Poseł Kłopotek nie chce już reprezentować Sejmu przed atrapą Trybunału Konstytucyjnego
Sąd Najwyższy nie może oceniać, czy wybór prezes Julii Przyłębskiej i wiceprezesów Trybunału Konstytucyjnego był legalny. Tak orzekł wczoraj - we własnej sprawie - Trybunał Konstytucyjny.
Przypomnijmy: pół roku temu Sąd Apelacyjny zwrócił się do Sądu Najwyższego z pytaniem, czy sąd powszechny ma prawo oceniać m.in. prawidłowości powołania prezes TK sędzi Przyłębskiej.
Dziś odbędzie się rozprawa Sądu Najwyższego, ale sędzia Przyłębska uprzedziła je, zwołując na wczoraj posiedzenie TK. W tej sytuacji dziś Sąd Najwyższy zapewne umorzy postępowanie. Tym samym okazało się, że sędziowie trybunału, powołani wbrew konstytucji - tak twierdzi opozycja - wydają orzeczenia zgodnie z oczekiwaniami partii rządzącej.
Prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, uważa, że Sąd Najwyższy wczorajszym wyrokiem wymusił interpretację przepisów Kodeksu postępowania cywilnego: - Teraz Sąd Najwyższy albo się podporządkuje temu orzeczeniu, albo przedstawi swoją interpretację. Ale nawet gdyby nie było orzeczenia TK, Sąd Najwyższy nie ma uprawnień, aby weryfikować legalność bądź nielegalność wyboru prezes Przyłębskiej.
Prof. Chmaj podkreśla, że organem kompetentnym do weryfikacji wyboru sędziów TK był prezydent. To on powinien zweryfikować legalność wyboru prezesa przed jej powołaniem. Zatem dzisiejsze posiedzenie Sądu Najwyższego nie będzie miało praktycznego znaczenia.
Leon Kieres, jedyny sędzia, który zgłosił zdanie odrębne, zwrócił uwagę na fakt, że obecna konstytucja nie przewiduje sądowej kontroli prawidłowości wyboru prezesa TK przez prezydenta.
Jeśli co do prawnych aspektów wczorajszego posiedzenia TK nie można mieć wątpliwości, to duże zastrzeżenia budzi polityczna rola obecnego trybunału. I tu opozycja nie ma żadnych wątpliwości. Eugeniusza Kłopotka, posła PSL, nie jest w stanie już nic zadziwić w polityce PiS: - Przez wiele lat reprezentowałem Sejm w różnych sprawach przed Trybunałem Konstytucyjnym. Po wyborze obecnych sędziów złożyłem oficjalne pismo do przewodniczącego komisji Marka Asta, w którym napisałem wprost, że nie chcę reprezentować Sejmu przed atrapą Trybunału Konstytucyjnego.
Paweł Szramka, poseł Kukiz’15, uważa za niedopuszczalne zamieszanie wokół tak fundamentalnej instytucji jak trybunał: - Trybunał tracił na znaczeniu pod rządami PO, blisko 40 wyroków ich rząd nie wykonał. Ale teraz ta instytucja jest wybitnie narzędziem politycznym służącym PiS do windowania słupków poparcia i realizowania polityki rządu.
Ale największe wątpliwości budzi fakt, że Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał wątpliwości, które dotyczyły go w bezpośredni sposób: - Pani prezes Przyłębska była osobiście zainteresowana wczorajszym rozstrzygnięciem. Mało tego, osobiście wybrała skład orzekający, a mogła wybrać go losowo. Upoważniała ją do tego ustawa o TK, tylko wyjątkowo przewodniczący wskazuje sędziów.
Politolog UMK dr Patryk Tomaszewski: - Najlepsza byłaby sytuacja, gdyby w trybunale zasiadali sędziowie wybierani przez wszystkie siły polityczne. Sędziowie są autonomiczni i suwerenni, ale wybiera ich Sejm. Trudno zatem dziwić się, że opinia społeczna uważa trybunał za zależny od polityków.
- To zdumiewające - mówi senator PO Jan Rulewski - byłemu prezesowi TK Andrzejowi Rzeplińskiemu PiS zarzucał upolitycznienie. Żądali, by się wyłączył z przewodniczenia. No a teraz mamy prezes Przyłębską, polityka w trybunale.