Pornografia w świątyni sztuki czyli „Perskie Oko” na naszej scenie
Sto lat temu, kiedy Polska odzyskiwała niepodległość, mieszkańcy trzech zaborów znacząco się między sobą różnili. Pomorzanie uważali się za lepszych w stosunku do np. „bosych Antków”, jak w regionie nazywano przybyszów z Kongresówki, byłego zaboru rosyjskiego.
Powrót państwowości polskiej niósł ze sobą ogromny trud scalenia trzech części praktycznie na nowo powstałego kraju, poskładania niezwykle trudnej układanki, gdzie nie wszystkie elementy do siebie pasowały.
Mieszkańcy Pomorza w 1920 roku nie znali właściwie innego rodzaju życia politycznego i społecznego niż niemieckie, określające porządek i ład w każdej dziedzinie życia, gdzie wszystko miało swoje miejsce, a ludzie nie mieli zwyczaju zasad łamać. Pruski ład, choć często wyśmiewany i wykpiwany, zaspokajał potrzeby psychiczne człowieka i był uznawany za coś naturalnego i oczywistego. Nie można się zatem dziwić, że jeszcze w drugiej połowie XX wieku najstarsi mieszkańcy Pomorza potrafili wzdychać do tamtych czasów, mówiąc, że „za Wilusia (cesarza Wilhelma) było nam najlepiej.”
„Wędrowni kolporterzy”
Pomorzanie nie zdawali sobie sprawy, że w 1920 roku brutalnie zderzą się z rzeczywistością, że przychodzi do nich Rzeczpospolita wyniszczona wojnami, biedna, pełna wewnętrznych konfliktów, niechęci i niezrozumienia ludzi z różnych regionów, różnej wiary i różnego poziomu życia. To właśnie Pomorzanie mieli zapłacić za powstanie wolnej Polski cenę obniżki poziomu życia, zachwiania ich zasad moralnych i ładu politycznego. W 1920 roku zetknęły się ze sobą na Pomorzu dwa światy. Ich konflikt trwał jeszcze przez długie lata, a jego echa żyją w mieszkańcach regionu do dziś.
Gdzież deputacja teatral-na, która pozwala na ta-kie wybryki, że rzecza-mi, które nadają się do nocnych lokali profa-nuje się i kala świątynię prawdziwej sztuki
Przykładem tego typu zderzenia kulturowo-cywilizacyjnego niech będzie wizyta na Pomorzu w maju 1927 roku warszawskiego zespołu kabaretowego „Perskie Oko”, robiącego furorę w znacznej części Polski, cieszącego się ogromną popularnością i uznaniem. Po serii udanych występów artyści zostali zaproszeni i do nas. Na wieść o tym bilety rozeszły się w mig. Artyści warszawscy, prawdziwe wielkie gwiazdy sceniczne II Rzeczpospolitej, Eugeniusz Bodo, Zula Pogorzelska, byli pewni, że i tutaj zostaną przyjęci z entuzjazmem. Ale szybko okazało się, że na Pomorzu jest inaczej...
W dalszej części artykułu m.in. o tym jak na wystepy zareagowali mieszkańcy naszego regionu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień