Poniżej oczekiwań
Drugoligowy sezon w wykonaniu naszych szczypiornistek dobiegł końca. Zarówno w Gubinie, jak i Świebodzinie nie było rewelacji.
Sparta skończyła na piątym miejscu, a Lider na ósmym. W Gubinie po cichu snuto plany o powtórzeniu wyniku sprzed roku czyli o zajęciu pierwszego miejsca. Niestety, życie i kolejne mecze zweryfikowało te plany. - Jeżeli chodzi o rundę jesienną to była tragedia z meczami u siebie. Było nas stać na zwycięstwo w co najmniej dwóch pojedynkach i zajęcie drugiego miejsca na koniec.
Dlaczego się nie udało? Dziewczyny trochę się nie ogarnęły po wygraniu ligi, zmienił się trener. Odeszły cztery podstawowe zawodniczki, które rzucały sporo bramek. Musieliśmy się dotrzeć. Druga część sezonu była już taka, jak powinna. Może lepiej powinno być w Poznaniu, w ostatnim meczu z AP. Mieliśmy je „na widelcu” i mogliśmy wskoczyć na podium - ocenił trener spartanek, Kazimierz Barłóg.
- Liga była nieprzewidywalna. Trochę taki „totolotek”. Jeżeli chodzi o miejsca od drugiego do siódmego, to każdy mógł wygrać z każdym i zamienić się pozycjami w tabeli - przekonywał opiekun Sparty.
W Gubinie nie obędzie się bez zmian. Cztery zawodniczki już zapowiedziały, że z różnych powodów mogą odejść. Chodzi na przykład o wyjazd za granicę czy ambicję rywalizacji na wyższym poziomie. Pozostałe szczypiornistki powinny zostać i wspólnie z trenerem Barłogiem dalej występować w drugiej lidze.
W poprzednim sezonie Sparta Gubin wygrała ligę. W niedawno zakończonym nie było już tak dobrze
Opiekun Lidera zwrócił uwagę na fakt, że liga stała się silniejsza, bo pozostałe drużyny dokonały wzmocnień. Planem minimum dla świebodzinianek były dwa zwycięstwa. Ostatecznie zespół skończył z zerowym dorobkiem. - Mecze, podobnie jak wyniki były różne. Wiadomo, że wszystko przegraliśmy, ale ja na to spoglądam nieco inaczej niż kibice. Nie było to dla mnie i zespołu łatwe pół roku. Widzieliśmy poprawę gry, ale czegoś brakowało. Powodów jest kilka. Odeszły od nas rozgrywające i cały czas borykaliśmy się z obsadą tej pozycji. Do tego kontuzje w trakcie sezonu. To nas nie usprawiedliwia, bo wiedząc jaki mamy skład postanowiliśmy rywalizować na tym poziomie - komentował trener Jan Kaniecki. - Mieliśmy chyba najmłodszy drugoligowy zespół.
To było widać. Do pewnego momentu graliśmy równo, a później te starsze, bardziej doświadczone zespoły nam odskakiwały na kilka bramek i kończyło się porażką. We Wrocławiu i Poznaniu niby już było blisko, ale nie udało się zwyciężyć - tłumaczył szkoleniowiec.
Nie jest jeszcze znana przyszłość drużyny ze Świebodzina. W następnym tygodniu ma dojść do spotkania z zarządem. Gdyby zdecydowano się na dalsze występy w drugiej lidze to mówi się, że zespół mogłoby wzmocnić kilka doświadczonych zawodniczek, które obecnie kończą studia w innych miastach. - Myślę, że zagramy. Za nami dwa sezony rywalizacji młodym składem. Uważam, że ten zespół powinien zostać, a w przypadku powrotu tamtych dziewczyn będzie w stanie walczyć nawet o środek tabeli - szacował Kaniecki.