Popłoch przy Piastowskiej w Białymstoku. Spadkobiercy idą po bloki
Chcą odzyskać teren, na którym stoi sześć budynków. Mieszkańcy są przerażeni
- Jak dostałem pismo od razu chciałem iść do prokuratora, by sprawdzić o co tu chodzi. Ale najpierw pojechałem do starostwa. Usłyszałem: niech pan spokojnie śpi. Ci spadkobiercy mogą wygrać, ale nie muszą. Tylko jest pytanie. Te bloki są tu ponad 40 lat. Dlaczego dopiero teraz ktoś się odezwał? - pyta Antoni Brański, mieszkaniec ul. Piastowskiej.
- Mogą nas eksmitować? Ja żadnego pisma nie dostałam. I co dalej? Działamy coś? - dopytuje sąsiadka Janina Gregorczuk.
Na razie działa głównie starostwo powiatowe w Białymstoku. To tutaj decyzją wojewody trafiło roszczenie o zwrot nieruchomości przy ul. Piastowskiej. Działka została wywłaszczona w 1971 roku na cele budowlane. Wtedy znajdowała się przy ul. Grzybowej. Jej dawni właściciele, jak udało nam się dowiedzieć, dostali odszkodowanie. Teraz na spornym terenie stoi sześć bloków: Piastowska 13, 13a, 13b, 15, 15a, 15b. Zarządza nimi spółdzielnia mieszkaniowa Zachęta.
- O ile pamiętam to pierwsza taka sprawa w naszej spółdzielni. Wiadomo, że te osiedla powstawały na działkach, które kiedyś były przynajmniej częściowo własnością prywatną. Nie wiemy, jakimi dokumentami dysponują spadkobiercy. Dziś każdy może zwrócić się z roszczeniami. Jakakolwiek panika jest przedwczesna - uważa Mirosław Tałałaj, szef Zachęty.
- Postępowanie administracyjne jest na wstępnym etapie. W tej chwili ustalamy wszystkie strony postępowania - mówi Mirosława Drewnowska, dyrektorka geodezji, katastru i nieruchomości w starostwie powiatowym.
Pisma trafiają do tych, którzy reprezentują byłego właściciela, jak i do osób, które teraz mają prawo do terenu.
- To mieszkańcy, którzy w tych sześciu blokach wykupili mieszkania z udziałem gruntu. Zawiadomienie dostała też gmina Białystok, jako właściciel gruntów i spółdzielnia mieszkaniowa Zachęta, jako wieczysty użytkownik - dodaje dyrektorka Mirosława Drewnowska.
Nie ujawnia nazwisk osób, które starają się o zwrot nieruchomości. Wiadomo, że spadkobierców jest pięciu. Dowiedzieliśmy się, że wśród nich powtarzają się dwa nazwiska. Niektórzy mieszkają za granicą.
Jak może zakończyć się sprawa? - Scenariusze są różne. Na pewno zażądamy dokumentów od spółdzielni, by ustalić, czy grunt został zagospodarowany zgodnie z celem wywłaszczenia. Jeżeli wszystko się zgadza, prawdopodobnie wydamy decyzję odmowną - podkreśla Mirosława Drewnowska.
A co jeżeli roszczenia zostaną uznane? Czy właściciele mieszkań mogą spać spokojnie? - Tak. Nie ma możliwości, że ktoś im zabierze mieszkania. Spadkobiercy mogą dostać np. jakieś zwaloryzowane odszkodowanie - wyjaśnia przedstawicielka starostwa powiatowego.
Trafia tu sporo spraw związanych ze zwrotem nieruchomości położonych w Białymstoku, gdzie miasto jest jedną ze stron. Tylko w tym roku są to co najmniej trzy postępowania.
Spadkobiercy terenu raczej nie odzyskają
Czy mieszkańcy z ul. Piastowskiej mają powody do niepokoju?
Bartosz Wojda, adwokat: Fakt wszczęcia postępowania administracyjnego, przedmiotem którego jest ewentualny zwrot nieruchomości może wzbudzać uzasadniony niepokój wśród właścicieli.
Czy jest możliwe, że ludzie stracą swoje mieszkania?
Do tego jest bardzo daleko. O ile wiemy, to postępowanie dopiero się rozpoczęło. Nie wiadomo jakie dowody zostały przeprowadzone, czy sprawdzono prawa osób, które domagają się zwrotu nieruchomości, nie wiemy w oparciu o jakie przepisy nastąpiło wywłaszczenie, czy osoby, które straciły nieruchomości dostały odszkodowanie pieniężne bądź w naturze. Jest zbyt wiele znaków zapytania. Natomiast spadkobiercy terenu nie odzyskają. Raczej możemy mówić o ekwiwalencie w pieniądzu albo przekazaniu innej nieruchomości.
Dlaczego dopiero teraz ujawniają się spadkobiercy?
Ponieważ kwestia odzyskiwania nieruchomości stała się przedmiotem publicznej debaty. Słyszymy o wywłaszczeniach w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i innych miastach. Ludzie zaczęli się tym interesować i sprawdzają, czy wywłaszczenie nie dotyczy także ich przodków.
Reprywatyzacja w Białymstoku
Dotyczy budynków i działek wywłaszczonych na rzecz Skarbu Państwa w lach 1958 - 1997.
Tylko w ubiegłym roku toczyło się około 50 postępowań o zwrot miejskich nieruchomości. Starostowie wyznaczeni przez wojewodę podlaskiego wydali 10 prawomocnych decyzji - informuje Anna Kowalska z białostockiego magistratu.
Postępowania w sprawie nieruchomości mogą kończyć się m.in. zwrotem działki, odszkodowaniem, odmową albo umorzeniem sprawy.