Poseł Michał Stasiński: - Na wtorkowej manifestacji w Bydgoszczy byliśmy inwigilowani. Policja: - To były rutynowe działania.
Michał Stasiński, poseł z PO, przesłał pytania dotyczące filmowania manifestacji pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego do komendanta wojewódzkiego policji oraz do ministra Mariusza Błaszczaka. Tłumaczy, że poza umundurowanymi funkcjonariuszami, zabezpieczającymi spotkanie środowisk opozycyjnych na starówce, było na nim także dwoje policjantów w czarnych strojach bez oznaczeń, rejestrujących wszystko. Zamiast w kaburach, pistolety mieli w saszetkach - broń wyraźnie się odznaczała.
„Czy nie uważa Pan, że obecność na pokojowej manifestacji funkcjonariuszy po cywilnemu, ubranych na czarno, uzbrojonych, dokonujących nagrań wideo, mogło być potraktowane przez uczestników jako prowokacja i wywołać reakcje nieprzewidywalne, które w zebranym tłumie mogły stanowić realne zagrożenie dla uczestników, np. wybuch paniki?” - to tylko jedno z pytań zadanych przez posła, który chce się także dowiedzieć, czy nagrania, które dają możliwość identyfikacji uczestników wieczornych manifestacji udostępniane będą na życzenie administracji państwowej, prokuratury, sądów, wojska czy spółek Skarbu Państwa.
- Dla mnie to była jawna próba zastraszania - mówi Michał Stasiński. - To była pokojowa manifestacja, chcieliśmy uczcić powstańców. Nie było żadnych zagrożeń. Według mnie, policja powinna być tam, gdzie występują takie zagrożenia.
Policja twierdzi, że obecność nieumundurowanych funkcjonariuszy to żadna tajemnica.
- Policjanci są obecni na różnych zgromadzeniach, takich jak mecze czy manifestacje - mówi podkomisarz Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Rejestrujemy je na wypadek ewentualnego naruszenia ładu i porządku po to, żeby chronić bydgoszczan. Działamy prewencyjnie. A co, jeśli doszłoby do jakichś nieprzewidzianych, groźnych wydarzeń, a nas nie byłoby na miejscu? Z pewnością padłby zarzut, że nie bronimy mieszkańców.
Z argumentacją policji w pełni zgadza się Łukasz Schreiber, poseł PiS.
- Trudno powiedzieć cokolwiek złego o działaniach policji na różnego rodzaju zgromadzeniach w przeciwieństwie do tego, co się działo za poprzedniego rządu - zaznacza bydgoski parlamentarzysta. - Były przecież prowokacje, pałowanie, gumowe kule. Wydaje mi się, że listy pana Stasińskiego do ministra Błaszczaka to kolejna próba wywołania awantury.
Tymczasem Andrzej Bobkowski, lider bydgoskiego KOD-u, uczestnik demonstracji pod pomnikiem, zaznacza, że filmowanie manifestacji nie jest konieczne, bo filmują je sami organizatorzy.
- Co więcej, są one bezpośrednio, na stronach ogólnodostępnych na Facebooku transmitowane. Nie ma też problemu, żebyśmy je udostępnili policji. Następnym razem możemy nawet spisać listę obecności - deklaruje Bobkowski.
Funkcjonariusze w swoich działaniach powołują się na ustawę o policji, ale także obywatele mają swoje prawa.
- Istnieje przecież możliwość skorzystania z instrumentów prawnych, jakie daje ustawa o dostępie do informacji publicznej - tłumaczy mecenas Sławomir Meger, bydgoski adwokat. - Każdy, kto chce, ma możliwość wystąpienia z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej, w tym o to, czy dana osoba jest inwigilowana. Dotyczy to nie tylko nagrywania rozmów, ale także internetu czy rejestracji podczas zgromadzeń publicznych.
Mecenas Meger przywołuje wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 19 lipca tego roku. Sąd orzekł na korzyść skarżącej (sędzi w stanie spoczynku), której podania informacji odmówiła Prokuratura Generalna.