Postawiła się zbirowi. Nasza Beatka bohaterka
Sprzedawczyni Żabki w Żarach nie przestraszyła się zbira grożącego jej atrapą przypominającą broń. Więcej! Ta filigranowa kobieta potrafiła zachować zimną krew, i powiedzieć „nie”gdy zakapturzony 33-latek wparował w piątek, późnym wieczorem do sklepu i zażądał „kasy”. Z pomocą przyszedł jej klient...
Dawaj kasę! Takie słowa usłyszała sprzedawczyni Żabki przy rogu ul. Górnośląskiej i Okrzei w Żarach. Był piątek, grubo po godz. 22.00, w sklepie żywej duszy, a bandyta trzymał wycelowany w nią przedmiot przypominający broń. Większość z nas w takiej sytuacji sparaliżowana strachem, bez żadnego oporu pewnie otworzyłaby kasetkę z pieniędzmi, by ratować własne życie. Ale nie pani Beata Gendosz!
- Bez zastanowienia powiedziałam, że nie ma mowy, że kasa mi się zacięła - relacjonuje kobieta. - Stwierdził, że kłamię i dalej naciskał. Wciąż stał po drugiej stronie lady, licząc, że zmięknę. Gdy zaczął iść w moją stronę, szybko uruchomiłam alarm. Wiedziałam jednak, że zanim przyjedzie patrol ochrony, minie kilka dobrych minut. Nie miałam czasu na zastanawianie się, chwyciłam gaz pieprzowy, który zawsze mam pod ladą, ale nie zadziałał. Pechowo pojemnik był już pusty!
Napastnik był już obok pani Beaty. Zaczął się z nią szarpać. Mimo swej filigranowej sylwetki, udało się jej odepchnąć bandziora. Była stanowcza jak mało kto. - Bardziej niż o siebie bałam się, by podczas tej szamotaniny nie poleciał na butelki z alkoholami, by nie zniszczył towaru.
B. Gendosz stawiając się złodziejowi, musiała wprawić go w niezłe zakłopotanie. Nie wiadomo jak by to się skończyło, gdyby nie przypadkowy klient, który w tym momencie wszedł do sklepu. - Musiał spłoszyć tego bandziora, bo szybko kierował się do wyjścia - próbuje sobie przypomnieć szczegóły. - Ruszyłam za nim i krzyczałam do klienta, by zablokował drzwi. Zdążyłam jeszcze wyrwać złodziejowi sztangę papierosów. To były minuty! Razem udało się nam zatrzymać tego złodziejaszka do czasu przyjazdu policji. Gdy następnego dnia policjanci przyjechali po nagrania z monitoringu, pytali, gdzie ta nasza „Beata - bohaterka”.
Tak mówią o niej także klienci z dzielnicy. - Jestem bardzo dumna z przyjaciółki- podkreśla Beata, koleżanka naszej bohaterki. - Sama nie wiem jak zachowałabym się w obliczu takiej sytuacji. Pewnie myślałabym o sobie, dzieciach , rodzinie, nie wiem, czy bym ryzykowała jak ona. Ale ona jest inna. Życie ją zahartowało. Kiedyś została okradziona przez najbliższą osobę, od tego czasu, potrafi o siebie zadbać.
- Pani Beata? Wszyscy ją tu w okolicy szanują, nikt jej nie podskoczy i nie ośmieli się oszukać, czy nawet się awanturować w sklepie - mówi jeden ze stałych klientów Żabki.
Pani Beata sama mówi, że wiele przeszła w życiu i te przykre doświadczenia nauczyły ją konsekwencji wobec innych.- Kiedyś byłam nieśmiała, nieufna, dziś jestem pewna siebie i silna, mimo niewielkiego wzrostu- śmieje się B. Gendosz. - Teraz już nic mnie nie złamie. Choć, przyznam, że dopiero później analizowałam już na zimno. Nie znoszę ludzi, którzy chcą wyrządzić krzywdę innym, oszustom. Wobec nich wstępuje we mnie prawdziwy demon. Dumny z postawy sprzedawczyni jest też właściciel sklepu. Dochodzenie w sprawie napadu prowadzi żarska policja pod nadzorem prokuratury. - Podczas zatrzymania 33-latek miał w wydychanym powietrzu prawie trzy promile alkoholu - podaje prokurator żarskiej prokuratury, Mariusz Juryca - Podejrzany usłyszał zarzut usiłowania rozboju i został aresztowany na trzy miesiące. Za to przestępstwo grozi mu nawet 12 lat więzienia.
W Żarach jest kilka sklepów sieci Żabka. One też często padają „ofiarami” napaści rabusiów. Głównie z powodu godzin otwarcia. Sklepy czynne są zwykle do godz. 23.00, a klientami są wówczas pojedyncze osoby.
Dwa lata temu w kwietniu podobny przypadek zdarzył się w pawilonie przy ul. Wieniawskiego. Tam też ajent sieci zachowując zimną krew zdołał zamknąć drzwi od sklepu, zapędził do zaplecza zamaskowanego złodzieja i przetrzymał go do czasu przyjazdu policji. Wtedy też napastnik groził sprzedawcy nożem.
Autor: Lucyna Makowska