światło, ładna pogoda. 20 minut, pół godziny i gotowe.
- Szkoda byłoby mi tracić na to więcej czasu - mówi. - No i nie chcę do końca zwariować, że wszystko musi być perfekcyjne. Nie przywiązuję wagi do tego, że gdzieś włosy się ułożą krzywo, coś się podwinie.
Nie ukrywa, że lubi ekskluzywne marki. Przeważnie nie pożycza ubrań do zdjęć, bo lubi je mieć na własność, kupuje na bazarach, w second handach, za granicą, kolekcjonuje ciuchy.
- Jeśli chodzi o te droższe marki, to nie jest tak, że dziś chcę, jutro mam - zaznacza. - Odkładam. Inwestuję w rzeczy, które posłużą mi przez długi czas: buty, torebki.
Babcia pracowała w ekskluzywnym atelier w Warszawie. Szyła ubrania na zamówienie. Claudia przyglądała się jej przy pracy. Nasiąkała modą. Skończyła Szkołę Projektowania Ubioru. Stworzyła kolekcję wspólnie z marką Ochnik. W przyszłości chce się skupić na projektowaniu.
Najbardziej wpływowa
Julia Kuczyńska ze Złotowa zaczynała skromnie: w wynajętym mieszkaniu w stolicy, dorabiała sobie pracując w agencji reklamowej jako grafik, później w atelier z biżuterią. Nie rezygnowała jednak ze swojej największej pasji: mody. Jeszcze na studiach z kulturoznawstwa w Poznaniu założyła bloga. Wstawała przed świtem, bo wtedy jest najlepsze światło. Aparatem z samowyzwalaczem robiła sobie zdjęcia w modowych stylizacjach.
- Stąd się brały moje „pozy” - opowiadała w wywiadzie dla „Twojego Stylu”. - Chciałam pokazać but, a nie mogłam się oddalić, bo samowyzwalacz tykał, więc musiałam się skulić, aby zmieścić się w kadrze.
Dziś Maffashion (ksywka wzięła się stąd, że w szkole litrami piła sok marchewkowy) pojawia się na okładkach czasopism, pozuje w kreacjach Oscara de la Renty, pracuje z najbardziej znanymi projektantami, regularnie jeździ na pokazy mody na całym świecie i zasiada na nich w pierwszych rzędach. Niedawno, razem ze swoim chłopakiem, wystąpiła w reklamie coca-coli. Wiele młodych dziewczyn chce być taką, jak ona.
Zajęła pierwsze miejsce na liście „najbardziej wpływowych blogerów”, opracowanej przez cyfrową agencję marketingową Tribe Dynamics. Według wyliczeń, dzięki zaangażowaniu Kuczyńskiej w kampanie reklamowe jej zleceniodawcy zarobili blisko 65 milionów dolarów. Zaś tygodnik „Wprost” umieścił ją na liście najbardziej wpływowych Polek 2017, obok premier Beaty Szydło, Agaty Dudy czy Agnieszki Holland.
W ostatnim poście Julia promuje kraciastą marynarkę. Łączy ją z ją z topem w biało-czarne paski, jeansami potarganymi na kolanach i czarnymi botkami.
Prezent od „Elle”
Niemal identyczną kraciastą marynarkę promuje też Jessica Mercedes, chyba największa rywalka Julii w modowej blogosferze. Jessica dopasowała do marynarki szary top i czarne, opięte jeansy postrzępione na dole. Doradza też swoim czytelniczkom, jaki płaszcz wybrać na wiosnę: „Ten sezon to nadal oversizowe trencze z charakterystycznymi detalami, wojskowe parki w kolorze oliwkowym lub khaki, a także proste modele, które z łatwością możemy spiąć grubym pasem, czy najmodniejszym w tym sezonie gorsetem”.
Urodziła się w 1993 r. Jej matka jest Polką, ojciec - z którym nie utrzymuje kontaktów - Niemcem. Jessica wychowywała się w Niemczech, obecnie mieszka w Poznaniu.
Miała zaledwie 17 lat, gdy zaczęła pisać swojego bloga. Już po paru latach wzmianki o niej pojawiły się w takich pismach, jak „Vanity Fair”, „Vogue”, „Elle” czy „Glamour”. Jej kariera nabrała rozpędu, gdy dostała się do finału konkursu na redaktorkę amerykańskiej edycji „Elle”. Jessica wyjechała wtedy do Nowego Jorku. Jak wspominała, z lotniska przyjechała limuzyną do hotelu na Times Square, a w torebce miała służbowy telefon i kieszonkowe - wszystko w prezencie od magazynu „Elle”.
Dziś pojawia się na najważniejszych pokazach mody: Chanel, Givenchy, Fendi. Współpracuje z Yves’em Saint Laurentem. Sponsorzy biją się o nią, fundują luksusowe, egzotyczne wyjazdy. Niedawno wróciła z Malediwów. - Mój styl ciężko określić jednym słowem: to elegancja, rock chic, przepych i ekstrawagancja w jednym - opowiadała blogerka.
Elegancja i minimalizm
Do topowych blogerek modowych bez wątpienia zalicza się też Kasia Tusk. Ale córka premiera nie wypowiada się dla mediów. Wydała za to „Elementarz stylu”. Intensywnie też pracuje nad własną linią odzieżową. Tego właśnie dotyczy ostatni wpis na blogu: „Wraz z nadejściem wiosny rozpoczęłam pracę nad kolejną kampanią wizerunkową marki MLE Collection. Zwieńczeniem przygotowań była sesja zdjęciowa w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Pobudka przed świtem, kawa w dłoni i modlitwy o to, aby słońce wyjrzało zza chmur (co zresztą się stało), to stałe punkty programu pracy nad profesjonalną sesją zdjęciową”.
W swoich stylizacjach Kasia stawia na prostotę, elegancję i minimalizm (w ostatniej sesji wystąpiła w granatowym swetrze w białe paski, na który narzuciła elegancką, granatową marynarkę, do tego białe dopasowane spodnie i zamszowe botki z brązowej skóry). Radzi też, jak dbać o zdrowie i urodę: jakich kosmetyków używać, co ugotować na obiad, promuje sportowy tryb życia.
Kolorowy ptak
Na przeciwległym biegunie modowym stoi Macademian Girl, zwana w branży kolorowym ptakiem. Stylizacje Tamary Gonzalez Perei to feeria barw: fuksje, żółcie, pomarańcze, czerwienie, błękity. To bardzo ekscentryczna, ekstrawagancka, ale też bardzo kobieca moda. Macademian Girl często pozuje w sukienkach w kwiatowe wzory, z toczkiem na głowie, w szpilkach.
W jednym z wywiadów opowiedziała, jak wygląda jej praca.
- Wstaję o szóstej lub siódmej, odbieram maile, przygotowuję post na bloga, idę na zdjęcia, mam kilka spotkań, potem obrabiam zdjęcia, dalej odpisuję na maile i robi się trzecia w nocy. I tak codziennie. W weekend staram się trochę odespać.
W szkole nie było jej łatwo, słyszała drwiny i wyzwiska pod swoim adresem. Bo Tamara wyróżnia się nie tylko strojem, ale i egzotyczną urodą. To i hiszpańskojęzyczne nazwisko ma po ojcu Panamczyku. Był inżynierem, zmarł, gdy miała dwa lata. Mama od dziecka dawała jej dużo swobody. I wspierała córkę w rozwijaniu modowej pasji.
Tamara pracowała już w liceum. W sklepie obuwniczym, sklepie z ubraniami, była pomocą kuchenną, kelnerką. W Poznaniu studiowała architekturę wnętrz. Pracowała w salonie optycznym jako stylistka. Dobierała okulary tak dobrze, że ustawiały się do niej kolejki. Założyła bloga. To miał być rodzaj pamiętnika, miejsce, gdzie znajdzie ujście dla swoich pomysłów, które kłębiły się jej w głowie. Po roku blog rozkręcił się na tyle, że rzuciła pracę i wyjechała do Warszawy.
Z 40-metrowej kawalerki przeprowadziła się niedawno do 80-metrowego mieszkania. Co dzień przybywało w niej ubrań i w końcu Tamara nie mogła się dopchać do kanapy. Znajoma żartowała, że nie zna nikogo, kto mieszkałby w garderobie.
Dziś pracuje z profesjonalnym zespołem. Mają kolegia, dyskutują, redagują teksty, ilustrują je grafikami. Publikacje na blogu planują na miesiąc do przodu. - Czuję misję pokolorowania kobiet - mówi Tamara w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.
Ostatnia stylizacja Tamary to „słoneczny żółty zmiksowany z futurystycznym, chłodnym srebrem, nasuwającym skojarzenia z blaskiem księżyca”. Mówiąc prościej: miodowy płaszcz Tamara uzupełniła akcesoriami o metalicznym połysku. Torebka odpowiada aktualnym trendom: jest mała, ma łańcuszek i prostokątny kształt. Srebrne buty pojawiły się na wiosennych wybiegach i właśnie szpilki w tym kolorze ma na sobie Tamara. Do tego koszulowa bluzka w odcieniu błękitu. Całość dopełniają spodnie z motywem kwitnącego ogrodu. - Tak efektowną stylizację najlepiej „uspokoić” subtelną biżuterią i gładko spiętymi włosami - doradza Tamara. - Ja w kok wpięłam jeszcze kwiat w rozmiarze XXL. W końcu pora wreszcie wywołać tę wiosnę!
Kreatorzy podpatrują
Wiele osób zarzuca blogerkom, że ich zarobki są nieproporcjonalne do wkładu pracy. Bo co to za sztuka zrobić sobie zdjęcie w ładnych ciuchach?
- To nie jest ciężka fizycznie praca - przyznaje Claudia. - Ale bardzo czasochłonna. Sesje zdjęciowe, prowadzenie bloga, bywanie na pokazach mody, spotkania promocyjne - to wszystko zabiera masę czasu.
Inni podkreślają, że blogerki dawno już zatraciły własny styl i promują to, co w danym sezonie chce sprzedać marka odzieżowa, z którą współpracują. Magdalena Kęskiewicz, wykładowca krakowskiej Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru, nie zgadza się z tak surową oceną.
- Fakt, że coraz mniej mnie w ich stylizacjach zaskakuje - przyznaje. - Ale żeby dojść do miejsca, w którym dziś są, musiały czymś kreatorów mody zainteresować, mieć pomysł na siebie. Podoba mi się to, że moda się zmienia. Że kreatorzy zaczynają naśladować ulicę i dopasowywać do niej swoje projekty. Kiedyś było niewyobrażalne, aby Chanel zrobiło wygodne buty, bo ludzie tego oczekują. Blogerki to dziewczyny o różnych typach urody i nie- koniecznie figurze modelki. To sprawia, że dziewczętom łatwiej się z nimi identyfikować.
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, tłumaczy ich fenomen: Odpowiadają zapotrzebowaniu na modelowanie zachowań: jak mam wyglądać, ubierać się, żyć? Ale w tym przypadku nie trzeba się wgryzać w sens, wartości, wystarczy popatrzeć. Powierzchowny kontakt okazuje się bardzo głęboki. A przez to, że to zwykłe dziewczyny, każdy może sobie wyobrażać, że też ma szansę na wielki awans.