Żydowscy uciekinierzy nie zdawali sobie sprawy, że Sugihara wydawał im wizy wbrew poleceniom japońskiego MSZ i rządu - mówi prof. Aleksander B. Skotnicki.
Wydał pan kolejną książkę o żydowskich obywatelach Krakowa uratowanych z Holokaustu. Bohatera pierwszej - Oskara Schindlera - poznał cały świat. Bohatera ostatniej - Japończyka Chiune Sugiharę nawet w Krakowie mało kto zna.
To prawda. Chiune Sugihara pomiędzy listopadem 1939 a sierpniem 1940 roku, czyli do momentu aneksji Litwy przez Sowietów, był konsulem swojego kraju w Kownie. Przed opuszczeniem swojej placówki w ciągu czterech tygodni wystawił kilka tysięcy japońskich wiz polskim i litewskim Żydom, chcącym uciec z terytorium Litwy. Dzięki temu ocalił kilka tysięcy osób, głównie z Polski. W grupie uratowanych było 47 krakowskich Żydów.
Kiedy po raz pierwszy usłyszał pan o Sugiharze?
17 lat temu. W 2004 roku dostałem list z Hajfy, od urodzonego przed wojną w Krakowie doktora medycyny Ignacego Feldbluma. Nadawca wiedział, że interesuję się m.in. udziałem Żydów w walce o niepodległość Polski na przestrzeni wieków. Chciał mnie poinformować, że jego pradziad - Maurycy Weber z Krakowa - brał udział w Powstaniu Styczniowym. Nawiązałem kontakt z Igo Feldblumem, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o jego pradziadku. Słuchając opowieści o losach rodziny Feldblumów, po raz pierwszy usłyszałem o japońskim konsulu z Kowna i jego „wizach życia”. Gdy wybuchła wojna, Igo miał 12 lat. We wrześniu 1939 roku z rodzicami przedostali się do Lwowa, a kilka miesięcy później do Wilna. Był to jedyny skrawek niepodległej Polski przekazany Litwie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w ówczesnej stolicy Litwy, w Kownie, znalazł się szlachetny człowiek, dyplomata, wicekonsul Japonii Chiune Sugihara, który w porozumieniu z konsulem honorowym Holandii, Janem Zwartendijkiem, wystawiając latem 1940 roku wizy tranzytowe do Japonii i docelowe do kolonii holenderskich w Ameryce, umożliwili rodzinie Feldblumów wyjazd z zajętej przez Sowietów Litwy. Stamtąd dotarli do Moskwy. Jak większość polsko-żydowskich uciekinierów mieli Koleją Transsyberyjską dojechać do Władywostoku i dalej do Japonii. W Moskwie udało im się jednak uzyskać wizę wjazdową do Palestyny. Dotarli tam poprzez Odessę, Konstantynopol, Syrię i Liban. Od Igo Feldbluma dowiedziałem się też o innych krakowianach uratowanych z Holokaustu w podobny sposób jak jego rodzina.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień