Ponad 100 parkrunów Pana Stanisława
Właśnie skończył 70 lat, ale formy i podejścia do życia może mu pozazdrościć niejeden 30 -latek. Do niedawna sam biegał...
Stanisław Sztermer z Żar do niedawna sam pokonywał trasę parkrunu, dziś jest jego najstarszym wolontariuszem. Dlatego sobotni bieg po Zielonym Lesie, 185. z kolei miał szczególny charakter, bo tego dnia świętowano 70. urodziny pana Stanisława. Były życzenia, chwile wzruszeń, pyszny tort upieczony przez żonę jubilata, a jemu samemu nie raz łza zakręciła się w oku.
Bieg bez pana Stanisława? To niemożliwe. - On jest z nami co sobotę, właściwie przychodzi przed wszystkimi, zimą odgarnia śnieg, latem i jesienią grabi liście i igliwie, aby nie przeszkadzało startującym. Jest bardzo oddany sprawie- mówi Magdalena Gontarz, jedna z organizatorek cotygodniowych edycji żarskiego parkrunu.
- Pan Stanisław jest w naszej parkrunowej rodzinie od 2013 roku- dodaje Magdalena Piotrowska. - Nie wyobrażamy sobie żadnego startu bez niego.- Raz jak zachorował, wszyscy zaniepokojeni dzwonili do domu. Dla mnie pan Stanisław to niespodzianka. Mam babcię w tym samym wieku skalę porównawczą. Nasz wolontariusz zadziwia charyzmą, formą, inny podejściem do życia. Pozwala sobie na dużo więcej niż na przykład moja babcia, jest otwarty, szalony wspiera nas, Tak naprawdę parkrun zaczyna się od niego, dopiero potem jesteśmy my.
Piotr Olszewski, założyciel żarskiej edycji parkrunu dodaje, że smaczne wypieki, którymi raczy wszystkich żona S. Sztermera pozwalają kończącym trasę podładować akumulatory. Anna Ratman wylicza jak to pan Stanisław dopilnowuje wszystkiego. - Dokręcanie , wbijanie palików to jego robota. Zasymilował się z nami tak, że wcale nie czuć różnicy wieku.
Ryszard Prosół przyjaciel S. Sztermera przyszedł do Zielonego Lasu po nocce, tylko po to by złożyć mu urodzinowe życzenia. To fantastyczny człowiek, otwarty i cieszę się, że właśnie w otoczeniu zieleni i naszych pań- które nazywamy sarenkami, spędza wolny czas i łapie potrzebne do życia endorfiny.