Porcelana z Huty Franciszka zachowała się w domach i wyobraźni mieszkańców Śląska [ZDJĘCIA, WIDEO]
Fabryka porcelany Huta Franciszka w Bykowinie (Ruda Śląska) była niewielkim zakładem, ale zostawiła po sobie niezapomniane pamiątki. Kiedyś stały w kredensie niemal w każdym śląskim domu, dzisiaj są ozdobą kolekcji i muzeów. Po fabryce nie ma już w dzielnicy śladu, przypomina ją tylko przystanek tramwajowy Bykowina Porcelanka i nazwa ulicy Ceramicznej. Ale przecież z siedmiu fabryk porcelany, które znajdowały się przed wojną na terenie województwa śląskiego, nie przetrwała ani jedna.
Fabrykę porcelany założył kontrowersyjny biznesmen
Jak wyglądała historia Huty Franciszka? Związki Bykowiny z porcelaną wiążą się z osobą Ryszarda Czudaja. Ten kontrowersyjny biznesmen jest zafascynowany porcelaną. To on wpada na pomysł, żeby w Bykowinie, w opuszczonej od dawna fabryce cynku "Franz" produkować kruche cacka; serwisy obiadowe i kawowe, dzbanki, mleczniki, cukiernice, figurki, wazony. Porcelana z Bykowiny idzie na śląski stół, nigdy nie była przeznaczona na eksport. Czuday uważnie śledzi gust miejscowych odbiorców. Wyroby Huty Franciszka, bardzo ściśle związane z regionem, są dla nas tym ciekawsze.
Gdyby nie Czuday, nikt by pomyślał, że w opuszczonej cynkowni może być fabryka filiżanek. Przedsiębiorca pochodził z Otmuchowa; to blisko od Tułowic, sławnych z produkcji porcelany. Ryszard namawia brata Józefa, żeby rozwinąć taką działalność w okolicach Katowic. W 1920 roku w Roździeniu bracia zakładają fabrykę, to "Elektro-Porcelana-Czudaywerke". Jej wyroby to głównie ceramika techniczna, a Ryszard ma większe ambicje. Józef ich jednak nie podziela; porcelana, jak się okazuje, wcale nie jest taka dochodowa.
W 1923 roku większość udziałów w ich fabryce wykupuje firma "Giesche". Ryszard Czuday zostaje dyrektorem, ale źle znosi utratę własności. W 1926 roku nowym udziałowcem firmy zostaje amerykański koncern Harrimana, który ostro forsuje swoje projekty. Czuday w 1929 roku odchodzi stamtąd z hukiem. Ma już inny plan; szansę widzi w Bykowinie. Co prawda podpisuje umowę z "Giesche", że nie będzie działał na jej szkodę, ale Czuday nie zamierza się tych ustaleń trzymać. Amerykanie będą go oskarżać o nieuczciwą konkurencję i podbieranie klientów.
Gdy Czuday zakłada nową fabrykę, dawna Franzhütte jest od 25 lat nieczynna. Dzięki niemu ożywa. W Bykowinie, która należy wtedy do powiatu świętochłowickiego, mieszka około 2670 osób, o pracę jest coraz trudniej. Czuday z przesadą kupuje trzy piece do wypalania porcelany, inwestuje. Powstają świetne wzory, ale zaczyna się już kryzys. Ludzie mają inne wydatki niż porcelana, nawet najpiękniejsza. W 1930 roku trzeba zamknąć fabrykę.
Ale Czuday nie rezygnuje Otwiera ją na nowo w 1932 roku; nie jest lepiej. Zadłuża się gdzie może, ale i tak rok później fabryka ma nadzór sądowy i jest na skraju upadku. Kilka lat później wyjdzie na jaw afera, którą opisze ówczesny dziennik "Polonia". Szef Komunalnej Kasy Oszczędności powiatu świętochłowickiego pożyczył Czudajowi na wieczne nieoddanie ponad 150 tys. zł ze społecznych pieniędzy. Raz w 1930 roku, a potem jeszcze dał mu dodatkowo 30 tys. zł, gdy już było wiadomo, że fabryka bankrutuje. Gazeta pisze: "Firma Czuday nie wywiązała się wobec kasy ze swoich zobowiązań."
Fabrykę w Bykowinie przejmuje Komunalna Kasa Oszczędności powiatu katowickiego. Nadaje jej inną nazwę, nie ma w niej miejsca dla Czudaya. Jest teraz "Polska Fabryka Porcelany Spółka z oo. Huta Franciszka". Irena i Roman Gatys w unikatowej książce "Fabryka Porcelany Huta Franciszka Ruda Śląska Bykowina" wydanej przez Stowarzyszenie Miłośników Śląskiej Porcelany, prezentuje bykowińskie wyroby z tamtych czasów. To klasyczne serwisy, proste, o modernistycznej linii przedmioty codziennego użytku, modne figurki. Mimo kryzysu, fabryka trzyma poziom, zatrudnia świetnych projektantów.
Gdy wybucha wojna, Niemcy zabierają fabrykę. Znowu na scenie pojawia się Czuday. Wciąż marzy o swojej porcelance w Bykowinie, w 1944 roku wykupuje ją w końcu z rąk niemieckich. Ale pech go nie opuszcza; w 1945 roku fabrykę przejmuje państwo. Po 1952 roku znika nawet nazwa Huta Franciszka. Są tylko "Bogucice Zakłady Porcelany, Zakład nr 2 - Bykowina". Co dalej działo się z Ryszardem Czudajem, nie wiadomo. W 1988 roku fabryka została zamknięta, jej budynki wyburzono. Ale to dzięki uporowi właściciela w przemysłowej Bykowinie powstało tak wiele pięknych, delikatnych przedmiotów.
Wyroby Huty Franciszka to dzisiaj prawdziwy rarytas
Od zamknięcia fabryki Czudaja minęło już 27 lat. Dziś porcelana z Huty Franciszka jest przedmiotem kolekcjonerskim. Przykładowo, Szkoła Podstawowa nr 2 w rudzkiej Bykowinie posiada w swojej kolekcji skromną zastawę z historycznej fabryki porcelany. Jest to o tyle ciekawe, że szkoła i huta były zlokalizowane w tej samej dzielnicy Rudy Śląskiej. SP nr 2 już od 16 lat prowadzi Izbę Regionalną, w której nauczyciele, uczniowie i ich rodzice kolekcjonują przedmioty codzienne, stanowiące dziedzictwo kulturowe Śląska.
W tym miejscu wręcz nie mogło zabraknąć zastawy z Huty Franciszka. Na wyposażeniu izby znalazły się filiżanki, dzbanek, cukierniczka i naczynie na mleko. - Ta porcelana pochodzi z domu mojej babci - wspomina Halina Duda, wicedyrektor szkoły i jedna z założycielek izby. - Nie jestem pewna, ile może mieć lat. Kiedy wracam pamięcią do czasów dziecięcych, pamiętam, że ta porcelana już istniała. Babcia wyciągała ją tylko na specjalnych uroczystościach, jak komunie czy spotkania z rodziną. Później zastawę przejęła mama, a następnie ja przyniosłam ją tutaj - dodaje.
Przynależność Huty i szkoły do tej samej dzielnicy sprawia, że Izba Regionalna w SP nr 2 nabiera aspektu mocno lokalnego. - Można o tej porcelanie powiedzieć, że jest wyjątkowa. Na pewno różni się trwałością od współczesnej. Po tylu latach jest w stanie idealnym, wszystkie elementy są niezniszczone. Precyzyjne zdobienia nawet jak na czasy współczesne robią duże wrażenie. Warto dodać, że ta porcelana jest cały czas w użyciu. Dzieci z naszej szkoły korzystają z niej w licznych przedstawieniach - opowiada Halina Duda.
Warto także odwiedzić Izbę Regionalną w SP nr 2 dla innych eksponatów: zabytkowych singerów, makatek kuchennych czy stojaka do szpanowania gardin. Na pewno wielu z Was rozpozna te przedmioty. Ślady po słynnej Hucie Franciszka można również znaleźć w całej Rudzie Śląskiej (wystawę porcelany organizowało m.in. miejskie muzeum). Zaglądając do kredensu zwróćcie także uwagę na spód filiżanek przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Będąc ze Śląska, jest bardzo prawdopodobne, że zobaczycie tam logo słynnej fabryki Ryszarda Czudaja.