Poturbowany przez policjantów uniewinniony z zarzutów czynnej napaści i znieważenia mundurowych.
Przed sądem w Szczecinku zapadł wyrok w głośnej sprawie, w której na ławie oskarżonych zasiadł Andrzej Turowski z Liszkowa koło Bornego Sulinowa (godzi się na podanie danych). Sędzia uniewinniła mężczyznę oskarżonego o czynną napaść na interweniujących funkcjonariuszy i ich znieważenie.
Kluczowa była opinia i zeznania biegłego, który wykluczył, aby ślady na ciele policjanta Łukasza Sz. pochodziły od uderzenia pięścią. Kluczowe wydaje się także stwierdzenie biegłego, że siniaki i obrażenia na ciele zatrzymanego są wynikiem uderzeń pałką, i to w sytuacji, gdy ten już leżał, co jest niedopuszczalne.
Prokurator kwestionowała te ustalenia, ale opinia biegłego była jasna. Wyrok jest nieprawomocny, na pewno odwoła się od niego szczecinecka Prokuratura Rejonowa.
- Sąd podzielił całkowicie nasze stanowisko w tej bulwersującej sprawie, z mowy oskarżycielskiej pani prokurator utkwiło mi zdanie, że policja codziennie podejmuje setki takich interwencji - mówi mecenas Tadeusz Czernicki, obrońca Andrzeja Turowskiego.
- Pytam się więc: czyli codziennie mamy odnotowywać setki aktów zgonu?Oskarżony bowiem okupił policyjną interwencję urazem nerki i posiniaczonym ciałem. Przypomnijmy wydarzenia z jesieni 2015 roku: była sobota wieczór, gdy pan Andrzej z żoną Danutą zauważyli za oknami swojego domu w Liszkowie błyskające „koguty” policyjnego radiowozu.
- Byłem ciekawy, co się stało, może włamanie do kościoła? Wyszedłem na ulicę - opowiadał nam Andrzej Turowski. Od tego miejsca wersje zdarzeń zaczynają się różnić.
- Zauważyłem, że przed policją stoi samochód zatrzymany do kontroli, a jego kierowca siedział chyba w radiowozie - mówił 60-letni obecnie mężczyzna.
- Podszedłem, spytałem: w czym można pomóc? Usłyszałem: w niczym, sp..j. Wkurzyłem się i spytałem, jak można tak się odzywać do obywatela. Wtedy policjant otworzył drzwi, psiknął mnie gazem i zaczął okładać pałką. Chciałem uciekać, osłaniałem się przed ciosami. Byłem w klapkach, więc się przewróciłem. Do bicia dołączył drugi policjant. W końcu założyli mi kajdanki i wsadzili do wozu. Wtedy jeszcze jeden z nich ze złością odsunął przednie siedzenie i uderzył mnie nim w kolano.
Andrzej Turowski został przewieziony na posterunek w Bornem Sulinowie.
- Zamknęli mnie w celi i poszli, wtedy straciłem przytomność, nie wiem na jak długo, bo obudziłem się, jak mnie cucili - wyjaśniał 60-latek. Przyjechała karetka, ratownicy zmierzyli mu ciśnienie i poziom cukru.
- Następnie radiowozem pojechaliśmy do szpitala, aby sprawdzić, czy można mnie zatrzymać, ale lekarz po badaniu nie wyraził na to zgody. Zostałem na oddziale. Zrobiono zdjęcie RTG i tomografię głowy. Wielkie siniaki na tułowiu wyszły po kilku dniach.
Policjanci trzymają się wersji, że mężczyzna był agresywny, ubliżał im i musieli użyć środków przymusu bezpośredniego, bo uderzył policjanta.
W czasie procesu sędzia powiadomiła, że zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez policjanta. Takie postępowanie prokurator już jednak prowadzi. Po doniesieniu Andrzeja Turowskiego sprawa została co prawda umorzona, ale jego zażalenie zostało uwzględnione i teraz sprawę bada drawska prokuratura. - Gdyby i tym razem postępowanie zostało umorzone, mój klient wystąpi z własnym aktem oskarżenia - zapowiada Tadeusz Czernicki.