Poseł "Nowoczesnej" Michał Stasiński kontra windykacja
Jutro w sądzie pierwsza rozprawa pomiędzy posłem Nowoczesnej a toruńskim windykatorem. Chodzi o rzekome długi Stasińskiego.
Sprawa dotyczy zaległego czynszu za pomieszczenia, jakie spółka Novum Consulting Polska Michał Stasiński wynajmowała w budynku przy ul. Gajowej, należącym do inowrocławskiego przedsiębiorstwa Alstal-Budownictwo. Sprzedany windykatorowi dług Stasińskiego dotyczy lat 2013-2014, gdy nie był posłem.
- Pan Stasiński wynajmował u nas pomieszczenia o powierzchni 52 mkw., zaś płacił za kilkanaście metrów, a kiedy wystawiliśmy mu fakturę za zaległy czynsz, wypowiedział umowę i nie płacąc opuścił budynek - słyszymy w Alstalu.
Poseł sugeruje: - To nie u mnie był bałagan, tylko u administratora. Umowa dotyczyła najmu lokalu o powierzchni 12 mkw. Potem firma się rozrosła i zajęła większą powierzchnię, ale nadal płaciła tyle samo, bo takie dostawaliśmy faktury.
Murem za nim stoi Marta Wojtecka, dyrektor finansowy spółki. - Wielokrotnie prosiliśmy administratora o zmianę umowy, gdy za jego zgodą zajęliśmy większy pokój. Nie było reakcji - tłumaczy. Tak minął rok. - W międzyczasie na prośbę administratorki przenieśliśmy się piętro wyżej do większego pomieszczenia, a potem zajęliśmy jeszcze pokój obok i to też nie znalazło odbicia w fakturach - twierdzi Wojtecka. Poseł dodaje: - Gdy kończył się rok, pani Marta prosiła o uzgodnienie salda i dostawała odpowiedź, że wszystko jest OK. W 2014 roku Novum zajęła dodatkowy pokój.
- Tym razem przygotowano umową i przez kolejne dwa miesiące przychodziły do nas faktury za dwa pomieszczenia - informuje poseł.
W maju znów przysyłano mu fakturę na jeden pokój i tak było aż do grudnia 2014 roku.
- Pojawiła się wtedy u nas żona prezesa Alstalu wraz z nową administratorką i stwierdziła, że zalegamy około 50 tys. zł za czynsz - relacjonuje Stasiński. Odpowiedział, że to Alstal nie wywiązał się z administracyjnych obowiązków. - Usłyszałem, że nawet jeśli nie przysyłano faktur na większą powierzchnię, to powinienem był im przypomnieć, że za mało nam liczą - wspomina poseł.
Faktury za zaległy czynsz nie zapłacił. Później odwiedziły go była administratorka i jej następczyni. Jedna przyszła z dzieckiem w wózku. - Przekonywały, że muszę tę fakturę zapłacić, bo jeśli tego nie zrobię, pracodawca od nich to wyegzekwuje - tłumaczy Stasiński.
Na wtorkowej rozprawie administratorki mają wyjaśnić, gdzie się podział aneks do wcześniejszej umowy ze Stasińskim. Ten twierdzi, że aneksu nie było. Windykator może przedstawić w sądzie „protokół zdawczo-odbiorczy”, którym firma Stasińskiego zwracała Alstalowi w styczniu ubr.: sekretariat, pokój i dwa gabinety. Jest pod nim podpis posła.
Autor: (GO)