Dużo wyższych płac dla pracowników w siódmym dniu tygodnia chcą członkowie OPZZ Solidarność: Nie możemy zgodzić się na przehandlowanie życia rodzinnego za dodatkowe pieniądze.
„Nie sprzedamy zakazu handlu w niedzielę za podwójne stawki za pracę w niedzielę. Chcemy, by Polacy godnie zarabiali i mieli czas dla rodziny” - to odpowiedź minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej na propozycję Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), by odejść od projektu Solidarności i zamiast niego wprowadzić wyższe płace dla pracowników w siódmym dniu tygodnia.
- Naszym celem jest przede wszystkim godna praca i godne wynagrodzenia. Polacy cały czas zarabiają za mało, często nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Dlatego uważamy, że kluczową sprawą jest podniesienie płac - mówi w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Piotr Szumlewicz z OPZZ i tłumaczy dalej, dlaczego nie popierają projektu Solidarności: - Jeżeli chodzi o niedzielę, w tym dniu pracuje wiele osób w wielu różnych branżach, więc nie rozumiemy, dlaczego Solidarność zajmuje się zaledwie częścią pracowników. Ich ustawa mówi wyłącznie o dużych galeriach i hipermarketach, a już drobnemu handlowi zezwala działanie, mimo że to właśnie tam warunki pracy są najgorsze. Nasza propozycja jest znacznie bardziej kompleksowa.
Przedstawiciele OPZZ chcą, aby dla wszystkich pracowników, niezależnie od branży, stawka godzinowa w niedzielę była aż 2,5 razy wyższa od tej obowiązującej w dni powszednie.
Myślę, że przy stawce 32,50 zł za godzinę wiele osób z własnej woli chciałoby pracować w niedzielę.
- Są też tacy, co wyboru nie mają, jak pracownicy służby zdrowia, transportu publicznego czy mundurowi. Nasze rozwiązanie traktuje wszystkich na równi. Myślę, że spotkałoby się ono z większym poparciem społecznym niż projekt Solidarności, który, nawiasem mówiąc, jest po prostu niespójny i źle przygotowany - kontynuuje Szumlewicz i przyznaje, że wypowiedź minister Rafalskiej jest, według niego, bardzo arogancka. - Jako związek zawodowy chcielibyśmy, aby rząd chciał nas „kupić” wyższymi płacami. O te podwyżki dla pracowników właśnie nam chodzi - podsumowuje.
Propozycję członków OPZZ przedstawiciele Solidarności komentują ostro: „Zarobki trzeba podnosić, ale nie możemy zgodzić się na przehandlowanie życia rodzinnego za dodatkowe pieniądze”. W konflikcie związkowców pikanterii dodaje fakt, że - jak tłumaczy nam Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności - jedna z central związkowych, wchodzących w skład OPZZ, pomagała przy tworzeniu ustawy o zakazie handlu w niedzielę.
- Trochę to dziwne, że OPZZ pisało z nami ten projekt, zbierało pod nim podpisy, a teraz jest jemu przeciwne. Jeśli jednak teraz mają swój pomysł, niech przedstawią konkrety. Na razie rzucili hasło i nic więcej - komentuje Lewandowski.
Dla nas sposób myślenia OPZZ jest niedopuszczalny.
Polacy są bardzo przepracowanym społeczeństwem, notujemy jedne z najgorszych parametrów, jeśli chodzi o życie w zdrowiu. Niedziela co do zasady jest dniem wolnym od pracy i wszyscy, którzy nie muszą w tym dniu pracować, nie powinni tego robić. Ciężki, duży handel się do tego zalicza. I nie wolno porównywać go na przykład ze służbą zdrowia.
Służby, według Solidarności, bez których społeczeństwo nie może funkcjonować, mają swoje własne regulacje prawne, które dają im dużo lepszą ochronę, jeśli chodzi o czas pracy i wynagrodzenie, niż innym pracownikom. - Polacy powinni pracować od poniedziałku do piątku i w tym czasie powinni godnie zarobić na swoje utrzymanie - mówi Lewandowski.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy także przedstawicieli środowiska pracodawców.
- Jestem za tym, aby praca w niedzielę była lepiej wynagradzana, ale czy razy 2,5? Mam wątpliwości. Stawki nie mogą być aż tak wysokie. Może się bowiem okazać, że pracodawcom nie będzie się to opłacało i po prostu podejmą decyzję o zamknięciu sklepów w niedzielę. Zachęcam do umiaru i dyskusji, aby nie wylać dziecka z kąpielą - mówi Zbigniew Canowiecki, prezes Pracodawców Pomorza.