Popegeerowskie wsie wciąż wymagają pomocy
- Tracimy szanse na zrobienie czegokolwiek dobrego na lubuskich wsiach - podkreśla Zenon Dziża z Nowego Miasteczka
Jaki jest problem wsi popegeerowskich?
Włodarze gmin zapominają o tych miejscowościach. Do tej pory w programach rewitalizacji liczy się głównie ratusz i 100 metrów wokół niego. I nie chodzi o brak pieniędzy, tylko o to, aby to zadanie było realizowane tak jak przepisy mówią, by każda miejscowość miała równe szanse. Przecież może się okazać, że teren wokół urzędu może przegrać, a mogłyby wygrać peryferie. Ważne, by nikogo nie pozbawiać szansy.
W jaki sposób bronicie przyszłości wsi?
Apelujemy do włodarzy, aby wpisywali wsie do tych strategicznych dokumentów. Dostaliśmy kontakty od prezydenta RP do radnych w gminach i na szczeblu sejmiku. Przewodniczący sejmiku już próbuje nam pomóc. W tym rozdaniu samorząd wojewódzki stawia wymagania, żeby więcej wpisywać do programu, ale z tego, co wiem, jeszcze nie bardzo to do samorządowców dociera.
W Wilkowie koło Świebodzina mieszkańcy już usłyszeli, że nie da się zrealizować ich planów. Dlaczego?
Pomysły nie zostały wpisane do programu rewitalizacji. Usłyszeli, że „skoro nie ma was w programie, nie można zrobić tego, co byście chcieli”. Trzeba te zadania wpisywać. Gminy na tym nie stracą, najwyżej nie wszystko zrealizują.
Chcielibyście, aby zajęto się np. zabytkowymi folwarkami?
Zabytki to jeszcze pół biedy. W naszym województwie są mieszkania w zabytkowych obiektach, którymi włada agencja nieruchomości rolnych. Mieszkają tam byli pracownicy PGR-ów. Wiem, że agencja sobie z tymi obiektami poradzi. Ale chodzi o całe wsie, w których PGR-y zostały zlikwidowane, a ludzie zostali bez niczego.
Jak Pan widzi rewitalizację wsi?
W programie powinno być ujęte nie tylko życie społeczne, ale i infrastruktura budynków i wokół. Brakuje np. chodników. Powinny być wykorzystane pieniądze mieszkańców i wsparcie unijne. Włodarze mylnie postrzegają, że jak wpiszą zadania do programu, to sami będą musieli wszystko zrobić. Kwestia kto to będzie robił, będzie wynikała z innych przepisów.
Myśli Pan, że mieszkańcy wyciągną pieniądze ze swojej kieszeni?
Pewnie w niewielkim stopniu jest to możliwe dzisiaj. A jak to będzie za 5 lat? To trudno powiedzieć. Świat się zmienia. Gdy dostaniemy rekompensaty, o które się ubiegamy, to będą pieniądze.
Wierzy Pan, że dostaniecie takie zadośćuczynienie?
Jestem przekonany, że ja tego nie doczekam. Moje córki być może też nie, ale mam nadzieję, że wnuczka tak. Mamy pretensje do polityków o to, że zlikwidowali PGR-y, w zamian nie dając ludziom nic. A np. zwalniani z takich firm jak TP SA i PKO SA dostali. Wzorem innych państw, które cofają się po 300 i 500 lat i wyrównują rachunki, jak np. Niemcy czy Hiszpanie, powinien pójść też nasz rząd. Uważamy, że powinniśmy dostać te rekompensaty.
Są już pierwsze efekty Waszych działań w sprawie rewitalizacji wsi?
Wójt Siedliska i burmistrz Nowego Miasteczka oświadczyli, że wsie popegeerowskie będą ujęte w dokumentach. A jak będzie z innymi gminami w województwie? Zobaczymy. Stąd nasz apel.