Pomóc można zawsze
- Zanim pomyśli o sobie, tysiąc razy pomyśli o innych - tak przez telefon o Natalii Maleńczak opowiada nam anonimowo jedna z jej nauczycielek.
Głupio jej tak pod nazwiskiem, ale chce przekazać innym, co dobrego robi ta - zaledwie 18-letnia - dziewczyna. A przykłady można mnożyć i mnożyć: niejednokrotnie oddała krew, zapisała się do bazy potencjalnych dawców szpiku, oddała włosy na perukę dla chorych po chemioterapii. - Zainspirowała mnie moja młodsza kuzynka Oktawia. Miała 9 lat i oddała włosy. Powiedziała, że chce pomóc. Byłam z niej bardzo dumna i postanowiłam zrobić to, co ona - opowiada dziewczyna. Sama oddała 21 cm włosów.
Natalia jest też wolontariuszką w strzeleckiej organizacji Arka dla zwierząt, która zajmuje się znajdowaniem psom i kotom domu. - Robimy zbiórki w szkołach, zbieramy niepotrzebne komuś rzeczy i sprzedajemy na bazarku. Potem przeznaczamy te pieniądze m.in. na leczenie zwierzaków - tak podsumowuje swoją działalność w Arce Natalia. - Rzadko kiedy używa słowa ,,ja”. Zawsze podkreśla, że w pomoc angażują się także inne osoby.
Pytamy ją, dlaczego tak bardzo zależy jej na pomaganiu zwierzętom. - Wiele z nich jest nieszanowanych, zaniedbanych, wyrzucanych przez ludzi. Chcemy, żeby miały szczęśliwe życie. Zwierzęta mają takie same uczucia jak ludzie - mówi bez wahania.
Sama jest w potrzebie
O Natalii w regionie zrobiło się głośno tuż po pechowej dla niej niedzieli (12 marca). To właśnie wtedy zapalił się dom, w którym mieszkała razem z resztą swojej sześcioosobowej rodziny.
- To bardzo ciepła, pomocna osoba. Zawsze szuka takiego miejsca albo osoby, której mogłaby pomóc - opowiada Justyna Turek, która jest pedagogiem w szkole, w której uczy się dziewczyna. - Nawet teraz, kiedy zbiera pieniądze dla swojej rodziny, myśli bardziej o swoich bliskich, niż o sobie samej. Widać, że zawsze chodzi jej bardziej o dobro drugiego człowieka.
W niedzielę w Strzeleckim Ośrodku Kultury odbył się koncert charytatywny. Mieszkańcy gminy i nie tylko zbierali pieniądze na odbudowę domu Natalii. Ale to nie był jedyny cel, bo część zebranej kwoty otrzymała rodzina 9-letniego Gracjana, chorego na ciężką odmianę nowotworu. Chłopiec jest bratem jednego z uczniów szkoły, do której chodzi Natalia. - Ona cały czas o tym mówi, ciągle chce organizować jakieś akcje, by mu pomóc - opowiada pedagog J. Turek.
Nie boi się stać w sklepie
- Natalia bardzo mocno angażuje w życie szkoły czy społeczności - mówi ksiądz katecheta Paweł Sztyber, który uczy religii w klasie dziewczyny. - Trzeba przyznać, że jest z tego znana - żartuje. I dodaje, że gdy tylko trafił do tej szkoły, od razu poznał Natalię. Zapisała się do szkolnego koła Caritas.
Jak mówi, dziewczyna nie boi się angażować w publiczne zbiórki. Odważnie staje w sklepach i zbiera produkty, z których później przygotowywane są paczki dla najbardziej potrzebujących. - Bierze udział także w projekcie, który polega na finansowaniu nauki dzieciom z Afryki - dodaje ksiądz.
Wszyscy są zgodni: Natalia jest bardzo otwarta, ma świetny kontakt z rówieśnikami. - Myślę, że to m.in. fakt, że pomagała innym sprawił, że teraz, gdy jest w trudnej sytuacji, inni tak chętnie pomagają jej - uważa katecheta.
Swoich się nie chwali
- A co ja mam powiedzieć, swoich się nie chwali - śmieje się Jan Maleńczak, ojciec Natalii. - Ale fakt jest taki, że wszyscy nauczyciele są z niej zadowoleni, nawet pan woźny. Nigdy nie było z nią problemów, na dywanik mnie nie wołali - żartuje.