Pomoc sąsiada potrzebna od zaraz
Odwiedzi, zrobi zakupy, pomoże, porozmawia. Kto? Dobra sąsiadka. System takich usług nie istnieje.
- Anioł i dobra dusza - mówią sąsiedzi o Annie Wójcik z Międzychodu. Emerytka, opiekuje się czterema innymi niesamodzielnymi sąsiadkami. Najmłodsza z nich ma 77 lat, pozostałe ponad 80. Nie wychodzą z domu, poruszają się o kulach, wielu spraw same już nie załatwią.
Wójcik została nagrodzona w konkursie zorganizowanym przez Instytut Spraw Publicznych w konkursie „Potrzebni sąsiedzi”. Prócz niej wyróżniono dwie inne osoby: Jadwigę Jackiewicz z Legionowa, która z zaangażowaniem opiekuje się sparaliżowaną i chorą na SM sąsiadką oraz Danutę Świtoń z gminy Lewin Kłodzki. Od 2 lat opiekuje się sąsiadem po wylewie: pomaga w opiece, dowozi na rehabilitację.
Nagrodzona Anna Wójcik odwiedza swoje podopieczne 1-2 razy w tygodniu, robi zakupy, pranie, posprząta, przyniesie węgiel, umówi wizytę u lekarza, podwiezie itp., a przede wszystkim - jest i rozmawia, dzieli się wrażeniami ze swoich podróży, bo lubi podróżować.
Panie odebrały nagrody podczas konferencji zorganizowanej przez Instytut Spraw Publicznych „Jak dobrze mieć sąsiada: od pomocy sąsiedzkiej do sąsiedzkich usług opiekuńczych”. - Zorganizowaliśmy tę konferencję, bo rośnie liczba niesamodzielnych osób starszych i jest problem opieki nad nimi - mówi Paulina Sobiesiak-Penszko z Instytutu Spraw Publicznych, pomysłodawczyni i organizatorka konferencji. - Kilka lat temu w Polsce było ponad 1 mln 300 tys. osób w wieku ponad 70 lat, szybko przybywa osób ponadosiemdziesięcioletnich, a właśnie wtedy najwyższe jest ryzyko niesamodzielności. Nie mamy systemu wspierania osób niesamodzielnych.
Sąsiedzkie usługi opiekuńcze istnieją teraz nieformalnie, na zasadzie życzliwości, zaufania. A one aktywizują seniora, pozwalają mu jak najdłużej funkcjonować w miejscu zamieszkania. To bardzo ważne. Główny ciężar opieki i wsparcia osób niesamodzielnych, niedołężnych spoczywa na rodzinie. Ale jej też nikt w tym nie wspiera.
Ośrodki pomocy społecznej oferują niewielką liczbę godzin usług opiekuńczych, prywatna pomoc jest droga. Czasami zaś seniorowi potrzebne jest niewielkie wsparcie w codziennych czynnościach. Bez tego czeka go dom pomocy społecznej, co nie wszyscy akceptują. No i do dps też są kolejki.
Maleje też wskaźnik wsparcia osób niesamodzielnych. Według danych GUS w 2002 roku na 100 osób potrzebujących wsparcia w usługach przypadło 572 osoby, które tego wsparcia mogą udzielić. W 2030 r. roku tych, którzy mogą wesprzeć będzie o połowę mniej - 263 na 100 potrzebujących.
Rodzinie coraz trudniej jest godzić pracę zawodową z opieką nad niedołężnymi bliskimi. Nie mają zapewnionej opieki wytchnieniowej. Dlatego ważne jest, by gminy wspierały lokalne, oddolne inicjatywy pomocy sąsiedzkiej dla osób starszych.
Projekt ustawy o czeku opiekuńczym po wielu latach przygotował senator PO Mieczysław Augustyn. Prezentuje go na spotkaniach różnych gremiów. Zapisy wzbudzają wiele emocji.
- Ale przynajmniej jest nad czym dyskutować - mówi Sobiesiak- Penszko.
Bo innej propozycji nie ma.
Na konferencję przyszło sporo osób starszych. Nie było jednak nikogo z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (tak się teraz nazywa), ani z sejmowej komisji polityki senioralnej.