Pomysłodawca skoku na tzw. złoty furgon skazany na 4 lata
Sąd Okręgowy w Łodzi na cztery lata więzienia skazał w środę 41-letniego Rafała R., który według prokuratury był głównym sprawcą pamiętnego skoku na tzw. złoty furgon, czyli na mercedesa włoskiej firmy jubilerskiej wyładowanego złotem, biżuterią i pieniędzmi – o łącznej wartości ponad 600 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny. Na jego ogłoszenie nie przybył ani oskarżony, który odpowiadał z wolnej stopy, ani jego obrońca. Natomiast prokurator Monika Waraczewska nie kryła satysfakcji ogłoszonym werdyktem, ponieważ właśnie takiej kary się domagała.
W ten sposób afera ze „złotym furgonem” dobiegła końca, bowiem wcześniej – w listopadzie 2018 roku – w tej sprawie zostali skazani dwaj inni oskarżeni: Marcin D. na trzy lata więzienia i Ryszard Ć. na dwa i pół roku więzienia. Ponadto – decyzją sądu – obaj mieli pokryć straty poniesione przez firmę jubilerską, czyli oddać jej 621 tys. zł. Na to samo został skazany Rafał R., co oznacza, że cała trójka odda wartość łupów, których śledczym nie udało się odzyskać i wciąż nie wiadomo, co z nimi się stało.
Jeśli chodzi o rolę oskarżonych w skoku na „złoty furgon”, to – według śledczych - Rafał R. był jego kierowcą i nadawcą złodziejskiej roboty (zostawił drzwi otwarte wychodząc z samochodu), którą wykonali Marcin D. i Ryszard Ć. Potem Rafał R., którego ścigano listami gończymi, ukrywał się w Anglii, po czym nieoczekiwanie przybył do Polski i stawił się w prokuraturze. Stąd jego spóźniony proces.
Chodzi o jeden z najbardziej spektakularnych rabunków w Łodzi. Oskarżeni opróżnili mercedesa, który zatrzymał się przed siedzibą kontrahenta przy ul. Senatorskiej w Łodzi. Zrabowali dwie złote sztabki, złotą i srebrna biżuterię, 75 tys. euro i 120 tys. zł. Tak twierdzi prokuratura. Na ławie oskarżenia zasiedli najpierw dwaj mieszkańcy Wrocławia: 45-letni Marcin D. i 40-letni Ryszard Ć.
Właścicielem skradzionej złotej fortuny była – sprzedająca złotą i srebrną biżuterię w całej Europie - firma włoska prowadzona przez Polaka. Jego syn Łukasz O. z kierowcą Rafałem R. wsiedli z towarem do mercedesa vito i przyjechali do Polski. Byli w kilku miastach. 19 lipca 2017 roku zatrzymali się na ul. Senatorskiej w Łodzi i udali się do kontrahenta. W tym czasie Marcin D. podszedł do otwartego mercedesa, wyjął dwie walizki i reklamówkę, wrócił do audi kierowanego przez Ryszarda Ć. i odjechali. Do Wrocławia oskarżeni wrócili osobno dwoma autami.
Z zeznań Marcina D. wynikało, że robotę w Łodzi nagrał mu Rafał R.,który latem 2017 roku był chłopakiem jego siostry. Mieszkał we Włoszech i był kierowcą wspomnianej firmy jubilerskiej. Skontaktował się z oskarżonym Marcinem D. i ujawnił, kiedy będzie na ul. Senatorskiej w Łodzi i zostawi otwartego mercedesa z cennymi łupami. Marcin D. zgodził się na skok. O pomoc poprosił znajomego Ryszarda Ć., który autem przywiózł Marcina D. do Łodzi, za co miał otrzymać 10 tys. zł.