Pomoc brzmi dobrze. Dzieci z Kamerunu potrzebują naszej miłości
Kameruńskie sieroty nie mają łatwego życia. Dlatego Polacy chcą im wybudować prawdziwy dom. Pomoże w tym jeden z najpopularniejszych gambijskich muzyków Buba Badjie Kuyateh, który 7 czerwca wystąpi w Krakowie na charytatywnym koncercie.
Kora z wyglądu przypomina nieco domowej roboty gitarę, w rzeczywistości to jednak rodzaj harfy. Składa się z wydrążonej, wysuszonej tykwy, pokrytej krowią lub kozią skórą służącej za rezonator i 21 strun wykonanych ze ścięgien ryb albo rolowanych kawałków skóry antylopy. Zgodnie z zachodnioamerykańską tradycją ten specyficzny, dworski instrument, popularny w Gambii, Gwinei, Senegalu czy Mali, biorą do ręki wyłącznie grioci, czyli „opowiadacze” historii. To do ich zadań należy przekazywanie za pomocą słów i dźwięków historii, narodzin, śmierci, małżeństw, wielkich romansów, bitew czy polowań.
- Nie zapisują tych historii, mają je tylko w głowach. Uczymy się ich przez powtarzanie. Kiedy grioci nie grają, to słuchają i w ten sposób gromadzą wiedzę. Mają swoje instrumenty i ceremonie. Są bardzo ważni w społeczeństwie. Do dziś uświetniają uroczystości - opowiada Buba Badjie Kuyateh, lider zespołu Bantamba, uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych gambijskich muzyków nowej generacji.
Buba pochodzi oczywiście z rodziny griotów. Jego mama jest znaną śpiewaczką, dziadek, ojczym i wujek byli wybitnymi muzykami, koncertującymi po całym świecie. Buba uczył się gry na korze od 10. roku życia. Pierwszy zespół założył jeszcze w Gambii, Bantamba powstał już po jego przeprowadzce do Warszawy, gdzie utalentowany muzyk mieszka od siedmiu lat. Buba gra i śpiewa w języku mandinka - tradycyjnym dialekcie używanym w Zachodniej Afryce. W swoim repertuarze ma zarówno utwory stworzone setki lat temu przez jego przodków, jak i zupełnie nowe kompozycje, które sam wymyślił. Pisze głównie o miłości i pokoju. - Śpiewam, że świat został stworzony z miłości i ma się skończyć z miłością - mówi.
Gambijski muzyk ma już na swoim koncie współpracę m.in. z Marcinem Maseckim czy Stanisławem Soyką. Krakowianie będą mieli okazję posłuchać jego niezwykłej muzyki 7 czerwca w Studiu S-5 Radia Kraków. Buba pojawi się pod Wawelem na specjalnym koncercie charytatywnym organizowanym przez Polską Fundację dla Afryki. Dochód z imprezy ma pomóc w realizacji kolejnego projektu organizacji. Tym razem fundacja chce we współpracy z misjonarzami zbudować w kameruńskim Ayos dom dziecka dla osieroconych małych mieszkanek tego miasta.
- Dziewczęta w Kamerunie mają ciężko. Wstają o 5.30 i idą po wodę do źródła. Muszą pokonać dwa kilometry. Potem prysznic z wiaderka i do szkoły. Gdy wracają, mają różne obowiązki: uprać, pójść w pole. Celowo nie mówię o śniadaniu. Rzadko kto je tu spożywa. Jak dziewczynka wróci ze szkoły, musi gotować. Nie spotkałam rodziny, która miałaby w domu coś gotowego do jedzenia - opowiada s. Celestyna Pudło z Zakonu Opatrzności Bożej, pracująca w Kamerunie.
W Ayos od dwóch miesięcy nie ma prądu, dzieci uczą się więc przy świeczkach. Poziom nauczania jest niski. Zdarza się, że 15-letnie dziewczynki nadal są w podstawówce, bo przejście na wyższy poziom edukacji kosztuje. Podobnie jak otrzymanie pracy. Żeby ją dostać, trzeba opłacić udział w konkursie. Koszt to 200 euro - kwota dla większości nieosiągalna. W najgorszej sytuacji są młode Kamerunki pozbawione najbliższej rodziny. Dzieci zostają tam sierotami głównie w efekcie panoszącej się malarii, rodzice porzucają także maluchy z biedy i głodu. Wałęsające się maluchy widać na ulicach wsi i miast. Żebrzą albo próbują dorobić, myjąc okna samochodów, nosząc towary czy handlując. Kiedy sieroty trafiają do dalszej rodziny, często są traktowane w kategoriach taniej siły roboczej i zamiast się uczyć, są zmuszane do pracy w polu.
- Od lat najuboższym dzieciom kupujemy jedzenie, ubrania, mydło, czasami słodycze. Gdy są chore, leczymy je za darmo. Wspomagane przez nas sieroty nadal jednak nie mają nic. Co się daje dzieciom, to wujowie zabierają. Dałyśmy szczoteczki i pasty. Pytamy: myjecie zęby? Odpowiadają: wujkowie wszystko zabrali. Pytamy: jedliście ryż? No nie, ciotka nie ugotowała - opowiadają polskie misjonarki.
Funkcjonujące w okolicach Ayos domy dziecka są już kompletnie niewydolne. Dlatego siostry i Polska Fundacja dla Afryki z myślą o młodych Kamerunkach postanowili zbudować nową placówkę. Dedykowany im dom będzie składał się w sumie z 10 pokoi, w których zamieszka 20-30 dziewcząt. Do swojej dyspozycji dostaną one także pracownię krawiecką, świetlicę do nauki, pralnię, kuchnię i jadalnię.
- U nas dziewczyny będą otrzymywały jedzenie trzy razy dziennie: przed szkołą, po szkole i wieczorem. Opiekę medyczną będą miały zapewnioną w naszej przychodni. Będą chodziły do szkoły publicznej, nie mogą być odizolowane. Dlatego też planujemy świetlicę z telewizorem, książkami i grami. Dziewczęta będą mogły zapraszać koleżanki i kolegów. Chcemy, żeby było rodzinnie - mówi s. Celestyna.
Polska Fundacja dla Afryki chciałaby ruszyć z budową placówki zaraz po wakacjach. Żeby dom dziecka mógł powstać w Ayos, potrzeba 319 tys. zł. Każdy, kto chciałby dołożyć do jego konstrukcji swoją cegiełkę, może wziąć udział w koncercie charytatywnym Buby albo przekazać dowolną darowiznę na konto fundacji. Występ zespołu Bantamba odbędzie się w piątek 7 czerwca o godz. 19 w Studiu S-5 Radia Kraków (Kraków, ul. Słowackiego 22). Bilety w cenie 40 zł można nabyć za pośrednictwem strony internetowej www.pomoc afryce.org/koncert. Darowizny na budowę domu można wpłacać na numer rachunku 52 1240 4533 1111 0010 4502 9775 z dopiskiem „Darowizna – pomoc dla Afryki”.