Rozmowa z dr Blanką Skrzypkowską- Brancewicz, konsultantem wojewódzkim psychiatrii
Obchodzimy dziś Światowy Dzień Walki z Depresją. Czy można już mówić o epidemii zaburzeń psychicznych?
Według Światowej Organizacji Zdrowia, w skali globalnej istotnie wzrasta rozpowszechnienie zaburzeń afektywnych, w tym najpowszechniejszych zaburzeń depresyjnych. Liczba osób dotkniętych zaburzeniami nastroju zwiększyła się z 416 mln w 1990 r. do 650 mln w roku 2014. Zaburzenia depresyjne są jedną z głównych przyczyn niesprawności, skrócenia życia, ryzyka trwałej niezdolności do pracy oraz rosnących kosztów społecznych i obciążenia budżetów państw. W Europie znalazły się one na czwartym miejscu (po chorobach układu krążenia, nowotworach i urazach) wśród najpoważniejszych obciążeń zdrowotnych. W Polsce obserwujemy podobne zjawiska i gonimy światową czołówkę.
Jak jest na Pomorzu?
Jeżeli chodzi o zapadalność (nowe zachorowania w danym roku), jesteśmy powyżej średniej krajowej. Dane z 2014 r. wskazują, że w zakresie zaburzeń organicznych, schizofrenii, w zaburzeniach lękowych, zaburzeniach nastroju (w tym depresji) mamy jedne z najwyższych wskaźników w Polsce. Przez 15 lat podwoiła się liczba korzystających z psychiatrycznych porad ambulatoryjnych i zwiększyła prawie o połowę liczba osób hospitalizowanych.
Skąd taki wzrost?
To pytanie bardziej do socjologa niż psychiatry. Przyczyny są złożone, mówi się, że u podłoża leżą takie czynniki jak stres, tempo życia, uzależnienia, wydłużony czas życia ludzkiego, zmiany hormonalne, zmiany struktur społecznych i roli rodziny, niedawne przemiany ustrojowe, migracje dużych grup ludności, mniejsze obawy przed korzystaniem z opieki psychiatrycznej. A także - zanieczyszczenie środowiska i stosowanie niektórych leków.
Lecząc się na chorobę ciała, narażamy się na „chorobę duszy”?
Wystarczy czytać ulotki, które ostrzegają przed ubocznymi skutkami zażywania leków. Wśród wielu specyfików, w których obniżenie nastroju może być działaniem ubocznym, wymienia się sterydy, betablokery (stosowane w leczeniu choroby wieńcowej), leki antykoncepcyjne, przeciwparkinsonowskie, retrowirusowe, onkologiczne, interferon. Trzeba być jednak ostrożnym w interpretacji tego zjawiska, gdyż sama choroba somatyczna, szczególnie przebiegająca z bólem, powoduje gorsze samopoczucie.
Czy każde obniżenie nastroju należy traktować jak depresję?
Nie każda „chandra” jest depresją. Do głównych objawów zaliczamy nastrój depresyjny, utratę zainteresowań i przeżywania przyjemności oraz zwiększoną męczliwość. Do tego dochodzi osłabienie koncentracji i uwagi, niska samoocena, lęk, poczucie winy i małej wartości, pesymizm, myśli i czyny samobójcze, zaburzenia snu, zaburzenia łaknienia. Takie objawy trwają minimum 14 dni i upośledzają funkcjonowanie pacjenta. Należy podkreślić, że ryzyko wystąpienia depresji wzrasta w wieku podeszłym.
Jakie są rokowania w przypadku depresji?
Zaburzenia afektywne mają charakter przewlekły, nawrotowy i są przyczyną zgonu 15-25 proc. chorych. Badania, obejmujące duże grupy pacjentów, wskazują na ryzyko nawrotu w granicach 19-30 proc. w ciągu pierwszych 6 miesięcy i 25-59 proc. po dwóch latach od osiągnięcia remisji. Skumulowane ryzyko nawrotu po 15 latach sięga 85 proc. Jest to choroba poważna, wymagająca farmakoterapii i psychoterapii, a właściwe leczenie skraca czas epizodu depresyjnego i znacząco podnosi jakość życia.
Czy można stosować profilaktykę?
Chronią nas więzi społeczne i dobre relacje z bliskimi, życzliwa atmosfera w domu, szkole i zakładzie pracy, poczucie przynależności i bezpieczeństwa. Do tego trzeba dodać unikanie substancji uzależniających, zdrowy tryb życia, w tym aktywność fizyczną, regularny sen, harmonijne godzenie życia zawodowego z rodzinnym i hobby oraz niefarmakologiczne sposoby radzenia sobie ze stresem, takie jak relaksacja i treningi interpersonalne.