Porozmawiajmy z trzylatkiem, czym różni się dziewczynka od chłopczyka
Co roku w Polsce około 20 tysięcy nastolatek rodzi dzieci i nie są to dzieci oczekiwane, kiedy w ciążę zachodzą uczennice szkoły podstawowej. Czego zabrakło? Edukacji seksualnej. Pierwszy program takiej edukacji jest adresowany do 3-latków. Tak zaleca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Seksualność jest m.in. w psychice, poczuciu własnej wartości, płci. A nam się kojarzy tylko ze stosunkiem - mówi Magdalena Krzak, psycholog i seksuolog kliniczny z poradni seksuologicznej Omega w Katowicach
Pani też chce edukować już trzyletnie dzieci?
Oczywiście. Rekomendacje Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), dotyczące standardów edukacji seksualnej w szkołach, nie budzą moich wątpliwości. A z tych rekomendacji wynika, że pierwszy program edukacji seksualnej jest adresowany do trzylatków. W bardzo prosty sposób pokazuje chociażby różnicę między dziewczynką a chłopcem, skąd się biorą dzieci, bez wdawania się w szczegóły budowy anatomicznej i tego, w jaki sposób kobieta zachodzi w ciążę.
Pani wie, z jakim to już spotkało się oporem wielu środowisk?
Wiem, podobno chcemy "rozseksualizować" dzieci i młodzież. Jak nie będziemy mówić o seksie, to młodzi nie będą się nim interesować - tak to sobie wyobrazili przeciwnicy edukacji seksualnej.
No tak, bo im wcześniej młodzi będą wiedzieli, do czego ciało służy, tym będą mieli większą pokusę, żeby czegoś doświadczyć?
To jest absurdalne myślenie, że rozmowa o życiu intymnym ze specjalistą od edukacji seksualnej sprowokuje dzieci do nadmiernej aktywności w tej sferze. Ciąża w tak młodym wieku, a mamy sporo 15-letnich matek, jest raczej wynikiem braku wiedzy niż jej nadmiaru. Jeżeli tej wiedzy nie udostępnimy młodym ludziom w odpowiedni sposób i w odpowiednim czasie, to oni i tak znajdą w internecie lub wśród rówieśników odpowiedzi, niestety, niekoniecznie właściwe.
Wróćmy zatem do przedszkola. Czytam w zaleceniach WHO: "dzieci powinny się przekonać, że zagadnienia związane z seksualnością mają pozytywny charakter i są przyjemne". Czy rozmowa z maluchami o tych sprawach jest naprawdę konieczna?
Dziecko od urodzenia jest istotą seksualną, często jednak w wyniku lęku, niewiedzy i wstydu patrzymy na nie, omijając tę sferę. A przecież seksualność dziecka kształtuje się już wraz z pierwszym dotykiem matki, gdy czuje ono, że jest głaskane, przytulane, kochane. To są podwaliny do stworzenia w przyszłości relacji intymnej z drugim człowiekiem.
Może wyjaśnijmy, co to jest ta seksualność. W zaleceniach WHO o edukacji seksualnej czytam, że "seksualność stanowi kluczowy aspekt istnienia człowieka i dotyczy jego płci, tożsamości i ról płciowych, orientacji seksualnej, erotyzmu, przyjemności, intymności oraz prokreacji. Seksualność jest odczuwana i wyrażana w myślach, fantazjach, pragnieniach, wierzeniach, postawach, wartościach, zachowaniach, praktykach, rolach i związkach". Właściwie wszystko jest seksualnością.
Seksualność zawiera się między innymi w psychice, płci, poczuciu własnej wartości, szacunku dla własnego ciała. A nam wszystko kojarzy się ze stosunkiem seksualnym, o tym zaś z małymi dziećmi nie będziemy rozmawiać.
Może powinniśmy znaleźć jakieś inne słowo na określenie rozmowy o płci?
Jestem przeciwna szukaniu innych słów na określenie seksualności, bo nie widzę w tym niczego nieodpowiedniego. Chcemy być pruderyjni, byle tylko nie użyć słowa seks. Rozmawiając z trzylatkiem nie używamy, oczywiście, takich określeń, jak seks czy seksualność. Mówimy o relacjach między dziewczynką a chłopcem, o różnicach w wyglądzie i w zachowaniu, uczymy wzajemnego szacunku do siebie.
Jakim językiem rozmawiamy o różnicy między dziewczynką a chłopczykiem w wieku przedszkolnym? Nasz język jest pod tym względem albo zwulgaryzowany, albo medyczny.
Język jest ograniczony, to prawda. Ubogi w określenia zawierające się w mowie potocznej. Nie bójmy się jednak używać słów: "siusiak", "ptaszek", "pipka", bo to jest normalna część ciała, jak ręka czy noga. Niepotrzebnie dorośli każdemu z tych słów nadają bardzo emocjonalny wydźwięk, krępują się, jak go wypowiedzieć. Jeżeli rodzice czy edukatorzy będą używać nawet prostych określeń z bardzo dużym wstydem, to dziecko przede wszystkim odbierze ten wstyd. Będzie miało poczucie, że ta część ciała jest owiana jakąś tajemnicą i nawet rodzice wstydzą się o tym mówić. Wtedy mniej zauważalne dla dziecka jest to, czy użyjemy określenia "ptaszek" czy "siusiak", bo i tak na pierwszy plan wyjdą nasze emocje.
Nie jest to łatwe zadanie dla mamy.
Jeśli mamę bardzo krępuje ten temat, to może tata albo edukator seksualny porozmawia z dzieckiem, aby nie nabrało poczucia wstydu, że mówimy o czymś złym, grzesznym, bo jest to normalny narząd ciała, który ma określone funkcje. O tych funkcjach rozmawiamy z dziećmi starszymi.
Co mówimy przedszkolakom o ciąży?
Możemy swobodnie mówić o tym, że dziecko było w brzuchu mamy. W takim wieku dziecko nie pyta, jak tam się dostało.
Wychodzimy do dziecka z tą rozmową czy czekamy aż samo zapyta?
Powinniśmy zainicjować rozmowę i dziecko ma mieć poczucie, że my tę jego wiedzę będziemy zaspokajać, że ma w nas oparcie. Jeśli ją zostawimy na później, gdy będzie nastolatkiem, możemy spotkać się z odpowiedzią: "dobra, dobra, teraz to ja wiem więcej od ciebie".
Edukacja seksualna powinna przechodzić płynnie przez wszystkie lata szkolne?
Im starszy wiek, tym zakres wiedzy powinien być rozszerzany, zwłaszcza wtedy, kiedy rozpoczyna się trudny pod wieloma względami okres dojrzewania.
Nauczycielom słowo "seks" nie chce przejść przez gardło, ale rozmowa o seksualnej stronie życia krępuje też młodych ludzi.
Dlatego dobrym rozwiązaniem są oddzielne zajęcia dla dziewczynek i oddzielne dla chłopców. Dopiero wtedy pojawia się specyficzna intymność, dzieci i młodzież zaczynają zadawać pytania, poruszają tematy specyficzne dla danej płci, na przykład takie jak pierwsza miesiączka.
Ciąża gimnazjalistki czy licealistki jest najczęściej porażką. Statystki mówią, że kończy się rozwodem 80 proc. zawartych wówczas małżeństw. Można się przestraszyć?
Edukacja seksualna nie może się opierać na strachu przed niechcianą ciążą. Wiedza ma czynić młodych ludzi bardziej odpowiedzialnymi. Ma im pomóc w zrozumieniu swojego ciała. Zrób to wtedy, kiedy jesteś psychicznie gotowy, a nie, na przykład, pod przymusem chłopaka.
W internecie pełno jest ogłoszeń w stylu: "Sprzedam dziewictwo kulturalnemu panu". O czym to świadczy?
Może to świadczyć na przykład o braku poszanowania siebie, swojego ciała i swojej seksualności. Potrzebna jest edukacja seksualna z elementami psychologii, która chroniłaby dziewczyny przed takimi decyzjami.
Sprzedaż dziewictwa jest rodzajem prostytucji?
Jest to sprzedaż usług seksualnych za pieniądze. Niestety, młoda dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, jak taka decyzja może zaważyć na jej późniejszym życiu.
Z danych WHO wynika, że młodzi ludzie w Europie rozpoczynają życie seksualne w wieku 16-18 lat. Natomiast ich pierwsze dziecko rodzi się, kiedy są w wieku 28-30 lat. Nie zdają egzaminu programy ukierunkowane na zachowanie abstynencji seksualnej przed małżeństwem, określane hasłem: "jak powiedzieć - nie"?
Mamy wybór: biologia czy ideologia. Jeżeli biologia zderzy się z niewiedzą, mogą być problemy. Celem edukacji jest prowadzenie życia seksualnego w satysfakcjonujący i odpowiedzialny sposób. Mówimy o niechcianej ciąży, ale rekomendowana przez WHO edukacja seksualna ma także chronić przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, przed przemocą seksualną wobec dzieci. Małemu dziecku możemy, na przykład, powiedzieć: to są twoje części intymne, możesz je sam oglądać, dotykać, ale nie wolno wszystkim ich dotykać. Nie należy też wszystkim pokazywać ich w miejscu publicznym.
Magdalena Krzak jest psychologiem, seksuologiem klinicznym, biegłym sądowym. Ukończyła Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej na kierunku: psychologia kliniczna oraz Podyplomową Szkołę Seksuologii. Posiada Certyfikat Seksuologa Klinicznego. Prowadzi seksuologiczną poradnię internetową na stronie www.e-seksuolodzy.pl