Ponad połowa dorosłych Polaków ma nadzieję na szczęśliwy los
W Białymstoku od 2000 roku aż 18 osób trafiło „szóstkę” w Lotto, a najwyższa wygrana wynosiła prawie 17 mln zł. W Suwałkach i Łomży wygrane oscylowały wokół 30 mln zł - mówi dr Adam Dębski, dyrektor Oddziału Totalizatora Sportowego w Białymstoku
Białostocki urząd miar właśnie świętował 100-lecie istnienia. Totalizator Sportowy, właściciel marki LOTTO, skończył zaś niedawno 65 lat. Rozumiem, że najpierw trzeba było poznać tajniki miar: metra, kilograma i innych, a dopiero potem zająć się hazardem. 65 lat to dużo czy mało?
Bardzo dużo się w tym czasie zmieniło. Początkowo Totalizator Sportowy prowadził przecież zakłady sportowe, z czasem nacisk został położony na gry liczbowe i loterie pieniężne, czyli to, z czym najbardziej się kojarzymy. Zmieniła się też sieć sprzedaży. Mamy prawie 20 tysięcy punktów w tzw. sieci naziemnej, więc zakłady LOTTO można kupić np. przy okazji zakupów spożywczych, ale przede wszystkim jesteśmy obecni w internecie. Ostatnie lata to potężna transformacja technologiczna: uruchomiliśmy jedyne legalne kasyno online, salony gier na automatach, sprzedaż gier liczbowych i loterii pieniężnych online. Cały czas rozwijamy też sieć kolektur, w których pracują lubiani i dobrze znani graczom sprzedawcy. A co się nie zmieniło? Oczywiście szansa na wygranie wielkich pieniędzy! I to, że niezmiennie wspieramy sport i kulturę, bo Totalizator Sportowy został powołany po to, by gromadzić środki na budowę obiektów sportowych. Z każdej złotówki, którą gracze wydają na gry liczbowe LOTTO, 19 groszy wspiera sport i kulturę. W zeszłym roku przekazaliśmy na ten cel ponad 1,1 mld zł. To wszystko dzięki graczom LOTTO. Z jednej strony więc zmieniło się dużo - pod kątem wysokości przekazywanych kwot i rozwoju naszego biznesu, a z drugiej - nasza misja społeczna i radość z wygrywania pozostają niezmienne.
Pamiętam czasy, gdy ludzie ręcznie wypełniali takie podłużne, trzyczęściowe kupony, na które pani w kolekturze naklejała banderole. Miałem kolegów, którzy notorycznie grali w ówczesnego Toto-Lotka, mieli opracowane jakieś systemy, a po losowaniu spierali się o to, dlaczego skreślili właśnie te, a nie inne liczby. A potem zgodnie wypełniali kolejne kilkanaście kuponów. Teraz już tak nie ma, bo sprawę załatwia maszyna.
Skreślać liczby nadal można samodzielnie, ale proces zawierania zakładów rzeczywiście przeszedł zmiany. Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale jeszcze do początku lat 90. XX wieku kupony ze wszystkich kolektur w Polsce były zwożone - przed losowaniem - do centrali Totalizatora Sportowego. Na początku lat 90. pojawiły się lottomaty. Była to rewolucja na rynku gier, która odmieniła ten biznes. Dlaczego? Bo zakłady można było zawrzeć w trzy sekundy. Była nawet taka kampania: w 3 sekundy można zostać miliarderem. I był „Miliard w środę i miliard w sobotę”.
Rzeczywiście, mieliśmy wtedy w Polsce taką inflację, że pensje wypłacano przynajmniej w setkach tysięcy albo w milionach złotych…
… i dlatego w krótkim czasie i przy odrobienie szczęścia można było zostać miliarderem. Właśnie wtedy ręcznie wypełniane kupony odeszły do lamusa, a zaczęła się era lottomatów. To był kamień milowy w grach, ponieważ padało więcej wygranych, więc gra stała się bardziej atrakcyjna.
To, że po automatyzacji samo obstawianie liczb w Lotto trwa krócej jest oczywiste, ale pojawiła się też wersja wypełniania na chybił trafił. Czyli jeszcze szybsza, a w dodatku dająca poczucie, że to przecież nie ja obstawiam liczby tylko maszyna. Nie wygrałem, trudno, może następnym razem. To też zwiększało obroty?
Tak. Dzisiaj ponad połowa dorosłych Polaków przynajmniej raz na jakiś czas gra w Lotto. Grają, bo to im pozwala uwierzyć, że spełnienie marzeń jest na wyciągnięcie ręki. I niektórzy te marzenia realizują. Licząc od 1996 roku mamy w kraju prawie 1,5 tys. osób, które trafiły „szóstkę” w Lotto i Lotto Plus oraz które są najlepszym dowodem na to, że warto grać. A jeśli nawet nie „szóstka” w Lotto, to są inne gry i wiele stopni wygranych, więc warto podążać za marzeniami i mieć nadzieję, że do nas los też się uśmiechnie.
Żeby było jak w dowcipie, w którym człowiek żali się panu Bogu, że jeszcze nigdy nic nie wygrał, a pan Bóg na to: Człowieku, to złóż wreszcie kupon. A skoro już mowa o kuponach, to wiadomo ilu Podlasian gra w Lotto?
Tego jednoznacznie nie możemy określić, ponieważ wszystkie kupony składane są anonimowo. Możemy natomiast powiedzieć, ile głównych wygranych padło na terenie naszego oddziału. W Białymstoku od 2000 roku aż 18 osób trafiło „szóstkę” w Lotto, a najwyższą wygraną - ponad 30 mln zł - odnotowaliśmy w Suwałkach. Jeśli chodzi o Łomżę, to powiem, że w tej samej łomżyńskiej kolekturze „szóstka” padła dwukrotnie - w 2019 roku w wysokości ponad 29 mln zł i w 2020 roku w wysokości ponad 6,5 mln zł. Innymi słowy - łomżyński punkt przy Alei Legionów, który działa od czterech lat, można nazywać szczęśliwym.
A największa wygrana w Białymstoku to…
W Białymstoku było to prawie 17 mln zł, a w Suwałkach i Łomży wygrane oscylowały wokół 30 mln zł. Generalnie uważam, że osoby grające w naszym regionie mają szczęście do wygranych.
W Lotto grają częściej mężczyźni czy kobiety? A może ze względu na anonimowość po prostu nie można określić płci gracza?
Gdy przychodzą wysokie kumulacje, płeć nie ma znaczenia.
Czy tylko Lotto cieszy się dużą estymą wśród naszych graczy?
Lotto było, jest i zapewne będzie ulubioną grą liczbową. Jednocześnie rekordy popularności biją ostatnio Zdrapki. Bardzo popularne jest też losowane co 4 minuty KENO. Nasi gracze polubili też Eurojackpot, organizowany wspólnie przez europejskie konsorcjum kilkunastu loterii, z bardzo wysokimi wygranymi. Ostatnia kumulacja w Eurojackpot sięgała 500 mln zł. Najwyższa możliwa wygrana to 120 mln euro, a najniższa pula na główne wygrane - 10 mln euro. Mamy więc do czynienia z wygranymi, które mogą w znacznym stopniu zmienić życie każdego człowieka.
I te pieniądze wypłaca się jednorazowo?
Tak, w Polsce były cztery przypadki, w których wypłaciliśmy główną wygraną w Eurojackpot, a najwyższa to 206 mln zł. Uprzedzę pytanie - niestety nie w Podlaskiem, my ciągle czekamy na takiego szczęśliwca. Mieliśmy za to kilka wypłat w tej grze po 500-800 tys. zł.
Co mówią ludzie, którzy przychodzą odebrać swoją wygraną i muszą się ujawnić podając numer konta, na które zostaną przelane pieniądze?
Wygrane poniżej 2280 zł mogą być wypłacone w kolekturze, a te powyżej wypłacane są tylko w oddziale. Proszę pamiętać, że - szanując graczy - nie zadajemy im niepotrzebnych pytań. Niekiedy sami dzielą się z nami radością, ale większość po prostu chce odebrać pieniądze i wyjść. Wtedy mamy z nimi ostatni kontakt. Czasem zdarzają się nietypowe sytuacje. Niedawno przyszedł do nas człowiek, który w kolekturze dowiedział się, że ma wyższą wygraną i musi ją odebrać w oddziale. Jednak wyniku nigdzie nie sprawdził. Przyszedł do kasy oddziału, podał kupon i czekał na sprawdzenie. Od kasjerki usłyszał, że kwota wygranej będzie pomniejszona o 10-procentowy podatek. Pan zapytał: A dużo tego podatku? A kiedy kasjerka odparła, że 50 tysięcy, człowiek zbladł. Dopiero wtedy zapytał: To ile ja właściwie wygrałem?
Zdarza się, że uszczęśliwieni wygraną ludzie informują, na co przeznaczą pieniądze? Że tyle i tyle pójdzie na wycieczki, tyle na dom, tyle dla dzieci, a tyle na cele charytatywne…
W kolekturach często słyszymy, co ludzie planują zrobić z wygraną. I tu nie ma zaskoczenia: dom, podróże, spokojne dostatnie życie. Ciekawe jest też to, że gracze często deklarują, że jakąś część oddadzą na cele charytatywne.
Bodaj kilkanaście lat temu, ktoś dobrze obstawił kupon w Michałowie, ale pieniędzy nie odebrał. Często tak bywa, że ktoś zapomina o swojej wygranej?
Siedem milionów złotych - taka wygrana w Michałowie rzeczywiście kilkanaście lat temu nie została podjęta. Formalnie na odbiór (łącznie z okresem reklamacyjnym) jest sześć miesięcy. Jeśli chodzi o główne wygrane, to przypadek z Michałowa jest rzadkością. Znam tylko jeszcze dwa inne takie przykłady w Polsce.bWarto wspomnieć, że nie wszyscy gracze decydują się odebrać wygraną natychmiast. Niektórzy czekają, wolą oswoić się myślą o wielkich pieniądzach i zastanowić, jak je zagospodarować. Na przykład jeden z lottomilionerów, który wygrał ponad 29 mln zł, odczekał ponad półtora miesiąca zanim pojawił się w kasie oddziału.
A dyrektor białostockiego Totalizatora też gra?
Gram. To są gry liczbowe, które są ogólnie dostępne i niezależne od jakiejkolwiek ingerencji. Gry losowe, a więc każdy ma takie same szanse.
To konkretnie w co pan gra, skoro już wiadomo, że pan gra?
Najczęściej gram w zdrapki. Zazwyczaj kupuję cztery.
Ludzie, którzy coś wygrywają, zawierają jeden zakład czy może więcej? Wiadomo przecież, że część graczy ma swoje systemy obstawiania i na jednym zakładzie nie kończą.
Duża część naszej sprzedaży to kupony na jedno konkretne losowanie, szczególnie wtedy, gdy są wysokie kumulacje. Jest wówczas więcej graczy, którzy chcą dać szansę szczęściu, bo akurat mają urodziny lub przechodzili obok kolektury i dostrzegli informację o kumulacji. Coraz częściej zdarza się także, że kupony Lotto lub Zdrapki daje się parze młodej w ramach prezentów ślubnych. Nowożeńcy proszą, by goście zamiast kwiatów przynieśli kupony bądź losy, więc weselnicy dają im szansę na wygraną.
To w sumie tani prezent.
Myślę, że w cenie bukietu kwiatów można kupić całkiem przyzwoitą liczbę kuponów czy losów. A wracając do pytania o preferencje graczy, są tacy, którzy grają swoim własnym „systemem” albo systemem na więcej niż sześć liczb w zakładzie - w Lotto można wytypować do 12 liczb w zakładzie, co daje więcej szans na wygraną. Od niedawna mamy w ofercie kupony cząstkowe, czyli opcję, w której gracze mogą złożyć się na zakład. Każdy z nich opłaca część zakładu, a jeśli padnie wygrana - ma swój kupon cząstkowy i może odebrać przypadającą mu kwotę niezależnie od pozostałych grających. A zresztą nawet w Zdrapce można wydać raptem złotówkę, a wygrać 10 tys. zł. Wystarczy tylko trafić na ten los, który jest szczęśliwy.
Jakie to proste, nieprawdaż? To może powiedzmy jeszcze ludziom, jaka jest szansa wygrania w grach LOTTO?
Największa szansa na wygraną jest w Zdrapkach, mniej więcej jedna na cztery wygrywa. Taka jest natura tego produktu. W najpopularniejszej grze Lotto prawdopodobieństwo najniższej wygranej jest jak 1 do 57. W przypadku wygranej pierwszego stopnia wynosi 1 do niemal 14 000 000. Ale przypominam - każdy rok przynosi nam nawet kilkudziesięciu milionerów. Każdy z nich miał taką samą szansę, a mimo to niektórzy wygrywają.