Piotr W. obiecywał wspaniałe przeżycia podczas rejsów jachtami w Chorwacji. Nic z tego nie wyszło Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go na trzy i pół roku więzienia. Gdzieś przepadło 400 tys. zł
Znajomość Piotrka i Roberta miała swój początek w liceum w Bochni. Byli z rocznika 1978, chodzili do równoległych klas i tak się jakoś stało, że los ich ze sobą zetknął. Przypadli sobie do gustu i z inicjatywy Piotrka wzięli udział w wyjeździe na Mazury, gdzie miło spędzali czas, żeglując po jeziorach.
Po maturze ich drogi się rozeszły i to był koniec ich młodzieńczej przyjaźni.
Piotrek wybrał prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, Robert studia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Z czasem zdolniejszy Piotrek postanowił studiować drugi kierunek i tak trafił na tę samą uczelnię, co Robert.
Ich linie życia znowu się skrzyżowały, odnowili kontakt, wymienili się numerami telefonów. Jak przed laty odbyli wakacyjny rejs po Mazurach.
Przyjaźń i biznes
Znajomość stała się bardziej zażyła, gdy Piotrek zaczął doradzać koledze w sprawach zawodowych i osobistych.
Raz Robert poprosił o pomoc, bo został bezpodstawnie zwolniony z roboty. Piotrek reprezentował go w sądzie pracy, a gdy sprawę wygrał, Robert był wniebowzięty.
Od tej pory kumpla darzył wielkim zaufaniem. Konsultował się z nim też kwestie prawne w drażliwej sprawie, gdy żona złożyła złożyła przeciwko niemu pozew rozwodowy.
Piotrek miał swoją firmę i utrzymywał się z porad prawnych w zakresie zakładania i sprzedaży spółek, doradztwa podatkowego i zarządzania nieruchomościami. Sporo jak na jednego człowieka, ale był obrotny i elokwentny. To niezbędne w tym fachu.
Biuro miał w kamienicy na ul. Dietla. To ważny adres z uwagi na pewną kryminalną historię, o której później.
Czytaj więcej i dowiedz się, jak działała fałszywa spółka oraz kiedy jej klienci zorientowali się, że zostali oszukani.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień